Jest 13 stycznia 1128 r. Jak co roku w Troyens w Szampanii, kupcy z całej Europy ściągali tabunami z wszystkich stron, by dokonać zakupów najdoskonalszych towarów. Podczas gdy handlarze targowali się o cenę, w romańskiej katedrze liczni prałaci, archibiskupi i biskupi mieli podjąć ważną decyzję na temat reguły zakonu Templariuszy, którzy znani byli pod nazwą Zakon Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona. Jego założycielami byli szlachetni kawalerzy ze stanu rycerskiego z Szampanii: Hugo de Payens i jego towarzysze – Godfryd de Saint-Omer, Godfryd dEygorande, Nicolas de Neuvic, Jean dUssel, Jean de Meymac i Pierre dOrlean.
Zagadki i tajemnice
Warto jednak wspomnieć, że zakon działał już wtedy od co najmniej 9-10 lat. Rycerze już wcześniej złożyli, przed Gormondem de Picquigny, patriarchą Jerozolimy, śluby ubóstwa, czystości, posłuszeństwa i walki za wiarę. Ich celem miała być obrona Ziemi Świętej, a dokładniej Świątyni Salomona oraz szlaków do niej wiodących przed muzułmanami. Sama nazwa Templariusze wywodzi się od skrótu Templum Salomonis, czyli Świątynia Salomona, gdzie początkowo funkcjonowali, by potem wrócić do Francji, w tym do Chartres. Katedra w Chartres była pierwszą wzniesiona przez nich świątynią w stylu gotyckim i trzeba przyznać, że wyłożyli na to niebagatelne środki. Z samą katedrą wiąże się również mnóstwo legend. W tym ta, że jest w nim ukryta Arka Przymierza, a historia o niej zapisana znajduje się m.in. w Witrażowej Rozecie, jak i innych licznych witrażach. Templariuszy podejrzewa się o używanie specyficznego kodu obrazkowego, w którym zaszyfrowane są tajne wiadomości. Inna legenda mówi, że do barwienia szkła witrażowego użyto nietypowej farby o nieznanym do dziś składzie. I choć naukowcy dysponują wspaniałym sprzętem do dziś nie udało im się ustaliś składników tajemniczej mieszanki.
Rzeźba Czarnej Boginii
Miejsce, gdzie obecnie stoi Katedra od początku uważane było za wyjątkowe. To tu, jeszcze przed epoką Galów, stały dolomeny oznaczające, że w miejscu tym działa bardzo silna energia. Było to miejsce o znaczeniu podobnym do Stonehenge, z tym, że kamienie ułożone 8 tys. lat temu na terenach Anglii przetrwały do dziś, te zaś ułożone na terenach Francji przeobraziły się w katedrę. Tuż obok dolomenów powstała studnia i święty gaj, a zamieszkujący ten teren druidzi utworzyli Szkołę Druidów. Wkrótce też mieli wizję, w której zobaczyli brzemienną dziewicę. Jakież było zdziwienie przybyłych na te tereny chrześcijan, kiedy ujrzeli jej drewnianą figurkę! Wkrótce wybudowano tu pierwsze kapliczki, które finalnie przemieniły się w wielką katedrę pod wezwaniem Naszej Pani, czyli po francusku Notre Dame. Gdy powstała Rzeźba Czarnej Boginii, umieszczono ją w punkcie, w którym zbiega się 14 linii magnetycznych. Wkrótce zrodził się kult Czarnej Madonny, który trwa na tych ziemiach po dziś dzień.
Energia i moc labiryntu
Labirynt to symbol zagadki, poszukiwania, ale i błądzenia. Ale jak powiedział Hermann Kern: „W labiryncie nie możesz się zgubić, możesz się jedynie odnaleźć”. Podczas gdy inni traktują go jako coś trudnego i niebezpiecznego, inni uważają go za potężne narzędzie transformacji, wewnętrznej przemiany, drogi prowadzącej do siebie. Jedno jest pewne – labirynty towarzyszą ludzkości od jej zarania. Każda większa cywilizacja miała swój labirynt. Spiralę transformacji spotkamy na Krecie, w Egipcie, Anglii, Niemczech, jak i Francji.
W katedrze w Chartres całe wnętrze Templariusze zaprojektowali, jako alchemiczną ścieżkę przemiany, a labirynt jest tylko tego potwierdzeniem. Cała katedra jest obrazem świata, odtwarza jego strukturę i matematykę. Jej środek położony jest w miejscu, gdzie kiedyś uderzały pioruny. A wszystko tu powtarza delfickie zdanie „Wejrzyj w siebie i będziesz widzieć Wszechświat i Boga”.
By zachęcić ówczesnych ludzi do przechodzenia przez labirynt mówiło się, że jest on drogą do Jerozolimy. Trzeba pamiętać, że cała rzecz dzieje się w czasach średniowiecza, gdzie modne były pielgrzymki. Większość wiernych nie mogła jednak pozwolić sobie na wyruszenie do Jerozolimy, uznawanej wówczas za centrum świata i symbol Królestwa Niebieskiego. Podróżowano wówczas do katedr, w których znajdowały się labirynty, by choć je móc przemierzać na klęczkach.
Sam labirynt w Chartres składa się z dwunastu pierścieni, które otaczają meandrami drogę prowadzącą do rozety w centrum. Ścieżka ma 28 pętli. Gdy oczy pielgrzymów wznosiły się ku górze widzieli witraże, które podnosiły ich morale. Co ciekawe, wkrótce rozniosło się, że ciepła energia emanująca z centrum labiryntu przywraca siły nawet chorym. Przejście labiryntu oznaczało wtedy kontakt z Bogiem, święte, wręcz mistyczne doświadczenie. Ludzie wstawali odmienieni, a z ich twarzy płynęła łagodność.
Poczynione współcześnie w tym miejscu badania wibracji pola magnetycznego ukazały, że w miarę pokonywania ścieżki labiryntu wibracja rośnie od 6500 do 13500 jednostek, im jest się bliżej centrum labiryntu. Stąd euforia i przypływ sił witalnych. Uważa się również, że labirynt zawiera niewerbalne dane, które tworzą hologramy odpowiedzi, a wszystko w nim, jak i w całej katedrze stworzone jest według zasad tzw. świętej geometrii, którą Templariusze przywieźli z Ziemi Świętej.
Renesans labiryntu
Obecnie na świecie widać spore zainteresowanie labiryntem, jako formą terapii. Istnieją już nawet firmy oferujące budowę labiryntu w dowolnie wskazanym przez nas miejscu. Ukazuje się również specjalne czasopismo skupiające wielbicieli labiryntów „Labyrinths Journal”. Również i w Polsce rośnie zainteresowanie tą tajemniczą formą. W Oazie w Koczurkach znajdziemy „żywy" labirynt o średnicy 44 m, uformowany z krzewów tui i żywokostu, wzorowany na labiryncie katedry w Chartres z oczkiem wodnym w środku, fontanną oraz zegarem słonecznym.