Początki lomografii sięgają lat 90., gdy austriaccy studenci podczas wyprawy do czeskiej Pragi znaleźli w jednym z tamtejszych komisów ze starym sprzętem fotograficznym radziecki aparat „Lomo Kompakt Automat”. Za pomocą tego małego i nieskomplikowanego w obsłudze aparatu, studenci uwiecznili wszystkie chwile studenckiej wycieczki. Gdy po powrocie do Wiednia, wywołali zdjęcia – zobaczyli niezwykłe, jaskrawe i kolorowe obrazki, które zmieniały szary świat w bajkową, lomo-rzeczywistość. Szczególnie zachwyciły ich przebarwienia, cienie i inne usterki techniczne, których już dawno pozbyto się w nieludzko perfekcyjnych nowoczesnych aparatach fotograficznych. Robione dla zabawy zdjęcia okazały się początkiem mody zwanej teraz lomografią. Studenci z Wiednia, byli tak zachwyceni efektami, że zaczęli eksperymentować z radzieckimi aparatami i rozpowszechnili swoją pasję wśród innych ludzi.
Zrób to „na amatora”
Lomografia stała się kompletnie nowym podejściem do fotografii. Cykanie dziesiątek fotek, w przeróżny sposób, w przedziwnych pozycjach i wywoływanie ich tanim kosztem, by nie stracić efektu radosnej „amatorszczyzny” - tak w skrócie można scharakteryzować tę sztukę. Wywołane z tradycyjnej kliszy zdjęcia są niejednokrotnie eksponowane obok siebie, na ścianach, aby tworzyć tzw. lomo-ściany. Takie dzieła były prezentowane w galeriach na całym świecie, od Tokio po Nowy Jork. Wystawy sprawiły, że lomografia zaczęła podbijać serca ludzi.
– Z początku była traktowana jako przelotna moda i ciekawostka, jednak szybko zdobyła uznanie – opowiada Agnieszka Radzik, zapalona lomograficzka. Dzięki coraz większej popularności, pojawiły się nowe aparaty oparte o starą radziecką technikę, a także zaczęto odkrywać na nowo stare, zapomniane modele. Wraz z rozwojem pojawiły się poradniki, akcesoria i multum innych rzeczy związanych z lomografią. Jest to przede wszystkim zasługa Towarzystwa Lomograficznego, które mieści się oczywiście, w Wiedniu. Towarzystwo realizuje różne projekty, jak np. światowe archiwum Lomo, którego celem jest zbieranie zdjęć pokazujących miejsca z całego świata, nietypowe sytuacje i wydarzenia. W archiwum jest już ponad 30 tysięcy fotek. Społeczność lomografików ocenia się obecnie na około pół miliona osób.
Kup pan Lomo
Obecnie istnieje spory wybór aparatów z gatunku Lomo. Można kupić Lomo z czterema obiektywami – SuperSampler, a nawet z czterema obiektywami i czterema fleszami – ActionSampler Flash. Jest także aparat z dziewięcioma obiektywami – POP 9. Oprócz tego znajdzie się aparat z obiektywami, na które nakładane są specjalne, kolorowe filtry ColorSplash. Dzięki temu zdjęcia będą zabarwione w wybrany przez nas kolor. Istnieje też aparat umożliwiający robienie fotek pod wodą, idealny na wakacje – FrogEye.
– Ceny aparatów wahają się mniej więcej od 100 do 300 zł. Kierując się swoją intuicją i licząc na szczęście można stworzyć małe dzieła sztuki, które ozdobią naszą domową ścianę. Wystarczy tylko chcieć i zanurzyć się w Lomo świecie! – podsumowuje Radek Karbowicz, miłośnik lomografii.