autorka: Jolanta Molińska
dziennikarka, publikuje m.in. na łamach „Newsweek’a”, „Focus’a” i Gazeta.pl
Wejście w życie znowelizowanego prawa farmaceutycznego, które znane jest pod popularną nazwą „Apteka dla Aptekarza”, to na pewno największe tegoroczne osiągnięcie całej branży. Czy można już pokusić się o analizę zmian, jakie wywołało na rynku?
Po 9 miesiącach 2017 r. – w tym trzech obowiązywania prawa „Apteka dla Aptekarza” – wiadomo, że wartość rynku aptecznego rośnie. – W porównaniu do analogicznego okresu roku ubiegłego o 5,2 proc.* – mówi dr Jarek Frąckowiak, wiceprezes zarządu PEX PharmaSequence Sp. z o.o. W pierwszych trzech kwartałach mijającego roku najsilniejsze wzrosty – aż 9,5 proc. – zostały odnotowane w sprzedaży odręcznej, czyli produktów bez recepty. Dr Frąckowiak zwraca uwagę, że dynamika wzrostu jest w tym przypadku ponad dwa razy wyższa niż w przypadku nierefundowanych leków na receptę – 5 proc. „w górę”. Najniższy wzrost odnotowano jeśli chodzi o leki refundowane na receptę – tylko 1,6 proc.
– Rynek nadal rozwija się dzięki wzrostowi cen – wyjaśnia dr Jarek Frąckowiak. – Pojawiają się pierwsze interpretacje, że wzrost cen jest efektem „Apteki dla Aptekarza”. Jednak okres 2-3 miesięcy po wprowadzeniu nowej regulacji na rynku jest zbyt krótki, by definitywnie zweryfikować taką i inne pojawiające się tezy. Badanie konsekwencji nowych regulacji prawnych wymaga dłuższego czasu i pogłębionych, wielowymiarowych analiz.
Średnia cena opakowania produktu sprzedawanego w aptekach wzrosła w badanym okresie o 3,4 proc. Największe wzrosty dotyczą leków pełnopłatnych na receptę (6,1 proc.), dalej są te sprzedawane bez recepty (5 proc.) i refundowane na receptę (0,9 proc.). Rynek rośnie także dzięki coraz większej liczbie pacjentów, którzy trafiają do aptek. – W pierwszych 9 miesiącach 2017 r. PEX odnotował o 3,1 proc. więcej transakcji niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. Przeciętny pacjent wydał w trakcie jednej, przeciętnej wizyty 37,7 zł, czyli o 1 proc. więcej niż w porównywanym okresie roku ubiegłego – mówi dr Frąckowiak.
Konsekwencją ciągle nowych dla rynku zapisów „Apteki dla Aptekarza” może być w przyszłości zahamowanie liczby aptek nowo powstających, ale trend ten nie będzie jeszcze widoczny w statystykach za rok 2017. Dlaczego? Bo spodziewając się zmiany w prawie, wiele aptek otworzyło się przed ich wejściem w życie, czyli w pierwszym półroczu 2017 r. Widać to w dostępnych w tej chwili statystykach. – Liczba aptek przekroczyła 15 tys. Wzrosty są głównie po stronie aptek sieciowych (5 i więcej w jednej sieci), jest ich 6,3 tys. – mówił pod koniec października 2017 r. dr Frąckowiak.
Wiadomo już, że apteki, ich właścicieli i zatrudnionych w nich farmaceutów w 2018 r. czekają kolejne zmiany. Największą, o której w rozmowie z „Farmacją Praktyczną” mówi Elżbieta Piotrowska-Rutkowska, Prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej, będzie najprawdopodobniej pojawienie się ustawy o zawodzie farmaceuty. Ma ona określić rolę farmaceuty w systemie ochrony zdrowia, jego obowiązki, kompetencje, prawa. Prace nad ustawą rozpoczęto w 2016 r., ale nie jest tajemnicą, że na jakiś czas zostały odłożone. Powrót do tematu deklaruje Ministerstwo Zdrowia. Pod koniec października 2017 r. na czele zespołu do spraw opracowywania projektu ustawy o zawodzie farmaceuty stanął Wiceminister Zdrowia Marcin Czech. Bardzo więc możliwe, że przyszły rok przyniesie farmaceutom kolejną rewolucję – planowaną i oczekiwaną. Wszystko jednak zależy od tempa prac legislacyjnych. Czuwać nad nim ma także aptekarski samorząd.
Również na gruncie samorządowym – między zawodowym samorządem aptekarzy a samorządami terytorialnymi – trzeba będzie wypracować w najbliższym czasie rozwiązania dotyczące nocnych dyżurów aptek. Farmaceuci od dawna alarmują, że nie dość, że apteki mają obowiązek świadczenia takich dyżurów, to jeszcze wszystkie koszta z tym związane spadają na właścicieli tych pod- miotów. Podnoszą też inny problem: dyżurujących aptek jest zbyt wiele w stosunku do potrzeb mieszkańców. Emocje, jakie budzi kwestia dyżurów, są dowodem, że nie da się jej już dłużej odwlekać i że rok 2018 powinien przynieść systemowe rozwiązanie tej sprawy.
Przyszły rok musi przynieść finalizację albo chociaż zdecydowany postęp, jeśli chodzi o kilka dużych projektów związanych ściśle lub pośrednio z zastosowaniem nowych technologii w branży farmaceutycznej. Jest szansa, że w lutym 2018 r. ruszy – na razie pilotażowo – e-recepta. Najpierw elektroniczną receptę przetestują wybrani lekarze i pacjenci oraz apteki. Do powszechnego użytku obowiązkowo musi ona wejść od 1 stycznia 2020 r.
Z początkiem przyszłego roku powinien za to już pełną parą ruszyć Zintegrowany System Monitorowania Obrotu Produktami Leczniczymi. Pozwala on kontrolować, w których aptekach brakuje leków, a gdzie jest ich pod dostatkiem i zapobiegać nielegalnemu wywożeniu medykamentów poza granice Polski. Przekazywanie danych o lekach do ZSMOPL miało być obowiązkowe pod groźbą wysokiej kary. Ale w związku z różnego rodzaju problemami z funkcjonowaniem Systemu nakładanie kar zawieszono do 1 stycznia 2018 r. Trzeba też wspomnieć, że aby zadbać o dostępność leków na terenie naszego kraju, są też potrzebne zmiany w prawie, m.in. w tzw. ustawie antywywozowej. Niewiele ponad rok został z kolei na wprowadzenie w życie postanowień tzw. dyrektywy antyfałszywkowej, która ma uchronić rynek farmaceutyków przed podróbkami. Od 9 lutego 2019 r. leki na receptę oraz część ogólnodostępnych będą musiały mieć specjalny kod kreskowy, a apteka – skaner i oprogramowanie, by potwierdzić autentyczność danego medykamentu. To kolejna z rewolucji, które czekają farmaceutów i kolejna, do której trzeba się bardzo dobrze przygotować.
* źródło: PEX PharmaSequence (PEX), wzrosty w cenach detalicznych dla pacjenta/konsumenta
Naczelna Izba Aptekarska zachęca apteki, by podłączały się do ZSMOPL
Eksperci: cukrzyca ma płeć