W Szpitalu Bielańskim przeprowadzono transfuzję dopłodową w ciąży bliźniaczej

 3 minuty

transfuzja-doplodowa

Lekarze ze Szpitala Bielańskiego przeprowadzili transfuzję dopłodową w ciąży bliźniaczej powikłanej zespołem TAPS – donosi serwis Politykazdrowotna.com. Polegała ona na pobraniu krwi od jednego płodu i podaniu drugiemu.

Kolejny nowatorski zabieg w Szpitalu Bielańskim

To kolejny nowatorski zabieg przeprowadzony przez lekarzy ze Szpitala Bielańskiego w Warszawie. Polegał on na transfuzji dopłodowej w zespole niedokrwistość-nadkrwistość w ciąży bliźniaczej, w którym dochodzi do przetoczenia krwi od jednego bliźniaka do drugiego. Wyjaśniono, że innowacyjność polegała na tym, że lekarze wykorzystali do tego krew jednego z bliźniąt. Rutynowo używa się do tego celu krwi pochodzącej od dorosłych dawców z Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa – tym razem to dzieci były zarówno dawcą, jak i biorcą.

„Jedno z dzieci miało bardzo wysoki poziom hemoglobiny, drugie bardzo niski. Dziecku, które miało nadmiar czerwonych krwinek, a więc miało nadkrwistość, zabraliśmy nadmiarową część krwi, w to miejsce podając sól fizjologiczną. Tym sposobem rozcieńczyliśmy zbyt gęstą krew, doprowadzając do normalizacji poziomu hemoglobiny. Krew pobraną od płodu z nadkrwistością podaliśmy drugiemu bliźniakowi, który miał niedokrwistość, aby uzupełnić jego niedobory” – tłumaczy, cytowany w komunikacie, dr n. med. Robert Brawura Biskupski Samaha, ginekolog-położnik, perinatolog ze Szpitala Bielańskiego.

Przypadek ciężkiej niedokrwistości u płodu

Powodem przeprowadzania transfuzji dopłodowej jest ciężka niedokrwistość u płodu. Może wystąpić zarówno w ciąży pojedynczej, jak i bliźniaczej. Najczęstszą przyczyną niedokrwistości u płodu jest konflikt serologiczny, głównie w układzie Rh, do którego dochodzi między matką posiadającą grupę krwi oznaczoną jako RhD- a płodem, który po ojcu odziedziczył krew RhD+.

Jednak, jak zauważają lekarze ze szpitala Bielańskiego, ma miejsce niepokojący wzrost liczby przypadków niedokrwistości u płodów wśród pacjentek, które przeszły zakażenie parwowirusem B19, popularnie zwanym rumieniem zakaźnym. Beata Rebizant, ginekolog-położnik, perinatolog ze Szpitala Bielańskiego przekazała, że parwowiroza może nie dawać żadnych objawów u kobiety ciężarnej.

„Często dopiero z badań ultrasonograficznych dowiadujemy się, że u płodu rozwinęła się niedokrwistość. Stan taki może zagrażać nie tylko zdrowiu, ale i życiu dziecka, a jedynym sposobem leczenia jest transfuzja dopłodowa” – podkreśliła.

Ciążę udało się doprowadzić do końca, a bliźniaczki – Laura i Julia przyszły na świat w 34 tygodniu.

źródło: Politykazdrowotna.com