– Nie mamy już wizerunku kraju, który jest straszliwie drogi – twierdzi Lucas Gesser Minister Ambasady Szwajcarii w Polsce. – Frank stracił na wartości w stosunku do złotówki, dlatego coraz więcej Polaków stać na podróżowanie po naszym kraju i robienie tu zakupów – dodaje. Eleganckie butiki, galerie, sklepy w Genewie, Zurychu i Lozannie, które przyciągają klientów z całego globu, oferują produkty, które co najmniej od stulecia cieszą się światową sławą i są zarazem znakami firmowymi Szwajcarii. Co najczęściej kupują goście, którzy przyjeżdżają do Szwajcarii? – Oczywiście zegarki, scyzoryki i sery, jeśli te ostatnie są zdatne do transportu – wylicza Lucas Gesser.
Zegarek składają przez miesiąc
Najczęściej używane rzeczowniki, które stawia się przy nazwach marek szwajcarskich produktów, które najchętniej zabieramy do ojczyzny, to „jakość” i „precyzja”. Trudno o lepszą charakterystykę zegarków pochodzących z tego kraju. Są synonimem nie tylko misternej i czasochłonnej pracy, ale także luksusu. Małe manufaktury w zachodniej części Szwajcarii produkcją zegarków zajmują się najczęściej od ponad stu lat. Przygotowanie do sprzedaży jednego mechanizmu może trwać nawet miesiąc, ponieważ część pracy ciągle wykonywana jest ręcznie.
Carl – Friedriech Bucherer pierwszy sklep z zegarkami i biżuterią otworzył w 1888 w Lucernie. Dzisiaj salony pod tym szyldem, które chętnie odwiedzają koneserzy precyzyjnych czasomierzy, znajdują się w m.in. w Bernie (Marktgasse 38), Locarno (przy Pizza Grande), Lugano (Via Nassa 56) i Genewie (rue du Rhône 45). Dostępne są tu wyroby samego Bucherera, ale również inne, światowej sławy marki m.in. Schaffhausen, Chopard, Rolex i Piaget. W trakcie pobytu w Lucernie wyrobów firm Patek Philip i Tissot można poszukać w stylowym domu handlowym „Gübelin” (przy Schwanenpl.), prowadzonym przez piąte już pokolenie właścicieli.
Osoby, które nie przepadają za klasycznymi wzorami, a cenią odważne fasony i kolory, będąc w Zurychu, powinny wstąpić do firmowego sklepu „Swatch” (Bahnhofstrasse 94).
Scyzoryk nie tylko dla żołnierza
Podobną sławą co zegarki cieszą się scyzoryki „Victorinox. Ich tradycja sięga końca XIX wieku. W pierwszym zakładzie produkującym noże w miejscowości Ibach-Schwyz, maszyny ostrzące i polerujące stal napędzane były energią wytwarzaną przez koło młyńskie. Na początku swojej działalności Victorinox zaopatrywał w noże szwajcarską armię, a po drugiej wojnie światowej „Swiss Army Knife” trafił do amerykańskich żołnierzy. Jeżeli zdecydujemy się na zakup scyzoryka z charakterystycznym godłem – biały krzyż na czerwonym tle – możemy wybierać spośród kilkunastu dostępnych dzisiaj modeli. W Ibach-Schwyz, w sklepie działającym przy fabryce Victorinnox (Schmiedgasse 57) znaleźć możemy m.in. CyberTool (składa się z 34 elementów), SwissMemory (6 lub 8 elementów z kluczem pamięci - 1 lub 2 GB) oraz całą serię scyzoryków przeznaczonych dla wymagających podróżników i sportowców ekstremalnych (np. Standard Spartan, Camper, Explorer czy Golf Tool).
Pół tysiąca odmian sera
Sery dostępne są we wszystkich supermarketach z artykułami spożywczymi oraz w małych wyspecjalizowanych sklepikach, które często mogą pochwalić ponad stuletnią historią. W Szwajcarii produkowanych jest 450 rodzajów sera. Najbardziej znane to Emmentaler, Gruyère, Sbrinz, Appenzeller i Tête de Moine. Najwięksi koneserzy mogą próbować i porównywać wyroby z poszczególnych regionów kraju. W trakcie spaceru po Lozannie warto zajrzeć do „La Ferme Vaudoise”, gdzie sprzedawane są sery, wina, owoce, warzywa i mięso z regionu Vaud. Artykuły dostarcza tu 70 indywidualnych producentów.
Z wybornym serem najlepiej komponuje się wysokiej jakości wino. Do odwiedzenia miejscowych sklepów z alkoholem zachęca Lucas Gesser.
– Winna z kantonu Wallis i z winnic nad jeziorem Genewskim są bardzo wysokiej jakości, ale rzadko eksportowane za granicę – wyjaśnia. – Z mocniejszych trunków polecam Kirsch (robiony z wiśni) i Grappę (powstaje z winogron), które produkowane są na południu kraju.
– Proponuję jednak ostrożność w kupowaniu tradycyjnej szwajcarskiej wódki. Kupić oczywiście trzeba, ale lepiej rozpocząć od malutkiej flaszeczki, by oswoić się z... dość specyficznym smakiem. Czymś pomiędzy płynem do mycia naczyń a zmywaczem do paznokci – żartuje Elżbieta Waldner, nauczycielka języka polskiego od 14 lat mieszkająca w Szwajcarii. – By zabić ten smak w ustach, warto sięgnąć po świetne tradycyjne alpejskie wędliny i surowe suszone mięso. Są smaczne, ale mają jedną wadę – są potwornie drogie.
Stuletnia recepta na pralinki
Szwajcaria to oczywiście raj dla smakoszy czekolady. Specjały firm Lindt, Chocolat Frey czy Maestrami znane są poza granicami kraju. Odwiedzając Szwajcarię nie można ominąć czarujących sklepików z czekoladkami. „Chocolaterie du Rhône” w Genewie przy rue de la Confédération 3 działa od 1875 roku. Możemy tu spróbować kilkudziesięciu rodzajów pralinek oraz 11 rodzajów czekoladowych trufli. Czekoladki można degustować na miejscu lub pięknie opakowane zabrać do domu. Koneserów słodkich wrażeń przyciąga również „Blondel Chocolats Fins” w Lozannie (rue de Bourg 5). Od ponada 150 lat czekolada jest wyrabiana przy użyciu niezmienionych receptur, które kryją około 120 kompozycji smakowych.
– Ja na deser proponuję rewelacyjne czekoladki Caillyr – kusi Elżbieta Waldner. – To marka w Polsce nieznana. Natomiast dla Szwajcara jest czymś, co można porównać jedynie do polskiego Wedla. I to w czasach jego największej świetności.
Zegar z kukułką i torba z plandeki
Szwajcarskiemu designowi daleko do światowej sławy zegarków Tissot czy Patek, jednak amatorzy ciekawych wnętrz i awangardowych akcesoriów powinni zajrzeć do tutejszych galerii i sklepów z ubraniami i dodatkami.
Torby „Freitag” robione są z kolorowych plandek, które na co dzień chronią towary przeważone na ciężarówkach. Pomysł Szwajcarów na zupełnie inne wykorzystanie tego surowca przyjął się już zagranicą. Specjalna kolekcja trafiła również do Tate Modern Art w Londynie. Duży wybór toreb znajduje się w sklepach w Zurychu (Geroldstrasse 17), Davos Dorf ( Promenade131),Genewie (DOO DAH, Rue d'Italie 11) i Lozannie (DOO DAH, rue Haldimand 10).
Kto urządza mieszkanie lub chce nadać wnętrzu nowy charakter powinien wstąpić do sklepu „einzigart” w Zurychu (Josefstrasse 38). Raz lub dwa razy w miesiącu swoje projekty prezentują tu młodzi szwajcarscy designerzy. Modele lamp, krzeseł, stołów, łóżek, dywanów są najczęściej niepowtarzalne. Bardziej masową produkcję oferują sklepy sieci Heimatwerk, których filie znajdują się w m.in. w Zurychu (Uraniastrasse 1 oraz Bahnhofstrasse 2), Bazylei (Schneidergasse 2) i genewskim lotnisku. Można tu kupić tradycyjne elementy wystroju wnętrz np. drewniane zegary z kukułką, ale również oryginalne i bardzo pomysłowe gadżety – torby wykonane z koców używanych przez armię szwajcarską, filcowe ogrzewacze do ziemniaków lub pojemniki na pieczywo zrobione z tego samego materiału. Osobom lubiącym awangardowe wnętrza i niestandardowe fryzury na pewno spodoba się Time Tunnel w Zurychu (Stüssihofstatt 7). To połączenie sklepu z krzesłami, stolikami i lampami z lat ’60 i ’70, second-handu ze stylowymi dodatkami (np. okulary słoneczne) i zakładu fryzjerskiego, który znajduje się na zapleczu (uwaga, usługi są w Szwajcarii okropnie drogie).
Turyści o artystycznym zacięciu na pewno nie zapomną o zakupie uchodzących za najlepsze na świecie kredkach i ołówkach Caran d'Ache. Tak sławnych, że Rosjanie utworzyli słowo „kredki” od nazwy wyrobów tej firmy.
Warto więc na wycieczkę do kraju Wilhelma Tella zabrać pokaźny zapas gotówki, bo jak zauważyła Marylin Monroe, „pieniądze szczęścia nie dają. Szczęście dają zakupy”.