Nowy szef na pokładzie

 8 minut

autor: dr Tomasz Skalski
socjolog, wykładowca Uniwersytetu Śląskiego, Wyższej Szkoły Biznesu w Dąbrowie Górniczej i Wyższej Szkoły Zarządzania Ochroną Pracy w Katowicach, trener zarządzania i technik menedżerskich

„Zmiany, zmiany, zmiany…” – to słynna wypowiedź świeżo upieczonego dyrektora do swojego byłego przełożonego pochodząca z kultowego filmu Stanisława Barei. Trudno o trafniejszy komentarz do dzisiejszej rzeczywistości. Nowe stanowisko, nowy współpracownik, nowy zespół, nowy szef oto niepełna lista powtarzających się i potencjalnie niebezpiecznych momentów w życiu zawodowym. Jak wiadomo, każda zmiana rodzi opór, a opór to… stres.

Jeśli, jak większość, nie przepadasz za rewolucjami w relacjach służbowych, nie powinnaś/neś się dziwić. Oto po latach współpracy nauczyłaś/eś się wreszcie czytać wyrazy twarzy, a nawet myśli swojego szefa. Szef zaś ma w pamięci Twoje silne i słabe strony: przymyka oko na to czy tamto, bo zna Twoją wartość na innych polach. I nagle – przewrót! Wszystko trzeba zacząć od początku, dawne zasługi zostają przewartościowane lub skasowane, a nowe wymagania i kryteria jeszcze nie są znane. Twoje sposoby kontaktu z pacjentem czy usprawniania pracy z dokumentacją, z których byłeś dumny – w oczach nowego szefa wypadają jako „zbyt poufałe” i „bałaganiarskie”. To może zaboleć. Powiedzmy jednak od razu – istnieje tylko jedna dobra strategia radzenia sobie z tą zmianą. Jest nią mądra akceptacja. Poniżej kilka zasad pomocnych w układaniu relacji z nowym szefem, tak by nie ułożyły się one w grę: „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?” — to oczywiście tytuł filmu, z którego pochodzi początkowy cytat.

Strony: 1 2 3