Miasto jest grą

 6 minut

Wszyscy pamietamy grę w podchody. Malowanie kredą na chodniku strzałek, chowanie listów w zagłębieniu koło trzepaka. Ileż emocji budziły takie podwórkowe gry! Dzisiaj miejscy aktywiści wykorzystują podobny mechanizm angażując mieszkańców dużych aglomeracji do spojrzenia na miasto z innej perspektywy niż na co dzień. Do próby postrzegania go jako wielkiej planszy do gry.

Zaczęło się od Urban Playground

W Polsce pierwszą grą miejską z prawdziwego zdarzenia, od której zaczęła się moda na tego typu imprezy było Urban Playground. Grę wymyślił 4 lata temu Krzysztof Bielecki znany jako Semp. Gra rozgrywała się na ściśle określonym wycinku miasta – gracze penetrowali takie warszawskie miejsca, jak Dworzec Centralny czy Starówka. O spotkaniu dowiadywali się przez Internet. Informacji mieli niewiele. Wiedzieli tylko, gdzie i o której mają się stawić. Każdy z graczy otrzymał plan gry z zaszyfrowanymi wskazówkami określającymi położenie kolejnych miejsc, do których musi dotrzeć. Za rozwiązanie rebusu i dotarcie do każdego z miejsc, dostawał określoną liczbę punktów. Celem zabawy było zdobycie jak największej ich liczby i powrót na miejsce startu przed upływem 30 minut. Punkty kontrolne to najczęściej znajomi Sempa. Stoją w różnych miejscach. W perfumerii, w supermarkecie koło półki z makaronami, w przejściu podziemnym, na peronie metra. Każdy z nich ma na sobie identyfikator z napisanym słowem. Punktów nie trzeba odwiedzać w określonej kolejności. Na dowód, że się do nich rzeczywiście dotarło wystarczy zapisać hasło widoczne na identyfikatorze.
– Gra miejska to połączenie podchodów, harcerskich gier terenowych, happeningu, zwiedzania i spotkania towarzyskiego – tłumaczy Semp. W jego grze, która z edycji na edycję cieszyła się większą popularnością (w jednej z odsłon wzięło udział 400 osób), udział brały całe rodziny! Urban Playground miało 12 edycji. Pomysł podchwycili aktywiści w innych miastach, gdzie zaczęły powstawać lokalne edycje. W ubiegłym roku Semp wydał książkę podsumowującą swoje doświadczenia z miejskimi grami. Wymyślił i zrealizował kilka kolejnych (m.in. obrzucanie miasta świecącymi diodami). Od czasu do czasu realizuje też gry komercyjne – dla dużych korporacji, instytucji kultury, firm marketingowych. Bo potencjał przygodowej miejskiej rozgrywki docenili specjaliści od PR i marketingu.

Do wyboru do koloru

Dzisiaj można w internecie znaleźć dziesiątki ogłoszeń oferujących gry miejskie najrozmaitszego rodzaju. Z ofert korzystają grupy znajomych rządnych zastrzyku adrenaliny albo pracodawcy organizujący spotkania integracyjne. Adam, pracownik banku, który brał udział w takie firmowej grze podkreśla jej zalety.
– To rzeczywiście fajna rozrywka dla pracowników, dla pracodawcy z kolei ważne jest to, że podczas gry dobrze się integrujemy, poznajemy swoje mocne strony, pokazujemy jak pracujemy w zespole przy okazji dobrze się bawiąc – przyznaje. Adam został fanem takich gier, brał już udział w kilku. – Tematyką gier najczęściej są wydarzenia kryminalne, szpiegowskie lub historyczne. Gracze wcielają się w detektywów, poszukiwaczy skarbów, tajnych agentów. Poruszają się wg. wyznaczonego scenariusza, odnajdują wskazówki, rywalizują z inną drużyną. To wielka frajda. Wykonuje się rozmaite zadania, trzeba trochę pogłówkować, a przy okazji można poznać nieznane oblicze miasta, trafić do miejsc, których nigdy byśmy sami nie odnaleźli – wylicza zalety takiej rozrywki. Firm specjalizujących się w komercyjnych grach jest coraz więcej. Na stronach takich jak www.citygames.pl, www.grymiejskie.com.pl czy www.grymiejskie.guide-warsaw.com znajdziemy ofertę na wieczory kawalerskie, imprezy integracyjne czy nietypowe zwiedzanie miasta.

Zgarnij talary

Moda na miejskie gry ogarnęła całą Polskę. Aktywnymi organizatorami gier miejskich są Ślązacy. Działająca w Katowicach grupa Partyzantz organizuje gry, podczas których uczestnicy poznają na przykład tajemnice wybranych osiedli (gracze dostają plansze ze zdjęciami fragmentów budynków, które muszą rozpoznać i odnaleźć). Cyklicznie organizują też grę Tour de Ruda, rozgrywaną w Rudzie Śląskiej. Najbliższa edycja przypominającej wielkie „Monopoly” gry (gracze dostają pewną sumę „talarów” i przemieszczając się pomiędzy wyznaczonymi punktami i wykonując rozmaite zadania mają się wzbogacić) odbędzie się 11 września. Podczas tej gry wyjątkowo będzie można wygrać prawdziwe pieniądze – zwycięzcy zgarną niebagatelną sumę 11 tysięcy złotych!

W słusznej sprawie

Potencjał miejskich gier dostrzegają też instytucje państwowe. Jedną z najbardziej aktywnych jest Muzeum Powstania Warszawskiego, które zorganizowało ich już kilka. Podczas jednych gracze poruszali się śladami powstańców, wcielali w role posłańców czy sanitariuszek, w innych poznawali miasto z perspektywy filmów Barei (np. „Brunet wieczorową porą”).
Gry miejskie organizuje też Urząd Miasta Szczecin (drużyny walczą o zwycięstwo, poznając historię szczecińskich tramwajów), czy Łódzkie Stowarzyszenie Inicjatyw Miejskich Topografie (gry przygodowe podczas których gracze wcielają się w łódzkich przedwojennych złodziejaszków, albo gry z elementami ekonomicznymi przenoszące uczestników do realiów XIX wieku). W Poznaniu z kolei organizowane są gry turystyczne. Instrukcje pobiera się z internetu i zwiedzając miasto rozwiązuje się zagadkę. Gra dostępna jest w trzech wersjach językowych.

Zobacz też

Menu dla cery, włosów i paznokci

Zbilansowane menu seniora

Menu na wsparcie oczu

Wielkanoc w wersji light

Grzyby w roli głównej