Kontrowersyjne automaty do sprzedaży leków

 7 minut

Automaty do sprzedaży leków mogłyby zrewolucjonizować pracę aptek w naszym kraju. Ich zastosowanie mogłoby np. częściowo wyeliminować, a przynajmniej ograniczyć potrzebę pełnienia przez placówki nocnych dyżurów, na które tak często skarżą się dziś farmaceuci. Niestety, w najbliższym czasie tak się nie stanie, ponieważ ustawienie automatów w aptekach w myśl polskiego prawa jest nielegalna. O dziwo nielegalna tylko w przypadku farmaceutów, ponieważ właściciele zwykłych sklepów, którzy mają zezwolenie na pozaapteczny obrót lekami, mogą bez przeszkód korzystać z tej technicznej nowinki.

Z automatem dawki nie skonsultujesz

Jak bardzo nieżyciowe są przepisy w Polsce przekonał się Marcin Staniewski, farmaceuta z Poznania. Zakupił automat do sprzedaży leków OTC i wystawił go przed swoją apteką. Niestety, po kilku miesiącach do jego placówki zapukał przedstawiciel wojewódzkiej inspekcji farmaceutycznej i nakazał natychmiastowy demontaż urządzenia. Inspektor powołał się na przepisy prawa farmaceutycznego, które określają, w jaki sposób w aptece należy sprzedawać lekarstwa.

– Niestety, przepisy te mówią jasno, że w aptece to farmaceuta wydaje leki – mówi Zbigniew Niewójt, zastępca Głównego Inspektora Farmaceutycznego. – Pacjent musi mieć możliwość skonsultowania się z farmaceutą i uzyskania od niego porady. Podobną sytuację mieliśmy z aptekami internetowymi. Musieliśmy zmienić przepisy, aby mogły one legalnie działać w naszym kraju. Jednak zasada, że pacjent musi mieć możliwość skonsultowania się z farmaceutą pozostała niezmienna. Dlatego każda apteka internetowa musi mieć czynną 24 godziny na dobę infolinię – dodaje. Zbigniew Niewójt sugeruje, że gdyby lekomaty miały wbudowane telefony, można byłoby zastanowić się nad ich używaniem. Tymczasem dostępne na rynku urządzenia do sprzedaży nie dają takiej możliwości, przez co nie mogą być stosowane. Dlaczego więc mogą je posiadać właściciele stacji benzynowych i sklepów wielobranżowych? Odpowiedź jest prosta – bo takie podmioty nie podlegają ustawie farmaceutycznej.

– Bez wątpienia nasze prawo farmaceutyczne nie nadąża za zmianami i przypadek z lekomatami jest najlepszym tego przykładem – przyznaje Zbigniew Niewójt. – Prawdopodobnie przy najbliższej nowelizacji zostanie to zmienione, bo rzeczywiście to nie jest logiczne, żeby właściciel zwykłego sklepu miał więcej praw niż farmaceuta. Ale póki co, musimy przestrzegać obowiązujących przepisów – dodaje.

Aptekarski wóz Drzymały

Tymczasem Ministerstwo Zdrowia nie widzi konieczności zmiany przepisów i wydaje się nie zauważać prawnego paradoksu.

– Na razie w resorcie nie są prowadzone żadne prace nad uregulowaniem tej kwestii – mówi Piotr Olechno, rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia. – Stoimy na stanowisku, że obecne rozwiązanie jest słuszne. Możliwość stosowania tzw. lekomatów na większą skalę niosłaby ze sobą zbyt duże ryzyko. Z takich urządzeń mogłyby zacząć korzystać dzieci. Urządzenie nie jest w stanie zweryfikować, ile opakowań, np. leku przeciwbólowego, kupuje dany klient. Jeśli dziecko kupiłoby ich kilkanaście, mogłoby się nimi zatruć – dodaje rzecznik.

Farmaceuci jednak nie rozumieją takich wyjaśnień resortu zdrowia.

– Brak uregulowania przepisów w tej kwestii to po prostu kpina. Przecież jeśli ktoś się uprze, żeby kupić sobie duże zapasy leku bez recepty, to przecież może to zrobić w każdym supermarkecie i nikt go nawet nie zapyta, po co mu one – mówi Bożena Płońska, farmaceutka z Warszawy.

Właściciele aptek uważają, że wprowadzenie możliwości posiadania przez farmaceutów lekomatów, byłaby z korzyścią nie tylko dla nich, ale też dla pacjentów. – Nam pozwoliłaby zaoszczędzić duże pieniądze na prowadzeniu nocnych dyżurów – mówi Tadeusz Bornicki, właściciel apteki spod Krakowa. – Pacjenci natomiast mieliby pewność, że będą mogli zakupić potrzebny im specyfik, o ile nie potrzeba na niego recepty, zawsze kiedy przyjdą do apteki i to bez względu na porę – dodaje, przyznając, że rozwiązanie kwestii lekomatów jest o tyle istotne, że coraz więcej aptek przestaje prowadzić nocne dyżury. – Bo jest to po prostu nieopłacalne. Zatrudnienie farmaceuty na nocną zmianę jest dwa razy droższe niż na zmianę dzienną. Tymczasem obroty nie przekraczają wówczas nawet 10 proc. dziennego utargu – tłumaczy Bornicki.

Dlatego w obecnej sytuacji farmaceuta, aby mógł ustawić w swojej aptece lekomat, musi otworzyć dodatkową działalność gospodarczą, np. założyć zwykły sklep. Wówczas nie będzie obowiązywało go prawo farmaceutyczne. Oczywiście byłby to swego rodzaju farmaceutyczny „wóz Drzymały”, ale pozwoliłby właścicielom aptek na utrzymanie dochodów z nocnych dyżurów, likwidując jednocześnie straty poniesione z ich tytułu.

Nieopłacalne nocne dyżury

Oprócz ekonomicznych przesłanek za zaprzestaniem nocnych dyżurów przemawiają jeszcze przesłanki praktyczne. Farmaceuci przyznają, że pacjenci w nocy nie kupują prawie w ogóle leków.

– Na nocnym dyżurze sprzedaję niemal wyłącznie prezerwatywy i testy ciążowe. Czasem ktoś od wielkiego dzwonu przyjdzie kupić lek przeciwbólowy i to wszystko. W nocy w ogóle nie realizuję recept. Moja apteka mieści się w centrum miasta i jeżeli ktoś ma jakiś poważniejszy problem ze zdrowiem, woli iść do lekarza lub wezwać pogotowie. Taki lekomat, w przypadku mojej apteki, byłby doskonałym rozwiązaniem i to bez najmniejszej straty dla pacjenta. – mówi Jadwiga Mróz, farmaceutka z Ciechanowa.

Tymczasem, według ekspertyzy prawnej, jaką sporządził dla Naczelnej Izby Aptekarskiej doktor prawa Edward Jędrzejewski, farmaceuci wcale nie mają obowiązku prowadzenia nocnych dyżurów. W dokumencie doktora Jędrzejewskiego można przeczytać, że żaden przepis prawny nie nakłada na aptekę, czy tym bardziej na aptekarza, wprost i jednoznacznie obowiązku pracy w porze nocnej i w dni wolne od pracy. Apteka jest, co prawda, placówką ochrony zdrowia publicznego, ale nie jest zakładem opieki zdrowotnej i nie udziela świadczeń zdrowotnych. Pytanie, czy w takim przypadku Ministerstwo Zdrowia nie powinno jeszcze raz zastanowić się nad wprowadzeniem zmian w ustawie o prawie farmaceutycznym i zezwolić aptekom na korzystanie z lekomatów. Jeśli nie dla dobra farmaceutów, to pacjentów. Szczególnie teraz, w dobie kryzysu.