„Pierwszy stopień dojrzałości owoców” to dla sadowników owoce... niedojrzałe. Do jedzenia się nie nadają, ale do transportu i przechowywania – jak najbardziej. Zbierają je więc i rozwożą po Polsce. W tym czasie owoce „dochodzą”. Niestety, są kwaśne, zawierają mniej cukrów i witamin, niektóre, m.in.zbyt wcześnie zebrane śliwki i wiśnie są w takim stanie kwasotwórcze. Nie nadają się dla osób z problemami żołądkowymi, a i u zdrowych mogą powodować sensacje. „Drugi stopień dojrzałości” to właściwa dojrzałość – owoce w ostatniej fazie rozwijają się najszybciej: nabierają koloru, smaku i właściwości odżywczych. I takich właśnie należy szukać. Truskawki są dobre od końca kwietnia do października (ale uwaga – jesienią pojawiają się importowane, ładniejsze od krajowych, ale mniej smaczne i zdrowe), czereśnie w czerwcu i lipcu, maliny od czerwca do października (im później, tym większe ryzyko, że będą „wspomagane” chemią lub importowane), agrest w lipcu i sierpniu. Jabłka i gruszki, czyli owoce, które bez większego problemu można przechowywać – od wczesnej jesieni do przednówka.
Lepszy słoik i mrożonka
Poza sezonem lepiej zrezygnować z surowych owoców (oprócz wspomnianych jabłek i gruszek), przerzucając się na przetwory. Najlepsze są, oczywiście, własnoręcznie robione. Owoce zamknięte w słoikach, suszone lub zamrożone będą lepszym źródłem smaku i witamin niż „świeże”, sprowadzane z zagranicy. Tym bardziej, że przetwarza się je w pełni sezonu, gdy są najzdrowsze i najsmaczniejsze.
Celuj w sezon
Takie same zasady dotyczą warzyw – „miękkie” należy jeść w sezonie (wtedy, kiedy przypada naturalny okres ich dojrzewania), „twarde”, dzięki temu, że można je przechowywać (marchew, ziemniaki, buraki) – są wartościowe jeszcze kilka miesięcy po sezonie. I, podobnie, jak w przypadku owoców – zimą lepsze będą przetwory niż warzywa importowane lub wyhodowane w szklarni, np. przecier pomidorowy ze słoika zamiast pomidorów z marketu. Ale uwaga – w przypadku warzywnych mrożonek wybieraj „jednogatunkowe”. Mieszanki są wstępnie przetwarzane i doprawiane, mogą zawierać glutaminian sodu mogący niekorzystnie wpływać na układ krążenia. Wiosną ostrożnie z nowalijkami – te najwcześniejsze są mocno wspomagane chemią, mogą powodować zatrucia pokarmowe. Bezpiecznie można je jeść od kwietnia.
Świeże warzywa: kiedy najlepsze?
Boćwina – od kwietnia do sierpnia
Szparagi – w czerwcu
Pomidory – od czerwca do sierpnia
Bób – od maja do lipca
Groszek zielony – od maja do lipca
Cukinia, kabaczki, dynia – od lipca do października
Ziemniaki – od czerwca do października
Mięso i nabiał
Z mięsem sprawa jest trudniejsza – najlepsze jest to, które pochodzi od młodych zwierząt, urodzonych późną wiosną lub latem, karmionych naturalnie i wyhodowanych ekologicznie, w niewielkich gospodarstwach. Związane jest to głównie z żywieniem – w tym czasie pokarm ich matek jest najbardziej wartościowe, a nieco starsze osobniki mogą korzystać z pastwisk. Na fermach i w hodowlach przemysłowych zwierzęta rodzą się kilka razy do roku, jedzą sztuczne pasze i suche mieszanki. Dobrze więc latem pomyśleć o przetwarzaniu również mięsa, najlepiej w zamrażalniku.
Mleko i jego przetwory – źródłem witaminy E w mleku jest pasza. Dlatego w sezonie, kiedy krowy żyją na pastwisku jest najlepsze.
Gdzie szukać?
Najłatwiejszy, ale też najdroższy sposób to zaopatrywanie się w sklepach z ekologiczną żywnością. Można też wejść na stronę www.slowfood.pl, www.paczkaodrolnika.pl lubsamemu poszukać dostawców ekologicznego jedzenia wpisując w wyszukiwarkę np.: „Ekologiczna żywność na zamówienie”. Jest wiele firm, które specjalizują się w takich dostawach i to pod drzwi. Tańszym sposobem (i coraz popularniejszym) to poszukanie rolnika, który uprawia warzywa i owoce oraz hoduje zwierzęta zgodnie z naturalnym rytmem przyrody. Krok drugi to nawiązanie z nim współpracy, najlepiej w towarzystwie znajomych, będzie łatwiej i taniej, zwłaszcza jeśli chodzi o transport. Potem można raz w tygodniu odbierać zamówione produkty. Ostatnia metoda wymaga świadomych zakupów na bazarku – trzeba rozmawiać ze sprzedawcami, odsiać tych, którzy przywożą jedzenie z giełdy, kupować od drobnych rolników.
Dieta na zgagę
Domowy masarz