Do apteki przychodzi pacjent i prosi o... czad.
(Oczywiście chodziło mu o węgiel leczniczy).
***
Sobotnie popołudnie.***
Do apteki wchodzi pacjent i podaje mi receptę. A na niej wypisane kapsułki dojelitowe. Przynoszę pacjentowi, nabijam na kasę. Pacjent płaci, bierze opakowanie i pyta: „A jak ja mam je wkładać, skoro to są kapsułki dojelitowe?” „Proszę je przyjmować doustnie – tłumaczę – one tylko rozpuszczają się w jelitach, a nie w żołądku. Są odporne na działanie kwasu solnego.” Na co pacjent odetchnął z ulgą, że to nie czopki...***
Starszy pan: Po tej robionej maści, którą ostatnio mi Pani Magister wydała, mam problemy żołądkowe. Pytam zdziwiona: Jak to po maści? To jak ją Pan stosuje? Pacjent: No, jak w zaleceniu – „2 x dziennie”... grubą warstwę na kromkę chleba...***
Pacjent wchodząc do apteki: „Dzień dobry! Żona poprosiła mnie, żebym jej kupił herbatę na odchudzanie z esemesem...” (Oczywiście chodziło mu o senes).***
Pacjent przy okienku:***
Pacjent pokazuje farmaceutce receptę i komunikuje, że z jednego z zapisanych na niej leków kategorycznie rezygnuje. Ta uprzejmie informuje pacjenta, że to zły pomysł, bo to ważny lek... Mężczyzna nie daje jednak za wygraną i tłumaczy: „Mówiłem lekarzowi, że palę. W ulotce wyczytałem, że ten lek rozszerza oskrzela. Czy on chce, żebym bardziej ten dym wdychał? Nie biorę i koniec!”***
Podchodzi pacjent do okienka i mówi: „Proszę tabletki na samozaparcie!”Przygotuj Wigilię z wyprzedzeniem!
Codzienne posiłki bez chemii