Skrót informacji
Od 1 stycznia 2019 r. realizacja recepty elektronicznej powinna być możliwa w każdej aptece wynika z komunikatów Ministerstwa Zdrowia. Urzędnicy są zadowoleni z testów tego rozwiązania. Żeby zachęcić apteki do wzięcia udziału w informatyzacji służby zdrowia, proponują wsparcie finansowe. Ale na skorzystanie z niego dali niewiele czasu.
Elektroniczne recepty są w Polsce testowane od lutego br. Oficjalnie pierwsza e-recepta została zrealizowana 25 maja br. Pacjentem był prezydent Siedlec, Wojciech Kudelski. Lekarz rodzinny przepisał mu specyfik, który Kudelski wykupił w aptece. Jaki był to lek, tego oczywiście dziennikarzom nie zdradzono. Operacja przebiegła bez kłopotów, a poprzedziła ją konferencja Ministra Zdrowia, Łukasza Szumowskiego. Urzędnicy zajmujący się obecnie wprowadzaniem aptek we wciąż dość odległą epokę informatyzacji urządzili z realizacji pierwszej elektronicznej recepty prawdziwy spektakl, by podkreślić, że dokonali czegoś, czego długo nie udawało się zrealizować.
E-recepta jest częścią większego projektu noszącego symbol P1. Mówi się o nim od lat. Jego wprowadzenie oznacza rewolucję – w efekcie wdrożenia P1 wszystkie medyczne dokumenty będą dostępne w wersji elektronicznej. Zostaną umieszczone na indywidualnym Internetowym Koncie Pacjenta – znajdą się tam m.in. informacje o przebytych operacjach i zabiegach, zażywanych medykamentach itp.
Kolejne, jeszcze bardziej aktualne liczby ujawniła Elżbieta Piotrowska-Rutkowska, Prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej. Według nich do 22 października br. w pilotażu wzięło udział 76 aptek, wystawionych zostało 51 tys. e-recept, z czego zrealizowano ponad 32 tys. W raportach podsumowujących testy była też mowa o problemach – pojawiły się w procesie rejestracji farmaceuty w systemie i generowania certyfikatu, a także w działaniu oprogramowania komputerowego w gabinetach lekarzy wystawiających e-recepty oraz w aptekach, w których dokonywana była ich realizacja.
By wszystko jeszcze dokładniej wyjaśnić, Naczelna Izba Aptekarska przedstawia następującą symulację: zakładając, że jedna apteka dysponuje czterema stanowiskami komputerowymi, a jeden komputer kosztuje 3500 zł, aptekarz inwestuje 4 x 3500 zł, czyli 14 tys. zł; zwrot jaki może uzyskać z tego tytułu wyniesie ok. 2700 zł. Przy założeniu, że właściciel jednej apteki dysponuje jednym stanowiskiem komputerowym, inwestuje w sprzęt 3500 zł, dodatkowy zwrot wyniesie ok. 700 zł. Przy maksymalnym poziomie rocznych zakupów dla jednego przedsiębiorcy (56 000 zł) dodatkowy zwrot wyniesie ok. 11 000 zł.
Nie będzie to jednak „czysta oszczędność”. Jak sugeruje NIA w informacji przesłanej do mediów, „odzyskane dzięki wsparciu finansowemu pieniądze ułatwią im solidne przygotowanie do wyzwań 2019 r., takich jak np. serializacja – zakup skanerów, czytników kodów kreskowych 2D itp.”. Nowy sprzęt jest aptekom niezbędny. Jak podawał na początku września br. portal Wyborcza.pl*, powołując się na rozmowy z urzędnikami Ministerstwa Zdrowia i NIA, nawet co trzecia apteka ma braki w tego typu wyposażeniu. Przestarzałe komputery i nieaktualizowane od lat oprogramowanie mogą sprawić, że apteki będą celem cyberataków spowodowanych chęcią przejęcia bardzo wrażliwych danych.
Oprócz sugerowanego odmłodzenia sprzętu właściciele aptek będą musieli zadbać o przeszkolenie pracowników oraz opłacić koszta dostosowania systemów aptecznych do procesu wystawiania e recept – w skali roku zgodnie z przewidywaniami Wiceministra Cieszyńskiego mają one nie przekraczać 1000 zł. Co jeszcze? Tego farmaceuci dowiedzą się zapewne już w procesie wdrażania e-recepty, a potem korzystania z niej.
Jeśli pacjent otrzyma receptę na kilka leków, każdy będzie mógł kupić w innej aptece. Jeżeli się zgodzi, lekarze i inni pracownicy medyczni będą mieli wgląd w informacje o zażywanych przez niego lekach, dzięki czemu będą mogli wyeliminować niepożądane interakcje między medykamentami i całościowo spojrzeć na jego zdrowie.
Lekarze i inne osoby uprawnione do przepisywania leków dzięki e-recepcie będą mieli ułatwioną pracę oraz oszczędzą czas – duńskie doświadczenia wskazują, że to ok. 30 minut dziennie. A farmaceuci? Dostaną w pełni czytelną, wiarygodną oraz prostszą w realizacji receptę i szybki dostęp do informacji o zamiennikach leków.
Tomasz Leleno przypomina też o podstawowych założeniach toczącego się od lat projektu, u podstaw którego jest myśl o wprowadzeniu opieki farmaceutycznej do aptek. „Apteki powinny więc mieć dostęp do Internetowego Konta Pacjenta (IKP) oraz Elektronicznej Dokumentacji Medycznej. Dzięki temu farmaceuci będą mogli sprawdzić na podstawie recepty, jakie leki pacjent przyjmuje. Umożliwi to wychwycenie potencjalnych interakcji zachodzących między lekami" – wyjaśnia. „Aby to rozwiązanie mogło zafunkcjonować, konieczna jest zmiana prawa, m.in. ustawy o systemie informacji w ochronie zdrowia."
Samorząd Aptekarski i CSIOZ zapraszają na cykl szkoleń z e-recepty
Resort zdrowia prostuje błąd w obwieszczeniu ws. wykazu leków zagrożonych dostępnością