Rok temu, dwa tygodnie przed Bożym Narodzeniem, urządziłyśmy sobie z przyjaciółkami urocze spotkanie, które na pewno stanie się naszą tradycją. Przy dobrym jazzie, pysznym winie i w fantastycznych humorach, do późnej nocy lepiłyśmy wspólnie pierogi na Wigilię. I choć zajęcie to bywa raczej nudne, ten wieczór był wyjątkowy. Fajnie było razem pogadać o babskich sprawach, bez skrępowania męskim towarzystwem. Poczułyśmy się trochę kontynuatorkami tradycji naszych praprababek i jak one, ze wspólnego darcia pierza, tak i my, ze wspólnego lepienia pierogów uczyniłyśmy towarzyską atrakcję. Nad ranem zapakowałyśmy stosy pierogów do zamrażarki i obudziłyśmy śpiących na siedząco mężów, którzy „doskonale bawili się” w drugim pokoju. W tym roku też urządzimy Pierogowe Party. Już nie mogę się doczekać!
Wigilia bez rutyny
Kawka z kulturą