Skrót informacji
Ciągle słyszymy, że podróżowanie to nie jedynie domena młodości, słyszymy o ludziach, którzy na emeryturze ruszają w podróże dookoła świata, kupujemy więc rodzicom ich książki, by zachęcić ich do podróży, dajemy im samouczki do nauki języka i przewodniki turystyczne pod choinkę. A może lepiej po prostu odrzucić takie prezentowe sugestie i najprościej w świecie zabrać mamę do... Maroka.
„Kumple” na wakacjach
Dorota ma 33 lata. Od 5 lat, co roku późną wiosną, wyjeżdża gdzieś z mamą. Były w Turcji i na Sycylii, zwiedziły Toskanię, Bałkany, ostatnio Mediolan i Genuę. W tym roku jadą do Portugalii. Dawniej jeździły na wycieczki zorganizowane, od jakiegoś czasu stawiają na wyjazdy na własną rękę. Kupują bilet lotniczy, bookują hostele i w drogę!
– Obydwie lubimy aktywnie spędzać czas, nie cierpimy tkwić w za długo jednym miejscu. Najchętniej zmieniałybyśmy hotel codziennie, ale to jednak zbyt męczące – śmieje się Dorota. Urlop planuje zawsze tak, by oprócz wypadów z chłopakiem i znajomymi zarezerwować tydzień na wyjazd z rodzicielką.
– Wiem, że brzmi to dość melodramatycznie, ale staram się docenić i wykorzystać czas, jaki nam pozostał – tłumaczy Dorota. – Moja mama wciąż jest bardzo aktywna, ja nie mam rodzinnych zobowiązań i dzieci na głowie, ale wiem, że nie zawsze tak będzie. A chcę mieć super wspomnienia i wykorzystać czas, którego na co dzień mamy dla siebie coraz mniej – tłumaczy. Z mama łączą ją kumpelskie relacje. Podczas wyjazdu każda płaci za siebie, wspólnie planują, co będą robić. Najbardziej lubią niezadeptane przez turystów małe miejscowości, w dużych miastach szukają galerii ze sztuką nowoczesną i targowisk ze starociami. – Na co dzień mieszkamy osobno, a taki tydzień pełen wrażeń bardzo nas zbliża. Wspólne doświadczenia bardzo łączą. Choć podczas wyjazdów nie brakuje drobnych sprzeczek, zawsze wracamy uszczęśliwione – zapewnia.
W ślady Doroty poszła trzydziestoletnia Agata, jej koleżanka z pracy zachęcona opowieściami, które Dorota przywoziła co roku.
– Pomyślałam, że to faktycznie dobry pomysł wyrwać się gdzieś tylko z mamą. Na co dzień widujemy się w biegu, najczęściej każda ma mnóstwo zajęć, a kiedy wyjeżdżamy razem wreszcie możemy pogadać – tłumaczy Agata. Były razem w Lizbonie i Paryżu. Lubią razem posiedzieć w knajpkach, pochodzić po sklepach. – Ostatnio, kiedy byłyśmy w Paryżu, poszłyśmy na kolację z moimi francuskimi przyjaciółmi. Mama świetnie się odnalazła w młodszym gronie i widziałam, że sprawiało jej to wielka frajdę – opowiada Agata. – Przez tyle lat to ona organizowała mi rozrywki i załatwiała wakacje. Teraz mogę się zrewanżować – śmieje się.
Z plecakiem do Maroka
Ciągle słyszymy, że podróżowanie to nie jedynie domena młodości, słyszymy o ludziach, którzy na emeryturze ruszają w podróże dookoła świata, kupujemy więc rodzicom ich książki, by zachęcić ich do podróży, dajemy im samouczki do nauki języka i przewodniki turystyczne pod choinkę. A może lepiej po prostu odrzucić takie prezentowe sugestie i najprościej w świecie zabrać mamę do Maroka – zastanawiają się 25-letnia Ola Synowiec i jej koleżanka 21-letnia Iwa Pawlak, które postanowiły pokazać swoim mamom, jak same podróżują. Chciały, żeby ich mamy poznały smak przygody i zobaczyły, jak podróżuje się „low budget”, jak wiele można dowiedzieć się o kraju goszcząc u osób, które chętnie przygarniają podróżników w ramach tzw. couchsurfingu, jak spakować się na podróż w 10-kilogramowy bagaż podręczny i udowodnić, jak wiele z podróżowania umyka na wczasach z biura podróży. Wspólnie ruszyły w podróż po Maroku w lutym tego roku.
– Mama zawsze słuchała moich historii z podróży z wypiekami na twarzy. I w odpowiedzi powtarzała mi jedną historię ze swojej młodości, o tym jaka to była kiedyś szalona i zamiast jechać z Krakowa do Warszawy pociągiem zamówiła sobie samolot, bo nigdy wcześniej nie latała. Wzruszyło mnie to i chciałam dać jej więcej szalonych wspomnień – tłumaczy Ola w jednym z wywiadów, których udzieliła po powrocie, podczas wystawy zdjęć z podróży zatytułowanej „Weź mamę do Maroka”.
– Chciałam zobaczyć, jak teraz podróżują młodzi ludzie. Jest tyle nowych sposobów podróżowania, jak np. couchsurfing, który zawsze bardzo mnie ciekawił. Chciałam też oczywiście poznać inne kraje. No i spędzić czas z córką, z którą na co dzień rozmawiam niestety głównie przez telefon – mówi mama Oli, 58-letnia nauczycielka fizyki i astronomii.
Przed wyprawą dziewczyny miały pewne obawy. Same od lat podróżują za niewielkie pieniądze, jeżdżąc autostopem i nocując u podobnych do siebie wagabundów. Tym razem obawiały się, że ten tryb podróżowania nie będzie wystarczająco komfortowy dla mam.
– Bałam się, że nie wyjdziemy ze swoich codziennych ról, to znaczy mamy będą „matkować”, a my jak na dzieci przystało, będziemy krnąbrne i nieroztropne. Jednak wyszło inaczej i czasem obserwując nasze zachowanie, musiałam się zastanowić, kto jest rodzicem, a kto dzieckiem – dodaje Iwa. To było dla nich największe zaskoczenie. Mamy dziewczyn przekonały się jak odpowiedzialne i dobrze zorganizowane są ich córki. Podczas podróży wręcz zamieniły się rolami. To dziewczyny opiekowały się mamami, dla których wiele sytuacji było zaskakujących. Córki natomiast przekonały się, że ich mamy świetnie radzą sobie w trudnych warunkach, potrafią złapać dystans i wyluzować się. – Bardzo podobało mi się spontaniczne podejmowanie decyzji w trakcie podróży, że nie wszystko z góry było zaplanowane – opowiada mama Iwy. – Wydawało mi się wcześniej, że taki sposób podróżowania może być męczący, ale okazało się to nieprawdą: świetnie odpoczęłam i do Polski wróciłam naprawdę zrelaksowana.
Śladami smoków polskich
Menedżer - czy to funkcja dla Ciebie?