Mamy pacjentów z wiosek i z Nowego Jorku

 7 minut

W 2006 r. na zakupy przez Internet Polacy wydali 5 mld złotych. Na podstawie badań Interactive Advertising Bureau Polska (związku zrzeszającego polskie firmy, działające w branży internetowej) do 2010 r. kwota ta wzrośnie do 16 mld zł. Ilość sklepów internetowych, w tym aptek, systematycznie rośnie, choć póki co jest ich niespełna 600 w całej Polsce. Kiedy Pani uruchomiła Swoją placówkę?
Moja apteka powstała w marcu 2008 r. Zainteresowałam się tematem od czasu pojawienia się aptek internetowych. Zastanawiałam się, jak założyć taką aptekę, mając już funkcjonującą tradycyjną placówkę. Obserwowałam bacznie wszystkie obostrzenia prawne, które przetaczały się przez nasze ustawodawstwo, określające m.in. to, na czym polega sprzedaż drogą elektroniczną medykamentów. A działo się w tych latach wiele, bo przeciwników tej formy sprzedaży leków było wielu. Również zależało mi na rozwoju i dywersyfikacji tego, co już mam, a przede wszystkim na postępie i rozwoju apteki.

Wiadomo, że przy tego typu działalności trzeba cały czas aktualizować ceny, obserwować branżę farmaceutyczną i to wszystko, co dzieje się na rynku wirtualnym.Czy istnieje podział obowiązków przy prowadzeniu takiej apteki?
Oczywiście! Nie robimy wszystkiego na raz, nie jesteśmy w stanie. Na przykład moja pomoc apteczna pakuje, idzie na pocztę i wysyła leki. Przychodzi też kurier, bo mamy i taką obsługę swojej działalności. Inna osoba zajmuje się odpowiadaniem na maile, bo dostajemy różne zapytania, np. o choroby, dawkowanie leków czy interakcje. Trzeba dobrze to wszystko zorganizować pod względem logistycznym. Do tego dochodzą dodatkowe informacje i przyjazna szata graficzna strony www, by była interesująca dla internautów.

Jakie to są koszty?
Oczywiście taka apteka kosztuje: praca informatyka, aktualizacje stron apteki, opłacenie domeny, itd. Ale nie należy na aptekę internetową patrzeć tylko w kategoriach zarabiania pieniędzy – to jest dodatkowa działalność, która ma swoje walory i możliwości niespotykane w aptece tradycyjnej. Ceny preparatów są niższe m.in. dzięki temu, że część medykamentów znajduje się w hurtowni. Nie musimy mieć wszystkich leków na stanie. Dopiero, gdy jest konkretne zamówienie, aktualizuje się je materialnie. Dzięki temu obsługa staje się tańsza. Poza tym część pacjentów odbiera leki w samej aptece, inni proszą o przesłanie leków pocztą lub kurierem. Dzięki wielu uproszczeniom preparaty są tańsze i przez to, że zamawiane przez Internet, mają niższe ceny. Wymiana informacji między pacjentami a apteką odbywa się drogą mejlową. Najpierw przyjmuje się zamówienie, potwierdza je, itd. Wszystko to jest niezwykle fascynujące.

Skoro istniejecie w globalnej sieci, to czy apteka ma też klientów z zagranicy?
Tak, mamy już zamówienia z zagranicy. Ale najczęściej są to Polacy, którzy wyemigrowali i potrzebują leków, któreznają. Przygotowujemy się do stworzenia strony w wersji anglojęzycznej. Już wysyłamy leki do wielu krajów unijnych, wszędzie tam, gdzie mieszkają Polacy. Świat stał się wielką globalną wioską, nie ma granic i barier. W takim miejscu, jak apteka, też to odczuwamy.

A jak z lekami RX?
Zajmujemy się tylko lekami bez recepty. Inne duże apteki mają cały system odbierania leków recepturowych, ale my realizujemy tylko leki OTC. Ale i tak najwięcej sprzedajemy kosmetyków.

Czy to jest związane z ceną?
Nie tylko. To również spora grupa osób, które wiele czasu spędzają w domu, śledzą nowinki w Internecie. Wszystko kupują w sieci, począwszy od odzieży, żywności, na pokarmie dla rybek kończąc – wszystko przez Internet. Nie chodzą do tradycyjnych sklepów. Często zwyczajnie nie mają na to czasu. Ponadto u nas mogą kupić produkty niszowe, których nie dostaną nigdzie indziej, np. rzadko spotykane preparaty homeopatyczne. Owszem, przyciąga ich też cena, a poza tym wygoda. Nie muszą stać w kolejkach. Do tego mogą bez skrępowania sięgać u nas po produkty, które dla wielu osób bywają wstydliwe, np. prezerwatywy, preparaty na wszawicę czy na świerzb. Poza tym na naszej stronie można spokojnie porozmawiać. Wszystko to daje naszym klientom poczucie bezpieczeństwa i anonimowości.

Kto jest Waszym odbiorcą i jak dokonuje się płatności?
Mało jest seniorów, za to osób w przedziale 50-60 lat sięgających po nasze leki jest sporo. Obserwuję to po preparatach. Śledząc mejle mogę powiedzieć, że ta średnia populacja już aktywnie uczestniczy w zakupach internetowych. Oczywiście sporo jest młodych ludzi i osób aktywnych zawodowo. A płacić można kartą kredytową, przelewem lub gotówką przy samodzielnym odbiorze. Ważne jest zaufanie pacjenta – jeżeli osoba zdobędzie zaufanie do rzetelności tego typu form płatności, to w przyszłości nadal będzie z nich korzystać.

Dlaczego w istnieniu aptek internetowych upatruje się zagrożenie dla placówek stacjonarnych?
To nie jest odrębna działalność. My łączymy obydwie. Apteka internetowa nie jest odrębną strukturą. Można ją określić jako odnogę apteki stacjonarnej, po prostu inny kanał dystrybucji. Reszta, pod względem prowadzenia, jest taka sama – nawet to samo magazynowanie. Zajmujemy się rzadkimi kosmetykami i niszowymi lekami. Dla nas ważne jest, że osoby z małych miejscowości mogą dostać, np. kremy, które są dostępne tylko w dużych miastach. Nareszcie ludzie z małych miejscowości mają świat otwarty przed sobą. Mogą zamówić sobie wszystko, co dusza zapragnie. To jest tylko kwestia dostępu doInternetu. 80 proc. naszych zamówień pochodzi z małych miasteczek i wsi. Widać to po adresach. Ale są też i ze Stanów Zjednoczonych. Globalizacja jest niewiarygodna.

Czy istnieje rywalizacja między aptekami internetowymi?
Nie. Proszę sobie wyobrazić, że nie wiem, kto w Gdańsku ma apteki podobne do mojej. Nie rywalizuję, najwyżej na poziomie asortymentu. Jako apteka stacjonarna jesteśmy na rynku dość długo i mamy dobrą pozycję. Poza tym przygotowujemy całą paletę leków recepturowych. Rzadko która apteka bawi się dziś w sporządzanie tego typu medykamentów. My zdobywamy życzliwość pacjentów doskonałym poziomem obsługi. Dowodem są komentarze, które otrzymujemy w mejlach lub recenzje na naszej stronie www.