W polskich aptekach zmiany – a jak jest za granicą?

 8 minut

Nordycka różnorodność
Fiński rynek aptek cechuje tzw. wysoki próg wejścia. Właścicielami aptek mogą być tylko farmaceuci, którzy w dodatku muszą uzyskać licencję. Jest ona przyznawana na określony czas. Ale to nie koniec. Zgodnie z fińskim prawem traci się licencję na prowadzenie apteki w momencie ukończenia 68. r.ż. – W praktyce często biznes aptekarski jest dziedziczony – mówi Piotr Merks.

Jeden właściciel, podobnie jak w Niemczech, może mieć jedną aptekę główną i maksymalnie trzy „podległe”. W Finlandii prężnie działa też samorząd aptekarski, który jednocześnie współpracuje bardzo ściśle z rządem.

Zupełnie inaczej sprawa ma się w Norwegii. Tam w 2001 r. na ryku doszło do rewolucji. Zlikwidowano restrykcyjne przepisy, dając właścicielom aptek bardzo dużą wolność. W wyniku przeprowadzonych zmian dziś ten rodzaj działalności mogą prowadzić w Norwegii osoby pozbawione kierunkowego wykształcenia. Warunkiem jest uzyskanie pozwolenia na prowadzenie apteki i zatrudnienie farmaceutów. Większość rynku (ponad 80 proc.) obecnie kontrolowana jest przez trzy największe sieci. W liczbie i rozmieszczeniu aptek nie ma żadnych ograniczeń.

Spore zmiany przeszedł też rynek aptek w Szwecji. Siedem lat temu otwarto tam pierwszą aptekę niebędącą własnością państwowej sieci Apoteket AB. Sieć ta była wcześniej monopolistą na rynku. Dziś jest właścicielem części aptek, ale większość placówek została „uwolniona”, czyli wystawiona na sprzedaż. Na kupno zdecydowali się głównie duzi gracze. Równocześnie zaczęto otwierać nowe placówki, także w małych miejscowościach, gdzie do tej pory ich nie było. Po początkowym wzroście liczby aptek zaczęto zamykać te, które okazały się nierentowne.

Strony: 1 2 3