2017 będzie rokiem zmian – co czeka farmaceutów?

 9 minut

Rok 2017 powinien przynieść wiele istotnych rozstrzygnięć. Niezwykle ważną kwestią będzie uchwalenie poselskiego projektu ustawy nowelizującej prawo farmaceutyczne – mówi Elżbieta Piotrowska-Rutkowska, Prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej. – Celem regulacji jest uporządkowanie rynku farmaceutycznego, co ma skutkować poprawą dostępności leków przy zachowaniu ich korzystnej dla pacjentów ceny, a także utrzymaniem równowagi rynkowej między konkurującymi ze sobą podmiotami. To długo oczekiwana zmiana, która przybliży nas do standardów obowiązujących w Europie, dlatego popiera ją tak wielu obecnych i przyszłych  farmaceutów

Prawo zmieni rynek

Na razie jednak zmianom podlega sam projekt. Jeszcze niedawno zakładał on, że prawo do prowadzenia apteki ogólnodostępnej będzie miał tylko farmaceuta (jedna osoba lub spółka). Tymczasem w drugiej połowie stycznia Mateusz Morawiecki, Wicepremier oraz Minister Rozwoju i Finansów, powiedział w TVN24, że z propozycji nowych regulacji zniknie zapis o „aptece dla aptekarza”.
Na tę decyzję może mieć wpływ stanowisko Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych, do której zwrócili się zaniepokojeni przedstawiciele ambasad USA, Izraela, Kanady i Litwy. Reprezentują oni zagraniczny biznes, który prowadzi działalność farmaceutyczną w Polsce i w przypadku wprowadzenia „apteki dla aptekarza” zapowiada jego zamknięcie. Ich wątpliwości budzą także ograniczenia terytorialne i geograficzne, które zakładają nowe przepisy (w tej sprawie nie ma jeszcze reakcji przedstawicieli strony rządowej). A według nich na jedną aptekę musi przypadać co najmniej 3000 osób (dane dla konkretnego województwa) i odległość między nimi nie może być większa niż 1000 metrów.

Co to oznacza dla aptekarzy?

– Projekty nowych regulacji prawnych, szczególnie nowelizacja prawa farmaceutycznego, która wprowadziłaby w życie stosowanie kryteriów demograficznych i terytorialnych zmieniłaby – w średnio i długoterminowej perspektywie – obraz rynku aptecznego – nie ma wątpliwości dr Jarek Frąckowiak wiceprezes zarządu PEX PharmaSequence Sp. z o.o. Na potwierdzenie podaje dane: wartość rynku aptecznego wzrosła w roku 2016 w porównaniu do roku wcześniejszego o 6,2 proc. (źródło danych: PEX PharmaSequence, dawniej: PharmaExpert i Sequence), a liczba aptek przekroczyła 14 900. Spośród nich ok. 40 proc. to placówki sieciowe (skupiające 5 i więcej aptek), które odpowiadają za niemal 60 proc. obrotów na rynku.
– Przede wszystkim zahamowany może zostać wzrost liczby aptek. W wielu miejscach, które z punktu widzenia rentowności prowadzenia biznesu aptecznego są najbardziej atrakcyjne, nie da się otworzyć nowych aptek. I to niezależnie od tego, czy miałyby to być apteki sieciowe czy indywidualne – mówi o ograniczeniach demograficznych i geograficznych wiceprezes zarządu PEX PharmaSequence Sp. z o.o.
Nic więc dziwnego, że część osób jest zainteresowana nawet tym, by żadna ze zmian postulowanych w projekcie nie weszła w życie. Krótko po deklaracji Ministra Morawieckiego w czasie posiedzenia sejmowej Nadzwyczajnej Komisji ds. Deregulacji wniosek o odrzucenie poselskiej propozycji nowelizacji prawa farmaceutycznego zgłosił Michał Cieślak z Polski Razem Jarosława Gowina. A komisja ku zaskoczeniu farmaceutów ten wniosek przyjęła. To jednak nie koniec. Tomasz Leleno, rzecznik NRA, zauważa, że ta wolta nie zamyka drogi do uchwalenia zmian w przepisach. Sejm i tak zajmie się poselskim projektem. Jednak nawet gdyby z jakichś przyczyn tak się nie stało, jest jeszcze inna możliwość.
– Jeżeli odrzucony projekt nie zostanie skierowany do komisji przez Parlament i/lub nie zostanie przeprocesowane moratorium na zamrożenie liczby aptek to zgodnie z zapowiedzią może trafić do projektu dużej zmiany prawa farmaceutycznego. A ten projekt jest opracowywany przez rząd czyli – w odróżnieniu od poselskiego – potrzebny jest etap konsultacji społecznych i dokonania oceny skutków regulacji. To może zająć nawet wiele miesięcy i skutek całego tego procesu trudno teraz przewidzieć – zauważa wiceprezes Frąckowiak. – Widmo zmian regulacyjnych może jednak przyspieszyć lub zdynamizować pewne procesy na rynku, np. kolejne otwarcia aptek w rejonach, w zrobić już by się tego nie dało.

Leki do apteki?

Środowisko farmaceutów czeka na ruch ze strony Ministerstwa Zdrowia, które ma ogłosić propozycję nowelizacji prawa farmaceutycznego. Prezes Elżbieta Piotrowska-Rutkowska uważa, że będzie to odpowiedź na istniejące patologie związane choćby z nielegalnym wywozem leków za granicę, niską skutecznością inspekcji farmaceutycznej czy nierentownymi dyżurami aptek.
– Ponadto powinniśmy poznać efekty pracy ministerialnego zespołu zajmującego się projektem ustawy o zawodzie farmaceuty, wyraźnie określającej prawa i obowiązki naszego zawodu, a także rozwiązania  dotyczące uregulowania reklamy leków OTC i suplementów diety w mediach. Z punktu widzenia bezpieczeństwa pacjenta istotne będzie także przyjęcie rozwiązań regulujących zakup leków dostępnych w tzw. obrocie pozaaptecznym – dodaje Prezes NRA. Ten ostatni punkt również budzi sporo emocji. Farmaceuci od dawna apelują, by wszystkie leki, także te, na których zakup niepotrzebna jest recepta, wróciły do aptek. Plany ministerstwa w części są zgodne z interesem ich właścicieli. To, gdzie można by kupić lek OTC, ma zależeć od dawki substancji aktywnej w jednej tabletce czy w opakowaniu.
– Ograniczenie sprzedaży leków OTC w sklepach może spowodować wzrost obrotów aptek, ale prawdopodobnie nie w takiej skali, jak potencjalna wartość sprzedaży produktów, które byłyby niedostępne np. w sklepach – ocenia Wiceprezes Frąckowiak.Na nowych regulacjach prawnych stracą więc nie tylko sklepy, ale także producenci medykamentów. Zadowoleni powinni być natomiast farmaceuci i część lekarzy, którzy uważają, że Polacy zbyt pochopnie korzystają z leków bez recepty, zwłaszcza przeciwbólowych.

Kosmetyki zostają?

Doniesienia mediów, a konkretnie „Gazety Prawnej”* publikowane pod koniec roku, wskazują, że Ministerstwo Zdrowia ma zamiar zmienić swoje stanowisko w sprawie sprzedaży w aptekach kosmetyków. Początkowo mówiło się, że kremy, szampony czy inne tego typu produkty mają zostać wycofane z aptek. A to miałoby realny wpływ na spadek ich dochodów.
– Wszelkie ograniczenia co do asortymentu dostępnego w aptekach mogą się bardzo negatywnie odbić na wynikach finansowych tych przedsiębiorstw – mówi Wiceprezes Frąckowiak. – Większość sprzedaży i zysku w aptekach pochodzi ze sprzedaży odręcznej, na tego typu asortymencie są większe marże i narzuty. Co więcej w przypadku większości kosmetyków dostępnych w aptekach mamy do czynienia z produktami niedostępnymi w obrocie masowym i takimi, które posiadają specyficzne cechy, np. są pomocne w łagodzeniu objawów alergicznych itp. Także w przypadku tych produktów często potrzebna jest fachowa porada farmaceuty.
Takie argumenty podnosiła też Naczelna Rada Aptekarska, a o potrzebie konsultowania używanie niektórych kosmetyków z farmaceutą mówiła prof. Joanna Maj, konsultant krajowy w dziedzinie dermatologii.

To nie koniec

Dr Jarek Frąckowiak zwraca uwagę na jeszcze jedna ważną kwestię – szeroka dyskusja o nowych regulacjach przesłoniła w pewien sposób inne nowości, które czekają rynek apteczny. Będą one wymagały wysiłku, zmian w organizacji i zapewne zaangażowania zasobów właścicieli aptek.
– To wprowadzenie Zintegrowanego Systemu Monitorowania Obrotu Produktami Leczniczymi (ZSMOPL) oraz wprowadzenie tzw. „dyrektywy fałszywkowej”. Wprawdzie szczególnie w przypadku tzw. „dyrektywy fałszywkowej” nie jest to kwestia najbliższych miesięcy. Ale każda apteka czy sieć apteczna będzie musiała przejść przez proces wdrożenia adekwatnych rozwiązań informatycznych i logistycznych – mówi.
Unijna dyrektywa nazywana „fałszywkową” nakazuje sprawdzanie, czy lek nie jest podróbką. Obowiązek tej weryfikacji spocznie na aptekach za dwa lata. A to oznacza dodatkowe wydatki. Placówki będą musiały zaopatrzyć się w skanery i specjalistyczne oprogramowanie.
Wcześniej, a właściwie już, farmaceuci muszą się zmierzyć z wprowadzeniem Zintegrowanego Systemu Monitorowania Obrotu Produktami Leczniczymi (ZSMOPL). To baza, która pozwala kontrolować, w których aptekach brakuje leków, a gdzie jest ich pod dostatkiem. Ma to na celu zapobieganie nielegalnemu wywożeniu medykamentów poza granice Polski. Przekazywanie danych do ZSMOPL jest obowiązkowe, pod groźbą wysokiej kary. Na razie jednak system nie działa.