Życie jest piękne

28.04.2011

4 minuty

Muzyczna apteczka

O tym, że muzyka wpływa na naszą duszę i ciało wiedzieli już starożytni, jednak lecznicze właściwości dźwięków w epoce nowożytnej zaczęto stosować dopiero na początku XX w. Fonograf po raz pierwszy został użyty na sali operacyjnej podczas pierwszej wojny światowej, a w szpitalach dla weteranów chętnie zatrudniano również muzyków. Zauważono, że muzyka nie tylko pozwala zrelaksować się chorym pacjentom, ale skutecznie pomaga uśmierzać ból. Współcześnie stosowana jest w profilaktyce i często wspomaga leczenie farmakologiczne. Jak dowodzą badania, pozwala skrócić okres rehabilitacyjny nawet o 25%! I choć muzykoterapia jest młodą dziedziną naukową, jej wpływ na nasz organizm jest dziś szeroko znany. Jako dyscyplina interdyscyplinarna łączy elementy medycyny, psychologii, pedagogiki muzycznej i estetycznej, koncentruje się nie tylko na naszej psychice, ale również na schorzeniach naszego ciała. Lista chorób, przy których dźwięki mogą być „aplikowane” jak lekarstwo, wciąż się wydłuża. Są na niej migreny, bezsenność, ADHD, depresje i nerwice, a nawet problemy gastryczne, choroba wrzodowa, alergie i cukrzyca. Coraz szerzej dyskutowana jest rola muzyki w leczeniu autyzmu. Największe sukcesy w tej dziedzinie ma za sobą brytyjski ośrodek Nordoff i Robbins, w którym dzieci leczone tą metodą zaczynają normalnie funkcjonować w społeczeństwie.

Na kozetce u muzykoterapeuty
To nieprawda, że do terapii nadaje się każdy rodzaj muzyki. Odgłosy natury, szum morza czy wiatru, choć często przypisywane jako skuteczne antidotum ludziom cierpiącym na bezsenność, u innych mogą pogłębić depresję. Zanim muzykoterapeuta rozpocznie więc kurację dźwiękiem, tak jak lekarz, powinien pacjenta odpowiednio zdiagnozować. Muzykoterapeuci do swoich sesji najczęściej proponują muzykę klasyczną lub filmową. Żywą i skoczną najczęściej poleca się dzieciom, natomiast seniorom sugeruje się słuchanie pogodnych dźwięków. Podobną muzykę zaleca się również kobietom do porodu. Spokojna, o wolnym tempie, działa na nas relaksacyjnie. Uspokaja, spowalnia puls i wydzielanie soków trawiennych, łagodzi napięcie mięśni, podnosi poziom limfocytów odpowiedzialnych za odporność organizmu. Szybka aktywizuje: zwiększa wydzielanie hormonów, przyspiesza przemianę materii, metabolizm, trawienie i pracę jelit. Wpływa na poprawę sprawności płuc i zdolność dotlenienia organizmu. Nie tylko dodaje energii i zachęca do działania, ale skutecznie pomaga przy leczeniu depresji. Seans u muzykoterapeuty trwa zazwyczaj ok. pół godziny, a słuchanie muzyki może by połączone z relaksem lub z zadaniami, w których pacjent musi wyobrazić siebie w konkretnych sytuacjach. Zalety takiej terapii? Jest bardziej bezpieczna i w przeciwieństwie do środków farmakologicznych, minimalizuje występowanie skutków ubocznych, co nie znaczy, że nie znajdziemy i w tej dziedzinie przeciwwskazań. Muzykoterapii nie zaleca się jej osobom cierpiącym na epilepsję muzykogenną i w przypadku ostrych stanów psychotycznych.

Moc dźwięku
Czy muzyka, łagodzi obyczaje? To prawda. Może nas jednak także skutecznie rozdrażnić i wyprowadzić z równowagi. Generalne zasady, jakimi się rządzi i może na nas wpływać na szczęście odbieramy intuicyjnie. Wsłuchajmy się zatem w swój organizm, sam podpowie jakiego leku właśnie potrzebujemy.

Muzyka baroku

Osobom cierpiącym na nieprawidłowy rytm serca zaleca się słuchanie kompozycji nazywanych od muzycznego tempa Largo lub Adagio. Ich rytm wynosi 60 uderzeń na sekundę. Takie utwory odprężają, relaksują i wyrównują oddech. W muzyce dla „sercowców” może się znaleźć na przykład „Muzyka na wodzie” Haendla, „Cztery pory roku” Antonio Vivialdiego, czy „Koncerty Branderburskie” Jana Sebastiana Bacha.

Muzyka klasyczna

Działa na nasz organizm bardziej pobudzająco. Eksperymenty w zakresie harmonii i dynamiki, które kompozytorzy często stosowali w tym okresie, sprzyjają szczególnie pracy umysłowej i naszej kreatywności. Choć „Efekt Mozarta” w latach 90. zrobił fenomenalną karierę dziś zaprzecza się, że jest w stanie wpłynąć nawet na nasze IQ. Działanie terapeutyczne muzyki klasycznej jest jednak niezaprzeczalne. Dzieła Mozarta, np. serenada „Eine Kleine Nachtmusik” czy „Symfonia Pastoralna” Ludwiga van Beethovena zalecane są szczególnie do pracy umysłowej w zasadzie bez ograniczeń, jednak z jednym zastrzeżeniem. Odradza się słuchania muzyki z wokalem, która może nas rozpraszać.

Muzyka romantyzmu

Polecana jest zazwyczaj na terapiach, na których pacjenci muszą „przepracować” swoje emocje. Kompozycje Czajkowskiego, Brahmsa, Chopina czy Rachmaninowa doskonale sprawdzą się do „zadań specjalnych”. Z umiejętnym wsparciem terapeuty mogą przynieść zaskakujące efekty.

Muzyka współczesna

Jeśli ktoś nie przepada za muzyką klasyczną, może sięgnąć po standardy jazzowe. Muzykoterapeuci chętnie sięgają do takich wokalistów jak Nina Simone, Louis Amstrong, Frank Sinatra czy Path Metheny. Rytmiczny rock i hip-hop z pewnością skutecznie nas zaktywizuje.


Autor: „Redakcja”

Inne artykuły tego autora

Poprzedni artykuł

Maluch przed Srebrnym Ekranem

Następny artykuł

Zupy na zakwasach, czyli mądrość nie tylko staropolska

Polecane dla Ciebie

Szkolenia