źródło: Rynek Zdrowia
Praca nad wynalazkiem trwała prawie osiem lat, a w badaniach chodziło głównie o wymyślenie sposobu, by niewyczuwalny prąd pochodzący z kilku baterii popłynął wnętrzem kości, a nie przez mięśnie. „Sam pomysł, by spróbować zbadać skład kości z pomocą prądu jest autorstwa prof. Przemysława Łosia. Ja wymyśliłem metodę aktywnego ekranowania, a wspólnie z Michałem Tycem opracowaliśmy całe oprogramowanie i wyprodukowaliśmy prototypowe urządzenia” – tłumaczy Marcin Just z firmy, w której wynaleziono urządzenie. Jak podkreślił, opatentowana metoda aktywnego ekranowania to rozwiązanie innowacyjne, które „zmusza prąd” do wnikania do wnętrza kości. „Nasze urządzenie sprawia, że pomiędzy elektrodami przyłożonymi do nadgarstka i łokcia nie popłynie on po skórze czy w mięśniach, ale przez głowę kości wniknie do jej wnętrza, które też dobrze go przewodzi i wypłynie przez drugą głowę kości” – wyjaśniają wynalazcy.
Szczepionki chronią przed patogenami i pomagają leczyć raka
Maleje spożycie warzyw i owoców w Polsce