Zmora cyklicznych czynności

 6 minut

kryzys w aptece

W poprzednim artykule pisałam o tym, dlaczego warto dzielić obowiązki między członkami zespołu, kierując się wiedzą na temat różnic indywidualnych, takich jak temperament czy osobowość. Kiedy kierownik dobrze zna swoich pracowników, zarządzanie nimi jest łatwiejsze i bardziej efektywne. Mając bowiem listę czynności i zadań, które cechuje pewna doza monotonii, lepiej powierzyć ją osobie, dla której rutyna nie stanowi tak wielkiego problemu, jak w przypadku przeciwnego typu, który dla utrzymania swojej efektywności potrzebuje wielu bodźców zewnętrznych i częstych urozmaiceń. Istnieją jednak pewne mechanizmy, które warto rozwijać w pracownikach bez względu na to, jaki typ osobowościowy reprezentują.

Współczesne teorie zarządzania sugerują, że metoda „kija i marchewki” wcale nie gwarantuje nam odpowiedniego poziomu motywacji w zespole. Bo zespół to ludzie. A ludzie to zbiór absolutnie wyjątkowych indywidualności. Nic więc dziwnego, że jednolity system kar i nagród nie sprawdza się w taki sposób, jaki oczekiwałby tego każdy kierownik. Jak zatem działać?

Budujmy katedrę


Zacznijmy od przypowieści. Dawno temu pewien człowiek przechodził obok powstającej właśnie budowli. Zapytał pierwszego napotkanego murarza, co robi. Ten dość nerwowym tonem odpowiedział mu: „Nie widzisz?! Kładę cegłę po cegle. Za to mi płacą”. Człowiek odszedł kilka metrów dalej i zapytał o to samo drugiego murarza. Ten odrzekł: „Budujemy mury według wytycznych nadzorcy. W taki sposób zarabiam na chleb”. Wreszcie zadał to samo pytanie trzeciemu murarzowi, który wyprostował plecy i z dumą w oczach odparł: „Budujemy katedrę”. Ta krótka anegdota pokazuje, jak różne podejście do tej samej pracy mogą reprezentować ludzie. Wszak trzej murarze wykonywali dokładnie tę samą czynność – układanie cegieł. Dla pierwszego z nich to żmudna, niewdzięczna robota.

 

W głosie słychać frustrację. Można się tylko domyślać, jaka jest jakość pracy człowieka z takim podejściem. Drugi murarz reprezentuje postawę dość powszechną. Traktuję ową czynność jako formę realizowania obowiązku pracowniczego. Robi to, co trzeba, nie dając zbyt wiele od siebie. Jest raczej „biernym egzekutorem” zadań, nie przejmuje ani inicjatywy, ani większej odpowiedzialności. Trzeci bohater, który także kładzie cegłę po cegle, wie, że tworzy coś wyjątkowego. Oczyma wyobraźni widzi mury pięknej katedry, która wielu ludzi z pewnością będzie podziwiać. Jego pracy przyświeca idea i wartość dużo bardziej głębsza niż „codzienne zarabianie na chleb”. Nasze nastawienie dość mocno determinuje bowiem nasze zaangażowanie i ostatecznie poziom naszej satysfakcji. Nie ma dobrej lub złej pracy, to człowiek nadaje jej znaczenie. Można się nudzić i być niezadowolonym nawet z bardzo atrakcyjnego zajęcia, ale można również być zachwyconym z pracy, którą inni uznaliby za okropną.

Co może zrobić kierownik apteki?
Przede wszystkim kierować się zasadą: „Przykład idzie z góry”, bo chcąc zmieniać innych, najpierw trzeba zacząć od siebie. Przełożony, który ma pozytywne podejście do pracy i traktuje ją jak coś więcej niż tylko „kładzenie cegieł”, może w bardzo konstruktywny sposób zarazić pozostałych członków zespołu. Przecież zawód farmaceuty to dużo więcej niż „wydawanie leków”. Farmaceuta to zawód społecznego zaufania. Wszak w grę wchodzą wartości nie mające ceny, takie jak: zdrowie, dobre samopoczucie, a nierzadko ludzkie życie. Warto zatem przekalibrować przekonania na temat cyklicznych czynności w aptece tak, by poszerzyć perspektywę, by „widzieć las, a nie poszczególne drzewa”. Trzeba sobie zdać sprawę, że często właśnie te czynności cykliczne stanowiące prozę farmaceutycznej codzienności składają się na mury katedry. A co kryje się za metaforą katedry? Wiarygodność, zaufanie i profesjonalizm w oczach pacjentów apteki.

Mała zmiana w głowie – duża zmiana w życiu
Warto samemu sprawdzić, jak efektywna może być zmiana podejścia do wykonywania pewnych zadań, których nie lubimy. Jak to zrobić? Przede wszystkim zadać sobie pytanie: „Dlaczego to jest ważne?” albo: „Po co to robię?”. Weźmy banalny przykład czynności, którą mało kto lubi: sprzątanie. Nie skupiajmy się na samych obowiązkach do wykonania. Odpowiedzmy sobie na pytanie „Po co to robimy?”. Odpowiedź? Sprzątając tworzymy czystą, przyjazną przestrzeń pełną komfortu, nie tylko dla nas, ale przede wszystkim naszych pacjentów.

Czasem łatwiej jest wyobrazić sobie szereg konsekwencji negatywnych, jeśli danej czynności nie zrobimy z należytą dokładnością, choćby obowiązki związane z rachunkiem refundacyjnym – np. pomyłka w dokumentacji refundacyjnej wysyłanej do NFZ skutkuje stratą finansową dla apteki. Zatem przystępując do tej pracy możemy zmienić swoje nastawienie, mówiąc sobie, że: „Zajmując się znów dokumentacją refundacyjną, dbam o płynność finansową apteki.” Innym przykładem może być kontrola stanów magazynowych, która dla wielu farmaceutów stanowi nad wyraz nudne zajęcie. Zamiast mówić: „Idę na magazyn, liczyć towar”, można powiedzieć sobie: „Będę zajmować się planowaniem długofalowym, tak żeby czegoś nie zabrakło lub żeby czegoś nie było za dużo – np. preparatów o krótkiej dacie przydatności.”

Zastanówmy się teraz, w jaki sposób przeformułować niektóre czynności, by nadać im szersze, głębsze znaczenie:

  1. Przyjmowanie towaru, fakturowanie, wprowadzanie do systemu, operowanie cenami.
  2. Retaksacja recept.
  3. Realizowanie zamówień z hurtowni.
  4. Sprawdzanie w sieci informacji dot. leków wycofanych z obrotu.
  5. Poprawianie recept (w tym wycieczki do lekarza, jeśli recepta zawiera błędy przez niego popełnione).
  6. Zestawianie recept „Rpw”.
  7. Realizowanie zamówień leków indywidualnych.

Poobserwujmy, czy zmienia się nastawienie zespołu do tych czynności. Czasem nie trzeba wiele. Warto dokonać świadomego wyboru: czy tylko kładziemy „cegłę po cegle”, czy może jednak chcemy „budować katedrę”?

 

autorka: Magdalena Sokołowska-Leger
coach i trener umiejętności osobistych, społecznych i edukacyjnych, praktyk MBTI