W medycynie jutro jest dziś

 6 minut

Rozmowa z doktorem Grzegorzem Religą – kardiochirurgiem, transplantologiem, Dyrektorem Instytutu Protez Serca Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii im. prof. Zbigniewa Religi w Zabrzu, Kierownikiem Oddziału Kardiochirurgii w Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu im. Wł. Biegańskiego w Łodzi.

Na co dzień działa Pan tu i teraz – czy to w gabinecie, czy przy stole operacyjnym. Jakie miejsce w Pana życiu zajmuje Fundacja, która choć funkcjonuje w teraźniejszości, w swoim założeniu patrzy przecież głównie w przyszłość?
Fundacja jest w moim zawodowym życiu od ponad dwudziestu lat, duża część zawodowego rozwoju była ściśle związana z jej działalnością, ponieważ na początku lat 2000 zajmowałem się w klinice transplantacją serca i przede wszystkim mechanicznym wspomaganiem serca. W tamtych czasach praktycznie jedyne dostępne w kraju urządzenia mechanicznego wspomagania serca powstawały właśnie w Fundacji. Medycyna jest dziedziną, w której postęp technologiczny gra istotną rolę, na równi z poszerzaniem wiedzy stricte medycznej i biologicznej. W medycynie jutro jest dziś.

Każdy Polak zna i ceni dokonania polskiej kardiochirurgii z czasów, kiedy powstawała Fundacja. W tym roku obchodzą Państwo 30-lecie istnienia. Co uznałby Pan za największe osiągnięcie Fundacji z tego okresu?
Tych osiągnięć jest wiele, trudno wymienić jedno konkretne. Są to wprowadzone do użytku klinicznego sztuczne protezy serca, ale również działalność banku tkanek, wielowątkowe badania nad patofizjologią, biologią i reologią zastawek, zaawansowane prace z zakresu robotyki medycznej. Ale również nie mniej istotne, liczne programy edukacyjne skierowane zarówno do lekarzy jak i studentów z wielu dziedzin nauki.

A jaki projekt z tych realizowanych obecnie jest najbliższy Pana sercu?
Myślę, że nadal sztuczne protezy serca w różnych wariantach. Ostatnio najistotniejsze wydaje się ukończenie projektu sztucznych protez serca dedykowanych dzieciom. Ta bliskość wynika chyba z mojego osobistego doświadczenia z kliniki.

fot. Laboratorium wytwarzania protez

Trafiają do Pana pacjenci, których życie i zdrowie uratować może interwencja kardiochirurgiczna. Taki pacjent wraca później do domu i przynajmniej w teorii powinien przestrzegać zaleceń terapeutycznych. Czy często wracają do Pana pacjenci, którzy nie dopilnowali np. regularnego przyjmowania leków lub w ogóle je odstawili, poczuwszy się lepiej, wrócili do starego, często szkodliwego stylu życia?
Niestety, nie mogę powiedzieć, że rzadko. Wynika to z różnych przyczyn, nie zawsze odpowiedzialność leży wyłącznie po stronie pacjenta. Ma na to niestety wpływ organizacja ochrony zdrowia i nie do końca wydolny system rehabilitacji i lekarzy rodzinnych. Ale na pewno istotnym czynnikiem jest niewielka świadomość samych pacjentów o wpływie ich postępowania na ich własne zdrowie.

Często taki pacjent trafi w pierwszej kolejności do swojego lekarza rodzinnego lub lekarza POZ. Jaka w tym procesie jest ich rola?
Jak już wspomniałem wcześniej, w mojej opinii ogromna. Dlatego od tej grupy moich kolegów oczekuję z jednej strony rozległej wiedzy pozwalającej na wczesne zauważenie niepokojących objawów z szerokiego zakresu chorób, a z drugiej ogromnej empatii i umiejętności komunikacji z chorymi pozwalającej wpływać na zachowania prozdrowotne pacjentów.

A jak farmaceuta może wesprzeć pacjentów z kardiologicznym CV w stosowaniu się do zaleceń lekarskich? Bo przecież to właśnie z farmaceutą pacjent będzie miał częstszy kontakt niż z lekarzem.
Farmaceuta posiada głęboką, wszechstronną wiedzę dotyczącą leków, dzięki czemu w razie potrzeby jest w stanie rozwiać szereg wątpliwości chorych. Szczególnie tych dotyczących dawkowania, przechowywania leków, ale także ich wzajemnych interakcji jak potęgowanie lub osłabianie działania jednych farmaceutyków przez inne, co może mieć szczególne znaczenie w przypadku chorych wymagających leczenia przez specjalistów wielu dziedzin. Nie bez znaczenia jest znajomość dostępnych odpowiedników leku posiadających te same cechy.

fot. Na zdjęciu dr Grzegorz Religa

Czy jest zalecenie, które powtarza Pan każdemu swojemu pacjentowi?
To kilka zaleceń. Nie tylko swoim pacjentom, ale wszystkim polecam zbilansowaną dietę, wysypianie się, unikanie alkoholu i palenia papierosów, aktywność fizyczną, badania profilaktyczne serca, dbanie o zęby i higienę jamy ustnej oraz picie sporej ilości wody. Myślę, że to, co proponuję, nie jest dla nikogo nowością i jest znane każdemu. Warto te zasady wdrożyć u siebie, bo przyzwyczajenie jest drugą naturą. Lekiem stosowanym praktycznie u wszystkich pacjentów cierpiących z powodu chorób układu sercowo-naczyniowego, ale również chirurgicznych czy cierpiących na niektóre schorzenia neurologiczne, a szczególnie udary, jest kwas acetylosalicylowy. Zalecam go zdecydowanej większości pacjentów.

Na koniec pytanie pragmatyczne. Badania i projekty prowadzone przez naukowców Fundacji zapewne są bardzo kosztowne, a jako Fundacja muszą Państwo sami zadbać o finansowanie projektów, które w przyszłości będą służyć wszystkim Polakom. Jak pozyskują Państwo środki na swoją działalność?
To prawda, sami dbamy o finansowanie. Nasza działalność możliwa jest dzięki środkom pochodzącym z darowizn, subwencji, funduszy unijnych oraz zbiórki 1% podatku dochodowego od osób fizycznych. Znaczącą rolę w finansowaniu naszych prac odgrywają sponsorzy. Wśród nich znajdują się duże przedsiębiorstwa i korporacje, dla których możemy być zarówno partnerem merytorycznym jak i beneficjentem kampanii społecznych bądź edukacyjnych. Tego typu projekty są niezwykle istotne, ponieważ przy połączeniu możliwości naszych i firm powstają naprawdę wartościowe kampanie. Wspierają nas też firmy średnie i małe, firmy rodzinne oraz osoby prowadzące działalność gospodarczą. Bardzo to doceniamy i wszystkim jesteśmy wdzięczni.

rozmawiała: Paulina Pol
redaktor „Farmacji Praktycznej”