Formalna poprawność graniczy z absurdem

 8 minut

Rozmowa z drem Grzegorzem Kucharewiczem, Prezesem Naczelnej Rady Aptekarskiej.

Czy wiadomo, ile spraw sądowych toczy się między aptekarzami a NFZ? Czy wyroki są korzystne dla farmaceutów?
Farmaceuci często nie informują Naczelnej Izby Aptekarskiej o procesach z Narodowym Funduszem Zdrowia, tak więc nie mamy na ten temat szczegółowych danych. Wyroki w tych procesach są nieprzewidywalne. Można odnieść wrażenie, iż sędziowie gubią się w zawiłościach prawa farmaceutycznego i wszystkich obowiązujących rozporządzeniach. Często zatem w jednej instancji farmaceuta wygrywa, w drugiej zaś przegrywa. Procesy toczą się latami i są kosztowne.

Fundusz powołuje się na rozporządzenia Ministra Zdrowia i wyniki prowadzonych przez siebie kontroli…
Zasady dostępu i zakres świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych określa, zgodnie z Konstytucją RP, akt rangi ustawowej, a nie rozporządzenie Ministra Zdrowia, czy tym bardziej, jakiekolwiek zarządzenie prezesa NFZ. Nikt nie podważa celowości podejmowania decyzji o kontrolach, zastrzeżenia budzi jednak sposób ich przeprowadzania oraz dokonywana interpretacja przepisów, decydująca o wynikach kontroli. Niestety, kontrolerzy Funduszu, często nieposiadający odpowiedniego doświadczenia w pracy w aptece, koncentrują się na drobnych, nieistotnychz punktu widzenia procesu ordynowania i wydawania leku, uchybieniach formalnych. Wyjaśnienia wymaga, że recepta lekarska stanowi wyraz określonej decyzji terapeutycznej i sama w sobie stanowi jedynie środek do uzyskania przez pacjenta potrzebnego mu leku. W wypadku leków refundowanych celem takiej recepty jest także umożliwienie choremu dostępu na określonych warunkach do przysługującego mu zgodnie z prawem leku, w wyniku decyzji uprawnionego lekarza. Posunięte do absurdu żądanie poprawności formalnej recepty nie może być celem samym w sobie i niekiedy musi ustępować nakazowi ochrony życia lub zdrowia pacjenta. Jeżeli na recepcie lekarskiej znajdują się wszystkie elementy, pozwalające ustalić, czy pacjent jest uprawniony do danego leku refundowanego oraz czy dany lek może być wypisany przez lekarza wystawiającego receptę, to spełnione zostają ustawowe warunki dostępu do refundowanego leku. Nie można stwierdzić, że wydanie leku nastąpiło bez recepty. NFZ próbuje forsować tezę, iż każdy, nawet najmniej istotny element recepty, decyduje o jej ważności, a w konsekwencji o prawie pacjenta do przysługującego mu świadczenia. Rozumowanie takie prowadzi do wniosku, że wszelkie wątpliwości co do poprawności wystawienia recepty powinny być interpretowane na niekorzyść pacjentów. Fundusz uznaje za słuszne odbieranie aptekom refundacji także wtedy, gdy na podstawie recepty wystawionej przez lekarza osoba uprawniona nabyła przysługujący jej lek. Żądania zwrotu refundacji są wysuwane nawet po wielu latach od wydania leku. Oznacza to, iż mechanizm przewidziany ustawą zagwarantował pacjentowi lek, ale za drobne uchybienia formalne na recepcie odpowiedzialność ma ponieść farmaceuta, a nie osoba wystawiająca wadliwą receptę. Samorząd nigdy nie zgodzi się na takie podejście. Konsekwencje uchybień formalnych muszą obciążać w tym wypadku osobę wystawiającą receptę, a nie aptekę.

Tymczasem kary dla farmaceutów są dotkliwe, niekiedy wręcz drastyczne.
Uważamy, że Fundusz uzurpuje sobie uprawnienia, które mu na podstawie obowiązujących przepisów nie przysługują. Wykorzystując swoją przewagę organizacyjną i finansową nad indywidualnymi aptekami narzuca niekorzystne interpretacje obowiązujących przepisów prawa, żądając często kwot całkowicie nieadekwatnych do uchybień stwierdzonych na receptach. W całym kraju odnotowaliśmy wiele tego rodzaju bulwersujących zdarzeń. Recepty były kwestionowane w całości, np. z powodu wpisania skróconej nazwy miejscowości lub ze względu na pominięcie przez lekarza kodu pocztowego. Jedna z aptek w Świętokrzyskiem realizowała recepty, na których lekarze wpisywali skróconą nazwę miejscowości. Była tam tylko jedna apteka. NFZ wezwał ją do zwrotu refundacji w wysokości 220 tys. zł. Farmaceuta wydający lek nie miał wpływu na sposób wystawiania recepty, a zarzucone uchybienie było – z punku widzenia celu wystawiania recepty – całkowicie nieistotne. W konsekwencji dalsze funkcjonowanie apteki oraz dorobek całego życia aptekarza zostały poważnie zagrożone.

W jaki sposób samorząd aptekarski wspiera farmaceutów w sporach z Funduszem?
W pismach do Ministerstwa Zdrowia NIA wielokrotnie informowała o kontrolach Funduszu i o formułowanych po ich zakończeniu żądaniach. Na wiosnę 2008 r. Mazowiecki OW NFZ rozpoczął na szeroką skalę kontrole aptek, dotyczące wydawania większej ilości niż jedno opakowanie produktów leczniczych: Diphereline SR inj. Im. 11,25 mg i Zoladex LA inj. Sc. 10,8 m. Kontrolerzy NFZ uznali, co do zasady, że wydawanie wymienionych leków w większej liczbie niż jedno opakowanie jest działaniem niewłaściwym i apteki zobowiązane są do zwrotu otrzymanej refundacji. Po zakończeniu kontroli sformułowano bardzo wysokie żądania finansowe wobec kontrolowanych aptek, dochodzące do kilkuset tys. zł. Bezpośrednio po rozpoczęciu tych kontroli, w czerwcu 2008 r., na prośbę członków OIA w Warszawie wystosowałem pismo do prezesa NFZ, w którym jednoznacznie stwierdziłem, że prowadzone kontrole nie ustalają żadnych nowych okoliczności faktycznych, ich wyniki stanowią powtórzenie danych, jakie NFZ od dawna posiada, a które zostały przekazane przez apteki. Podkreśliłem, że istota prowadzonych działań kontrolnych sprowadza się do podważenia przez Mazowiecki Oddział Wojewódzki NFZ legalności jego działań w ciągu ostatnich pięciu lat. Wyraźnie stwierdziłem w tym wystąpieniu, że obecnie nie ma podstaw prawnych do żądania zwrotu przez apteki otrzymanych kwot refundacji. W sprawie tej samorząd aptekarski występował wielokrotnie do prezesa NFZ oraz Ministra Zdrowia. Jako prezes NRA na prośbę członków OIA uczestniczyłem w kilku oficjalnych spotkaniach, zarówno w siedzibie resortu, jak i Funduszu. W trakcie spotkania z sekretarzem stanu Jakubem Szulcem stanowisko kontrolowanych aptekarzy oraz samorządu aptekarskiego zostało szczegółowo omówione i uzasadnione, także przez przedstawiciela Biura Prawnego NIA. Niestety, sprawa nie została wyjaśniona na poziomie Ministerstwa Zdrowia i prezesa NFZ, a Mazowiecki OW NFZ podtrzymał swoje stanowisko i większość spraw trafiła do sądów powszechnych. Z informacji, jakie uzyskujemy od aptekarzy pozostających w sporze z NFZ, wynika, że praktycznie wszystkie sprawy są wygrywane przez apteki, jednakże – co należy podkreślić – w sprawie tej nie wypowiadał się jeszcze Sąd Najwyższy. Konsekwentnie wspieramy aptekarzy, wielokrotnie podnosiliśmy, że samorząd aptekarski nie zgadza się na opisany sposób traktowania pracowników aptek oraz ich właścicieli. Pozostajemy w stałym kontakcie z farmaceutami procesującymi się z NFZ. W ostatnim czasie wystąpiłem w imieniu NIA do konsultanta krajowego w dziedzinie urologii, prof. dr. hab. med. Andrzeja Borówki, z prośbą o wyjaśnienie kluczowych kwestii medycznych związanych z toczącymi się procesami sądowymi. Uważam, że cała sprawa mogła być prawidłowo załatwiona na etapie przedsądowym, bez angażowania środków finansowych, w tym publicznych, gdyby druga strona, czyli NFZ oraz nadzorujący go Minister Zdrowia, z należytą uwagą rozważyła argumenty aptekarzy oraz reprezentującego ich samorządu. Mam nadzieję, że wyroki sądów powszechnych przypomną urzędnikom Funduszu, iż nie mają oni monopolu na wiedzę, a apteki muszą być traktowane jak równoprawny partner.Drodzy Czytelnicy! Chcemy podjąć wysiłek dokumentowania spraw sądowych przeciw zaleceniom pokontrolnym Narodowego Funduszu Zdrowia. Piszcie do nas (można anonimowo) – usystematyzowany materiał opublikujemy na łamach naszego magazynu.