autorka: Jolanta Molińska
dziennikarka, publikuje m.in. na łamach „Newsweek’a” i „Focus’a”
Aktywowana niedawno Europejska Legitymacja Zawodowa (ang. European Professional Card) ma ułatwić procedurę uznawania zawodowych kwalifikacji poza granicami kraju, w którym zostały nabyte. Na razie korzystać z niej mogą przedstawiciele jedynie pięciu profesji: pielęgniarze, fizjoterapeuci, przewodnicy górscy, pośrednicy w handlu nieruchomościami i farmaceuci. W przyszłości ELZ (ang. EPC) ma być rozszerzana na inne zawody.
– Warto na początku zastrzec, że legitymacja nie jest fizycznym dokumentem, a kontem w Internecie. Dostęp do niego ma farmaceuta, my oraz odpowiedni urząd w kraju, w którym farmaceuta zamierza pracować – mówi dr Jerzy Łazowski z Naczelnej Izby Aptekarskiej i dodaje:
– W pierwszych tygodniach obowiązywania nowych przepisów nie wszystko w procedurze przyznawania legitymacji jest dla nas jasne, ale mamy nadzieję, że z czasem sytuacja się unormuje. Mowa była na przykład o tym, że po zmianie przepisów osoba starająca się o uznanie kwalifikacji nie będzie musiała zlecać tłumaczenia dokumentów na język kraju, do którego się wybiera, aby pracować. Tymczasem tłumaczeń wymagali od nas ostatnio Brytyjczycy.
Jak uzyskać ELZ?
Wniosek należy złożyć w Naczelnej Radzie Aptekarskiej, która wydaje również część niezbędnych zaświadczeń.
Komplet dokumentów to:
Opłat wymagać może także kraj przyjmujący pracownika. Ich wysokość da się sprawdzić w specjalnym symulatorze na stronie Europa.eu, gdzie zainteresowani uzyskają także wiele szczegółowych informacji o ELZ. I tak na przykład w Anglii, Szkocji i Walii obowiązująca opłata to 109 funtów, w Irlandii od 160 do aż 560 euro, a we Francji czy Danii opłat się nie pobiera. Jakie są zalety ELZ? – Jest przyznawana bezterminowo, wcześniej dokumenty były ważne przez trzy miesiące. Obecnie jesteśmy w stanie na bieżąco zmieniać w systemie dane dotyczące kar czy zawieszenia prawa wykonywania zawodu – mówi dr Łazowski. – W dodatku ELZ działa na obszarze całej Unii Europejskiej oraz Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Nie trzeba więc zbierać znów dokumentów i załatwiać formalności, gdy ktoś chce przeprowadzić się na przykład z Wielkiej Brytanii do Hiszpanii i tam zacząć pracę jako farmaceuta.
Według danych przekazanych nam przez NIA w czasie trwania ostatniej kadencji NRA, a więc w latach 2012-2015, rozpatrzono w sumie 474 wnioski polskich farmaceutów, którzy ubiegali się o uznanie kwalifikacji zawodowych w państwach członkowskich Unii Europejskiej. W 2012 r. było to 103 farmaceutów, w 2013 r. – 90, w 2014 r. – 147, w 2015 r. – 134. Główne kierunki wyjazdów to Wielka Brytania (172 wnioski), Niemcy (113), Norwegia (73), Irlandia (32), Szwajcaria (27), Szwecja (16). Nie są to zatem liczby, które mogłyby niepokoić – wciąż ogromna większość farmaceutów, którzy w Polsce uzyskali wykształcenie i uprawnienia do wykonywania zawodu, pracuje w naszym kraju. Jednak z rozmów ze studentami czy osobami, które stosunkowo od niedawna są zatrudnione w aptekach, wynika, że coraz więcej z nich poważnie myśli o wyjeździe za granicę.
– Jeśli chodzi o młodych ludzi studiujących farmację lub wchodzących właśnie na rynek pracy to większość jest rozczarowana wymaganiami właścicieli aptek – mówi Tomasz Nawrocki, wiceprzewodniczący ds. zewnętrznych w Sekcji Studenckiej Polskiego Towarzystwa Farmaceutycznego Młoda Farmacja. – Narzekają, że po pięciu latach ciężkich studiów okazuje się, że ich praca w aptece tak naprawdę opiera się na technikach sprzedaży. Mają też trudności ze znalezieniem zatrudnienia w firmach farmaceutycznych. Dlatego swoje myśli kierują za granicę, choć oczywiście nie wszyscy realizują te plany.
Paweł, student ostatniego roku farmacji w Warszawie, przyznaje, że zaczyna zastanawiać się nad przeprowadzką do Niemiec.
– Początkujący farmaceuta zarabia tam ok. 2000 euro. U nas to kwota nieosiągalna. A koszty życia wcale nie są dużo wyższe niż w Polsce, zwłaszcza jeśli porównywać je ze stolicą naszego kraju – uważa.
Tomasz Nawrocki potwierdza, że i z jego rozeznania wśród młodych farmaceutów wynika, że finanse to zasadniczy argument, który zachęca do wyjazdu z Polski. Ale nie jedyny. – Farmaceuci za granicą mają większe kompetencje, a co za tym idzie, ich praca jest bardziej satysfakcjonująca. Oferują szeroko pojętą opiekę farmaceutyczną. Można się od nich wiele nauczyć. Do tego można rozwijać się przez udział w licznych kursach – twierdzi. – Osoby, które wyjechały, wspominają też o tym, że czasem współpracują ze specjalistami z różnych krajów, co pozwala im rozwijać się także pod względem kulturowym.
Co powstrzymuje niezdecydowanych przed wyjazdem? Najczęściej sprawy osobiste – nie chcą w Polsce zostawiać najbliższych. Część może czuć się niepewnie pod względem językowym, ale nie jest to bariera nie do przeskoczenia, bo zwykle wystarczy po prostu douczyć się specjalistycznego słownictwa.
– Część wyjeżdżających zakłada, że za granicą popracują rok, dwa, może trzy. Ale nie wykluczają też wyjazdów na stałe, jeśli w Polsce rynek pracy dla farmaceutów nie ulegnie zmianom – mówi Tomasz Nawrocki.
Polski farmaceuta w USA
Pani Anna (nazwisko do wiadomości redakcji), magister farmacji, przeprowadziła się niedawno do USA. Dzięki wizie męża ma możliwość podjęcia legalnej pracy. Nam opowiada, jak wygląda proces uzyskania uprawnień do wykonywania zawodu farmaceuty w USA:
Ruszył Tydzień Edukacji nt. Anafilaksji!
Problemy na receptę