Największą zaletą latającego dysku jest jego uniwersalność. Można zagrać z sześcioletnim bratem, kumplem ze studiów i mamą. Nie mówiąc o tym, że dobrą zabawę będzie miał także nasz pies. We frisbee można grać na łące, na plaży, albo w basenie. I w dodatku każdy potrafi, bo rzut krążkiem nie wymaga ani specjalnej siły, ani techniki. Można rzucać do siebie nawzajem albo do celu. Trudno o lepszą metodę na wiosenne rozruszanie kości i mięśni.
Z zasadami
Choć najbardziej popularna jest gra rekreacyjna, która polega na „normalnym” rzucaniu dysku do siebie nawzajem, istnieją bardziej usystematyzowane sposób gry. Frisbee ultimate to propozycja dla tych, którzy lubią zabawę w większym gronie. To gra zespołowa łącząca w sobie elementy koszykówki, piłki nożnej, ręcznej i rugby. Choć brzmi to groźnie, sama gra nie jest jednak skomplikowana. W rozgrywce na boisku o wymiarach 100 na 36 metrów biorą udział dwie siedmioosobowe drużyny. Chodzi o to, by podając dysk między sobą, przetransportować go na pole przeciwnika, który stara się dysk przejąć. Tyle teoria. W praktyce chodzi o dobrą zabawę i trochę ruchu – tak naprawdę wystarczą dwie osoby, dysk i trochę wolnej przestrzeni.
– Dla osób, które zaczynają grę w ultimate lub chcą tylko dobrze się pobawić, polecam grę małymi drużynami. Jest to świetna aktywność ruchowa. Wymaga dużo biegania i sprytu a mniej dyscypliny taktycznej, która jest niezbędna przy siedmiu osobach – tłumaczy Adam Tomczyk z warszawskiego teamu frisbee RJP Squad. Przy mniejszej liczbie osób zasady gry się nie zmieniają: z dyskiem nie wolno biegać i trzeba go podaniami przemieścić do strefy przeciwnika – gdzie należy go złapać, żeby zdobyć punkt. Strefy można zastąpić bramkami, w które należy trafić dyskiem. Nie będzie to wtedy ultimate, ale i tak dobra zabawa.
Fair play
Gra znakomicie rozwija kondycję i koordynację ruchową. Co ważne jest dość prosta do opanowania. Ogromne znaczenie w ultimate mają zasady fair play, które są tu podstawową zasadą. Nawet na Mistrzostwach Świata w tej grze nie ma sędziów.
– Nie ma umyślnych fauli. Nie ma oszukiwania. Po meczu drużyny wspólnie podsumowują mecz, przepraszają za sporne sytuacje, dziękują za grę – opowiada Adam. By pograć we frisbee trzeba zebrać ekipę chętnych i zaopatrzyć się w dysk. Najlepsze modele kosztują około 60 zł. Rekreacyjnie można jednak grać dowolnym. Najlepiej latają cięższe. Jednak frisbee dostępne w sklepach sportowych albo z zabawkami też nie są złe – gorzej latają, ale mniej boli ręka, gdy się je łapie.
W Warszawie fani frisbee trenują na Polach Mokotowskich przy Rondzie Jazdy Polskiej, w soboty i niedziele. Można się do nich spokojnie przyłączyć. Jak zapewnia Adam, nowicjusze są bardzo mile widziani.
– Chętnie tłumaczymy, jak należy rzucać dyskiem, jak łapać, jak poruszać się po boisku. Nie raz zdarzało się, że grały z nami przypadkowe osoby, które akurat przechodziły obok. Jednak rzucające dyskiem grupy spotkać w niemalże każdym mieście, w miejscach, gdzie jest dużo przestrzeni.