autorka: Marta Pawłowska
dziennikarka związana m.in. z serwisami Weekend.gazeta.pl i naTemat.pl oraz z „Gazetą Wyborczą” i „Dziennikiem”
Od 1 stycznia br. weszły w życie nowe przepisy, zgodnie z którymi pielęgniarki i położne mogą wypisywać pacjentom recepty. Uprawnienie to nadaje im ustawa z dnia 22 lipca 2014 r. o zmianie ustawy o zawodach pielęgniarki i położnej oraz niektórych innych ustaw (Dz. U., poz. 1136). Zgodnie z zaleceniami ustawodawcy samodzielnie przepisywać leki na recepty mają prawo tylko pielęgniarki posiadające dyplom ukończenia studiów drugiego stopnia na kierunku pielęgniarstwo/położnictwo oraz pielęgniarki/położne posiadające tytuł specjalisty w dziedzinie pielęgniarstwa/położnictwa, o ile ukończyły odpowiedni kurs w tym zakresie (art. 15a ust. 1 ustawy o zawodach pielęgniarki i położnej).
Z kolei na zlecenie lekarskie przepisywać leki na recepty mogą wyłącznie pielęgniarki/położne posiadające dyplom ukończenia studiów co najmniej pierwszego stopnia na kierunku pielęgniarstwo/położnictwo, o ile ukończyły odpowiedni kurs w tym zakresie. Należy przy tym podkreślić, że pielęgniarki/położne nie mogą przepisywać wszystkich leków. Wykaz substancji czynnych objętych ich uprawnieniami definiuje art. 15a ust. 8 ustawy o zawodach pielęgniarki i położnej. Ponadto ustawodawca określił, że pielęgniarki zarówno w ramach samodzielnych kompetencji jak i na zlecenie lekarskie nie będą mogły przepisywać leków zawierających substancje bardzo silnie działające, środków odurzających i substancji psychotropowych (art. 15a ust. 1 pkt 1 oraz ust. 2 ustawy o zawodach pielęgniarki i położnej).
Na ostatnią chwilę
Przed wejściem przepisów w życie niewiele pielęgniarek i położnych zdążyło ukończyć wymagany kurs na czas, bo jak zwraca uwagę Joanna Walewander, sekretarz Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych, dość późno zaakceptowano program szkolenia:
– Decyzję dotyczącą programu podjęto dopiero pod koniec listopada ub.r. Siłą rzeczy czasu na odbycie kursu praktycznie zostało niewiele, bo 1 stycznia zgodnie z przepisami miałyśmy już wypisywać recepty.
Według danych Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych 1 stycznia br. niezbędne uprawnienia posiadało jedynie 31 pielęgniarek w całym kraju. Ale opóźnienie w zorganizowaniu szkoleń to nie jedyny problem znowelizowanych przepisów.
– W przepisach prawnych brakuje wyceny świadczenia. Nie ma też wskazania, gdzie te świadczenia będą realizowane. Wypisanie recepty musi być przecież poprzedzone zapoznaniem się z dokumentacją medyczną, przeprowadzeniem wywiadu, badaniem fizykalnym, ewentualnie skierowaniem na dodatkowe badania. Nadano nam nowe uprawnienia, nie stwarzając warunków do realizacji tego świadczenia – wylicza Joanna Walewander.
Niewykorzystany potencjał
Ukończenie szkolenia wiąże się oczywiście z kosztami. Te muszą ponieść pielęgniarki i położne.
– Z danych Centralnego Rejestru Pielęgniarek i Położnych wynika, że kurs powinno przejść ok. 100 tys. osób, a Ministerstwo Zdrowia zabezpieczyło środki finansowe na kursy tylko dla 20 tys. – zwraca uwagę sekretarz NRPiP.
Decyzja MZ jest niezrozumiała również dla farmaceutów, którzy od lat przygotowani są do sprawowania tzw. opieki farmaceutycznej, czyli takiej formy współpracy z pacjentem i lekarzem, która faktycznie pozwala racjonalizować farmakoterapię. W tym celu kończą skomplikowane studia i stale dokształcają się w tej konkretnej dziedzinie. Mimo to ich potencjał jest w Polsce wciąż słabo wykorzystywany.
– Jesteśmy często uważani tylko za sprzedających leki, realizujących receptę. W ten sposób nie wykorzystujemy potencjału naszej wiedzy i doświadczenia – zwraca uwagę Elżbieta Piotrowska Rutkowska, Prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej. Jak dodaje, w Polsce jest 14 tys. gotowych farmaceutycznych punktów konsultacyjnych, które spełniają rygorystyczne warunki wymagane przez polskie prawo. Pracuje w nich około 30 tys. farmaceutów przygotowanych do sprawowania opieki farmaceutycznej. Średni koszt wykształcenia farmaceuty to około 200 tys. zł. – Jaki sens ma więc przekazywanie obowiązków, do których farmaceuci są przygotowani, innym, gorzej przygotowanym grupom zawodowym, o kompletnych laikach w obrocie pozaaptecznym nie wspominając? Wydaje się że żaden, bo Polacy już opłacili wykształcenie osób, które mogą i powinny to robić – uważa Prezes NRA. Te 14 tys. punktów obsługuje dziennie 2 mln pacjentów, co oznacza, że jest to idealne miejsce do prowadzenia działań związanych z profilaktyką.
W opinii farmaceutów wykorzystanie ich wiedzy to wielomilionowe oszczędności po stronie płatników. Pacjent wielokrotnie leczy się u kilku lekarzy, np. rodzinnego, kardiologa, neurologa. Często jednemu nie przekazuje, jakie leki przypisał mu ten drugi. Zdarza się więc, że lekarze wypisują leki, które wchodzą ze sobą w interakcję i np. jeden hamuje działanie drugiego. Albo przy zapisaniu trzech zestawów leków pacjent bierze kilkukrotną dawkę tej samej substancji. – Przy kilku lekach jest ogromne ryzyko, a wręcz niemal pewność, że leki wejdą ze sobą w interakcję. Jeśli farmaceuta mógłby sprawować całkowitą opiekę farmaceutyczną, miałby dostęp do wszystkich danych o zażywanych lekach, byłby więc pośrednikiem między pacjentem a lekarzem – mówi prezes NRA.
Kłopotliwe kolejki
Jednym z głównych argumentów za wprowadzeniem nowych przepisów były długie kolejki do lekarzy, gdzie często w jednej grupie czekają pacjenci po kolejną receptę i ci potrzebujący gruntownego badania i wdrożenia leczenia. Farmaceuci nie wierzą, że scedowanie obowiązku wystawiania recept na pielęgniarki ten problem rozwiąże. Nie tylko dlatego, że jedynie kilkadziesiąt osób zdążyło nabyć konieczne uprawnienia. – Nietrafiony jest także asortyment przepisywanych leków – podkreśla Elżbieta Piotrowska-Rutkowska. Jej zdaniem pielęgniarki powinny mieć przede wszystkim prawo do wypisywania zleceń na środki opatrunkowe, środki pomocnicze służące pielęgnacji pacjenta, bo to zakres, w którym mają najlepszą wiedzę, potrafią też udzielić najlepszych wskazówek.
Farmaceuci obawiają się ponadto, że nowy przepis sprawi, że będzie jeszcze więcej problemów z realizacją recept. Już dziś w tych wypisywanych przez lekarzy zdarzają się nieprawidłowości. – Będziemy musieli być jeszcze bardziej uważni, skoro recepty będą wystawiały osoby, które tego wcześniej nie robiły. Oczywiście trzeba założyć, że pielęgniarki i położne będą się uczyły i z czasem współpraca będzie szła coraz sprawniej, ale na pewno w początkowej fazie cały proces będzie mocno skomplikowany. W dotychczasowych receptach jest bardzo dużo błędów formalnych, które wynikają z formatu, jaki mają nasze recepty. Dla porównania, w wielu krajach recepta to zwykła kartka, na której lekarz wypisuje nazwę leku, dawkowanie i robi stempel – mówi prezes NRA.
Skomplikowana procedura wypisywania recept niepokoi zresztą również same pielęgniarki i położne.
– Nowe uprawnienia to duża odpowiedzialność, dlatego też podchodzimy do tego z dużą rozwagą i z odpowiedzialnością pracujemy nad propozycjami wyceny tego świadczenia do NFZ – podkreśla Joanna Walewander.
Presja
Zmiany wprowadzono bez konsultacji ze środowiskiem, w dużym pośpiechu, więc raczej ciężko będzie namówić pielęgniarki do dodatkowych obowiązków. Tym bardziej, że jak podkreślają, były Minister Zdrowia Bartosz Arłukowicz zapewniał, że nowe uprawnienia będą dobrowolne. Środowisko pielęgniarskie jest w tej kwestii podzielone.
– Ustawa co prawda nie zobowiązuje pielęgniarek i położnych do ukończenia stosownych szkoleń, jest to wyłącznie nasze uprawnienie, jednakże wydaje się, iż część pielęgniarek i położnych posiadających wykształcenie wyższe na skutek presji ze strony pacjentów i świadczeniodawców (podmiotów leczniczych), zostanie niejako „przymuszona” do podniesienia swoich kwalifikacji zawodowych – zwraca uwagę sekretarz NRPiP.
Kwalifikacji zawodowych nie muszą podnosić natomiast farmaceuci, którzy podkreślają, że nie chcą leczyć, chcą być jedynie pomocą dla lekarzy. – Zaangażowanie farmaceutów w proces opieki farmaceutycznej to odciążenie dla płatnika, pomoc dla lekarza i pewność, że terapia lekowa będzie bezpieczna i skuteczna. Przecież lekarz tylko do pewnego momentu wie, jak działa lek i jak leki działają na siebie. W 100 procentach wie to tylko farmaceuta, bo to jego zakres wiedzy – podkreśla Elżbieta Piotrowska-Rutkowska. Dlaczego wobec tego to nie im przyznano nowe uprawnienia? Zdaniem prezes Naczelnej Izby Aptekarskiej pokutuje tu zbyt cichy głos środowiska: – Farmaceuci przez wiele lat nie byli słuchani. My naprawdę nie domagamy się wiele, chcemy żeby ktoś wysłuchał naszej argumentacji, bo są proste rozwiązania, na których wszyscy skorzystają. Mamy procedury, tylko nie mamy narzędzi prawnych, które wprowadziłyby je w życie.
Farmaceuta za granicą
Wykryj jaskrę, ocal wzrok