Muzyka świata, wegetariańskie jedzenie, tańce, joga, owocowe drinki. To wszystko bez popularnych używek, nieodłącznie kojarzących się z nocnymi klubami. Imprezy nazywane Pure Party, czy też Vita Party to nowość, która przyciąga osoby ceniące sobie dobrą zabawę i zdrowy tryb życia.
Sok i tańce
– To impreza dla ludzi, którzy nie czują przymusu spożycia alkoholu, albo w ogóle nie piją, a nie mają gdzie się bawić – wyjaśnia Michał Niewęgłowski z Inner Spece Production, odpowiedzialny za zorganizowanie pierwszego Pure Party w stolicy. – Nasi goście na początku mają opory, bo się wstydzą, że inni ich obserwują, ale potem myślą: „wchodzę w to!”. Zaczynają tańczyć na sto procent i okazuje się, że świetnie się bawią – tłumaczy Niewęgłowski w wywiadach. Jak mówi, impreza przyciąga ludzi otwartych, ciekawych, zaangażowanych ekologicznie lub po prostu nie pijących. Wreszcie mają okazję, by się poznać i świetnie zabawić bez porannego kaca.
– To dość ciekawe doświadczenie, zwłaszcza dla tych, którzy zazwyczaj bawią się w klubach, gdzie alkohol leje się strumieniami – śmieje się Ola, która była gościem na styczniowym Pure Party. – Po raz pierwszy poszłam na imprezę taneczną, by bawić się bez „wspomagaczy”. Okazało się, że to możliwe, trzeba się tylko wyluzować. Jest to o tyle przyjemne, że na takim party bawią się osoby, które chcą się wyszaleć, potańczyć, a nie idą do klubu po to, by kogoś poderwać. Sama wielokrotnie wychodziłam z dyskoteki tylko dlatego, że miałam dosyć opędzania się od nachalnych nieznajomych. Jeśli ktoś lubi rytmy świata – word music, latino, afro, balkan, soul, reggae, funk i chce się po prostu fajnie pobawić, w dodatku bez kaca następnego dnia – polecam! To bardzo ciekawa alternatywa dla klasycznych imprez – dodaje Ola
Natural High
W styczniu warszawskie Pure Party obchodziło pierwsze urodziny. „Czyste” imprezy były jednak organizowane także poza stolicą. W Krakowie oraz we Wrocławiu, gdzie odbywały się pod hasłem Vita Party. Na pierwszej stołecznej zabawie było 400 osób. Na zorganizowanej kilka miesięcy później przez krakowskich studentów – 900. Moda na „czyste” imprezy wyraźnie się rozkręca. Na ostatnim Pure Party w Warszawie grał m.in. Dj-Magura, dawny punkowiec, obecnie buddysta, związany z muzeum Azji i Pacyfiku, gospodarz kilku audycji radiowych. Doskonale wyczuwa potrzeby gości, miksując kawałki muzyczne z najdalszych zakątków świata z klasycznymi, dobrze znanymi hitami. Kolejne Pure Party niebawem mają odbyć się w Łodzi, Trójmieście i Krakowie.
Jednak muzyka to nie jedyna atrakcja pure party. Podczas „czystych” imprez często organizowane są dodatkowe atrakcje np. gry towarzyskie, które pozwalają poczuć się naturalnie i swobodnie, czy elementy jogi wplatane w taniec. To połączenie wprowadzać ma uczestników w stan nazywany „Natural High” – rodzaj dynamicznego wyciszenia.
Atrakcją jest też tzw. „czysta jazda” – czterogodzinny „trening”, na który składa się taniec przeplatany z dynamicznymi elementami jogi.
– To doświadczenie pokazujące, że własne zaangażowanie, wewnętrzna odrobina wytrwałości wprowadza w stan podobny jak po używkach, czy nawet lepszy, pozostawiający po sobie satysfakcję i autentyczny uśmiech – tłumaczy organizator.
Duchowy clubbing
– Niektórzy żartują, że to „duchowy clubbing” – przyznaje Ola. Jednak nie tylko duchowość się liczy, przyjemnie będzie także ciału. Podczas imprez tego typu gościom serwowane są dania kuchni wegetariańskiej, świeże soki owocowe albo masala chai – pyszna pikantna herbata z przyprawami w stylu hinduskim.
– Pure party to impreza w dużej mierze dla osób sympatyzujących z hinduską kulturą i duchowością, z buddyzmem, ale nie tylko. Zabawa bez drinka jest przecież dobra dla wszystkich – dodaje Ola. To także ciekawa alternatywa dla rodziców, którzy na podobną imprezę mogą wybrać się z dziećmi. We Wrocławiu zorganizowano nawet specjalne Pure Party dzieciom – podczas zabawy prowadzone były zajęcia z tańca spontanicznego dla maluchów. Razem z dzieciakami rodzice mogli odkrywać nowe smaki kuchni wegentariańskiej.
Glinka dobra na wszystko
Księżyc w ogrodzie