źródło: GUS, Bankier.pl
Dla porównania: w 2006 r. wydatki ogółem na ochronę zdrowia wyniosły 65,73 mld zł (6,20% PKB), w 2007 r. - 75,61 mld zł (6,48%), w 2008 r. - 89,27 mld zł (7,02%), w 2009 r. - 98,98 mld zł (7,37%), w 2010 r. - 98,85 mld zł (6,98%), w 2011 - 105 mld (6,89%).
Podobnie jak w poprzednich latach, w 2012 r. przeważającą większość (101 mld zł, tj. 93,73%) pieniędzy wydanych na opiekę zdrowotną pochłonęły wydatki bieżące. Zaledwie 6,76 mld zł, czyli 6,27% ogółu wydatków na zdrowie, przeznaczono na inwestycje.
Zdecydowaną większość (69,17%) wydatków na zdrowie wciąż stanowią środki publiczne - w 2012 r. było to 74,57 mld zł. Oznacza to jednak, że z publicznej kasy na ochronę zdrowia przeznaczono zaledwie 4,67% PKB. Dla porównania - w 2011 r. kwota ta wyniosła 73,79 mld zł (4,84% PKB), w 2010 r. - 70,85 mld zł (5% PKB), w 2009 r. - 71,42 mld zł (5,32% PKB), w 2008 r. - 64,48 mld zł (5,07% PKB), a w 2007 r. - 53,54 mld zł (4,59% PKB).
Ponieważ wydatki publiczne na zdrowie są niewystarczające, rosną - jak łatwo przewidzieć - wydatki prywatne na leczenie - w 2012 r. wyniosły one 32,69 mld zł (2,05% PKB), podczas gdy w 2011 r. było to 30,71 mld zł (2,01% PKB), w 2010 r. - 27,47 mld zł (1,94% PKB), w 2009 r. - 27,33 mld zł (2,03% PKB), rok wcześniej - 24,73 mld zł (1,94% PKB), a w 2007 r. - 22,03 mld zł (1,89% PKB).
Warto również zauważyć, że choć wcześniej z roku na rok nieznacznie malał udział środków prywatnych w wydatkach ogółem na ochronę zdrowia (w 2007 r. - 29,13%, w 2008 r. - 27,71%, w 2009 r. - 27,61%), to w 2010 r. udział ten nieco się zwiększył - do 28,32%, a w 2011 r. tendencja ta utrzymała się i udział prywatnego portfela w leczeniu wyniósł 29,72%, by w 2012 r. osiągnąć poziom 30,32%.
– Pieniędzy na ochronę zdrowia wydajemy dużo, ale nie najwięcej. Wydatki te stanowią nieco ponad 6,5% PKB. W Portugalii jest to prawie 10%, a w Niemczech – 11,3%. Spośród 34 krajów monitorowanych przez OECD – tylko Estonia i Meksyk mają mniejszy udział wydatków na ochronę zdrowia niż Polska, bo niecałe 6% PKB - zauważa Łukasz Piechowiak, główny ekonomista Bankier.pl.
– Polski sektor medyczny, pomimo ogromu wydatków, wciąż jest niewydolny i nie da się tego problemu rozwiązać tylko zwiększaniem dochodów NFZ. Składka na ubezpieczenie zdrowotne jest ściśle związana z naliczaniem zaliczki na podatek dochodowy. M.in. z tego powodu zwiększanie kwoty wolnej od podatku równocześnie utrudniałoby odliczenie części składki zdrowotnej – tłumaczy Piechowiak.
– Pod tym względem zasadne byłoby jej zryczałtowanie lub znalezienie innego sposobu naliczania, które nie byłoby związane z podatkiem dochodowym (przy kwocie wolnej rzędu 15 tys. zł rocznie państwo musiałoby zwracać najniżej zarabiającym wydatki związane z częścią ubezpieczenia zdrowotnego podlegającego odliczeniu od podatku dochodowego) – proponuje ekspert.
Rośnie liczba osób zagrożonych hałasem
Neumann: refundacja także dla par spoza programu in vitro