Farmaceuta może pomóc naprawić system

 10 minut

raport-9-10

Pandemia koronawirusa wyrządziła wielkie szkody w systemie ochrony zdrowia. Odczuwają je już pacjenci, jako społeczeństwo będziemy z nich wychodzić latami. Pomogą w tym farmaceuci. Trzeba tylko pozwolić im działać.

System ochrony zdrowia w Polsce jest krytykowany od zawsze – ze względu na długie kolejki do specjalistów, lata czekania na zabiegi, zapóźnienie względem Europy Zachodniej, jeśli chodzi o dostęp do najnowocześniejszych terapii. Pandemia koronawirusa, która trwa od marca 2020 r., jeszcze pogorszyła sytuację.

Wraz z rosnącą liczbą zakażeń i hospitalizacji spowodowanych koronawirusem drastycznie malała dostępność nie tylko do specjalistów, ale także lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej. W szczycie zachorowań przekładane były wcześniej zaplanowane operacje i zabiegi, szpitale dostosowywano do potrzeb pacjentów z koronawirusem, personel przerzucano z innych oddziałów do kowidowych. Skutkowało to odsunięciem na boczny tor pozostałych pacjentów – zarówno tych już leczonych na inne schorzenia, także chorych przewlekle, jak i z pierwszymi niepokojącymi objawami. Efekt? Niediagnozowani, nieleczeni Polacy będą mieli w najbliższych latach coraz więcej problemów ze zdrowiem. Widzą to specjaliści oraz urzędnicy odpowiedzialni za resort zdrowia.

Prof. Mariusz Kuśmierczyk z Narodowego Instytutu Kardiologii w Warszawie na początku czerwca br. mówił Polskiej Agencji Prasowej, że na nadrobienie zaległości w kardiochirurgii powstałych z powodu pandemii trzeba co najmniej dwóch lat.

Wydłużyły się kolejki pacjentów, którzy czekają na operacje kardiologiczne, ale też inne przeprowadzane w klatce piersiowej, włączając nowotworów płuc. O tym, że zaległości mamy także w onkologii, mówił też Adam Niedzielski, Minister Zdrowia. Na antenie TVN24 przewidywał, że w najbliższym czasie u większej liczby osób będą wykrywane nowotwory, bo pogorszyła się diagnostyka tych chorób. Mając świadomość, że w leczeniu raka czas ma ogromne znaczenie, nie da się odczytać tych słów inaczej niż jako złej wróżby na przyszłość.

Skutki pandemii odczuwane są także w sferze zdrowia psychicznego. Ograniczenie kontaktów społecznych, samotność, stres związany z ekonomicznymi konsekwencjami pandemii (np. utrata pracy), poczucie uwięzienia, niepewność co do przyszłości – to przyczyny kryzysów psychicznych, które dotknęły wiele osób. Zamknięcie w domach przełożyło się też na problemy z utrzymaniem właściwej wagi ciała. Szacuje się, że przeciętny Polak przytył w czasie pandemii od trzech do sześciu kilogramów – to efekty m.in. zajadania stresu i braku aktywności fizycznej. A przecież nie jest tajemnicą, że nadwaga, a już z pewnością otyłość sprzyjają rozwojowi innych chorób. W przypadku zachorowania na koronawirusa – podnosi ryzyko dłuższego i cięższego przebiegu.

Przesuwanie kompetencji

Pandemia koronawirusa jest sytuacją szczególną, której nie sposób było przewidzieć, a która nałożyła się na postępujące od lat procesy, jakimi są starzenie się społeczeństwa i – bardzo w Polsce dotkliwe – zmniejszanie się liczby gotowych do pracy lekarzy i pielęgniarek. Przedstawiciele tych zawodów emigrują do krajów, gdzie są lepiej wynagradzani. W niektórych przypadkach już na etapie edukacji przyszłych kadr widać, że będzie ich za mało w stosunku do potrzeb. Tak jest np. jeśli chodzi o pielęgniarki czy psychiatrów dziecięcych. Z danych Centralnego Rejestru Lekarzy RP prowadzonego przez Naczelną Radą Lekarską wynika, że w ostatnim dniu 2019 r. ten zawód wykonywało ledwie 419 osób. A jednocześnie na specjalizacji psychiatria dziecięca w 2020 r. przygotowano tylko 33 miejsca, dla osób, które chciałyby ją podjąć. To przykład krańcowy, ale braki w kadrach medycznych są ogromne – nie da się ich łatać, trzeba podjąć radykalne kroki. Takim krokiem jest przesunięcie niektórych kompetencji do tej pory skupionych w rękach pielęgniarek i lekarzy. Komu je przekazać? Farmaceuci wydają się grupą idealnie przygotowaną.

– Udostępnimy usługi, które wypełnią luki, odciążą system – mówi Michał Byliniak, Wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej. Jest to możliwe dzięki zapisom w ustawie o zawodzie farmaceuty. Wprowadza ona opiekę farmaceutyczną jako system realnych usług, które mogą być świadczone w aptece. Pierwszą testowaną usługą, która w fazie pilotażu ma ruszyć jeszcze w 2021 r., jest przegląd lekowy.

– Wdrożenie pilotażu przeglądu lekowego jest krokiem w bardzo dobrym kierunku. Ta właśnie usługa – z palety wielu możliwych w ramach opieki farmaceutycznej – może przynieść szybko wymierne efekty zdrowotne – komentuje dr Jarosław Frąckowiak, prezes firmy analitycznej PEX PharmaSequence.

Ale to pierwszy krok. Żeby realnie odciążyć lekarzy i pielęgniarki, trzeba zrobić o wiele więcej.

– Farmaceuci mogą działać w trzech obszarach: zwiększania dostępności do świadczeń, profilaktyki oraz wsparcia pacjenta w dobrym leczeniu – wylicza Marek Byliniak. Wiele rozwiązań, o których mówi, odblokowuje czas lekarzy i pielęgniarek, pozwala im skupić się na bardziej specjalistycznych działaniach, a jednocześnie sprawia, że pacjent nie musi z każdym problemem chodzić do przychodni, gdzie bardzo często nie ma co z resztą liczyć na wizytę od ręki. O to właśnie chodzi w lepszej dostępności świadczeń.

– Na przykład kontynuacja recepty – farmaceuta przeprowadza wywiad i wydaje lek, pacjent nie zajmuje czasu lekarzowi czy pielęgniarce, nie idzie do przygodni. Dalej mamy drobne dolegliwości – tu również oszczędzamy czas medyków i pacjenta, jeśli z problemami takimi jak przeziębienie czy wysypka będzie mógł iść do apteki i tam dostanie lek, także antybiotyk. Trzecia sprawa to szczepienia – farmaceuci już szczepią przeciwko COVID-19, wiem o takich, którzy zaszczepili 1000 osób. Myślę, że niebawem będą mogli szczepić także przeciw grypie, kolejne kroki to szczepienia przeciwko pneumokokom czy te wykonywane przed podróżą – mówi Wiceprezes Byliniak.

Szczepienia to usługi, które równie dobrze można zaliczyć do drugiego obszaru – profilaktyki bardzo zaniedbanej z powodu pandemii i bardzo trudnej do skutecznego prowadzenia. Jak trudnej, pokazuje choćby program Profilaktyka 40+. Polacy nie chcą z niego korzystać, a resort zdrowia nie umie ich do tego zachęcić.

– Trudno też żeby lekarze czy pielęgniarki dzwonili do wszystkich 40-latków i zapraszali ich na badania. To apteka jest naturalnym miejscem do rozmowy na takie tematy, farmaceuci mogą je przesiewowo prowadzić. Codziennie do aptek przychodzi około dwóch milionów Polaków, możliwości są więc ogromne – dodaje Marek Bylinika.

Dr n. farm. Piotr Merks, z Wydziału Medycznego Collegium Medicum UKSW w Warszawie, członek ministerialnego zespołu powołanego do wdrażanie opieki farmaceutycznej, twierdzi, że w sytuacji, w której system opieki zdrowotnej musi nadrabiać zaległości w diagnozowaniu pacjentów, najlepiej byłoby przeprowadzać niektóre badania diagnostyczne w aptekach. – Lista testów jest długa. Na zachodzie w aptekach oceniane są znamiona, PSA, cholesterol, cukier itp. Farmaceuci odsyłają do lekarza osoby potrzebujące natychmiastowej pomocy – mówi.

W 2019 r., wraz z Jędrzejem Lewickim i Urszulą Religio, Piotr Merks opublikował pracę zatytułowaną „Ocena usług badań przesiewowych chorób współistniejących w aptekach społecznościowych u pacjentów z chorobami przewlekłymi”. Autorzy opisywali w nim wyniki prac z 2019 r. Farmaceuci kierowali na badania profilaktyczne wybranych pacjentów z chorobami przewlekłymi. Jak piszą autorzy, „w badaniu wzięło udział 78 aptek i zidentyfikowano 209 pacjentów z grupy ryzyka. Spośród pacjentów kierowanych na badania 30 procent miało wyniki odbiegające, a u 0,95 procenta zdiagnozowano nowe choroby.”

Pacjent już zdiagnozowany powinien dostać w aptece wsparcie w dobrym leczeniu. – Mamy tu usługę Nowy Lek. Farmaceuta instruuje pacjenta, jak ten nowy dla niego lek zażywać, eliminuje błędy wynikające z niezrozumienia zaleceń lekarski. Mamy wreszcie przegląd lekowy, od którego zaczynamy w Polsce pilotaż opieki farmaceutycznej – kończy Marek Byliniak.

Element krytyczny

W pilotażu przeglądów lekowych zaproponowana została już konkretna stawka – ryczałt za pacjenta ma wynieść 100 zł. Zdaniem dra Frąckowiaka twa kwota raczej nie utrzyma się, gdy usługa wejdzie już do aptek w pełnym zakresie.

– Objęcie sługą na przykład miliona pacjentów kosztowałoby sto milionów złotych. To dużo pieniędzy, mimo że zdrowie ceny nie ma – mówi prezes firmy analitycznej PEX PharmaSequence. – Z drugiej strony zbyt niska stawka może wręcz nie pokryć kosztów prowadzenia takiej usługi. Warto pamiętać, że czas poświęcony na przegląd lekowy musi być wygospodarowany kosztem czasu pracy przy pierwszym stole. To może oznaczać np. mniejszą liczbę obsłużonych pacjentów. Sama usługa jest skomplikowana i rodzi różne rodzaje odpowiedzialności. Trudno się wzorować – jeśli chodzi o stawki – na innych krajach, przegląd lekowy jest częścią pewnego systemu tam, gdzie opieka farmaceutyczna już funkcjonuje, a u nas jesteśmy na początku drogi. Moim zdaniem warunkiem opłacalności – a co za tym idzie upowszechnienia przeglądów lekowych – jest maksymalne użycie danych o pacjencie zebranych w systemach informatycznych. Sam proces też powinien być zinformatyzowany i tak opracowany, by nie tylko skrócić „biurokratyczno-sprawozdawczą” część, ale także wspomóc farmaceutę w prowadzeniu wywiadu z pacjentem.

Wiceprezes Marek Byliniak mówi, że w całym procesie wdrażania opieki farmaceutycznej finansowanie jest elementem krytycznym. Bo żeby dać komuś, komuś innemu trzeba zabrać, a z punktu widzenia budżetu państwa najlepiej byłoby wydać jak najmniej. W niektórych obszarach będzie łatwiej, przynajmniej jeśli chodzi o sam sposób finansowania.

– Spójrzmy na szczepienia – model wynagradzania za tę usługę jest gotowy, trzeba go jedynie przenieść do aptek – podaje przykład. – Ale nie można zapomnieć o jeszcze jednej ważnej rzeczy: nie da się odgórnie narzucić standardów wynagradzania farmaceutów świadczących opiekę farmaceutyczną przez właścicieli aptek. Te standardy muszą się utrzeć w praktyce i to tak, by i pracownik, i pracodawca widzieli tu benefit.