autorka: Jolanta Molińska
dziennikarka, publikuje m.in. na łamach „Newsweek’a” i „Focus’a”
Blisko 6 miliardów złotych – tyle kosztowało polskie państwo wykształcenie farmaceutów. Tę liczbę podali na wspólnej konferencji Michał Byliniak i Marek Tomków, dwaj wiceprezesi Naczelnej Rady Aptekarskiej. O nakładach poniesionych przez wszystkich podatników mowa była nie bez przyczyny. Zdaniem przedstawicieli NRA potencjał farmaceutów jest niewykorzystany. Dlaczego? Na to pytanie wielokrotnie w rozmowach z „Farmacją Praktyczną” odpowiadali sami najbardziej zainteresowani – zarówno ci, którzy już pracują w zawodzie, jak i ci, którzy jeszcze studiują, np. przedstawiciele Młodej Farmacji. Wszyscy oni mówią jednym głosem: „Staliśmy się kasjerami. Skończyliśmy trudne studia, żeby pracować w aptece, w której większe korzyści mamy ze znajomości technik sprzedaży niż ze specjalistycznej wiedzy”. Tu ratunkiem może okazać się wprowadzenie w Polsce opieki farmaceutycznej.
Co ciekawe, zwykle w kontekście opieki mówiło się głównie o korzyściach finansowych dla systemu opieki zdrowotnej oraz o dobru pacjentów, którzy w liczbie dwóch milionów każdego dnia trafiają do aptek. Farmaceuci i ich potrzeba samorealizacji – te problemy zwykle schodziły na dalszy plan. Tymczasem tak naprawdę to, czy uda się właściwie obsłużyć pacjentów i uzyskać oszczędności, zależy właśnie od ich wiedzy i umiejętności. Jak zauważył podczas konferencji wiceprezes NRA Michał Byliniak, farmaceuta jest ostatnią osobą, która widzi się z pacjentem przed zażyciem leku. Może więc sprawdzić, czy pacjent dobrze zrozumiał lekarza oraz dopytać, jakie jeszcze zażywa środki, co pozwoli stwierdzić, czy między wszystkimi tymi medykamentami nie zachodzą niebezpieczne interakcje. Choć w Polsce należy opiekę farmaceutyczną rozpocząć od najprostszych działań, warto pamiętać, że celem, do którego powinniśmy dążyć, jest jej rozwinięcie do wysokiego poziomu, jaki prezentowany jest przez wiele państw świata. Ten rozwój oznacza jednak spore zmiany oraz nakłady finansowe. Już samo poświęcenie czasu pacjentowi, rozmowa z nim, wywiad, oznacza, że farmaceuta będzie musiał skupić się na jednej osobie przez np. kilka do kilkunastu minut. W tym czasie nie będzie sprzedawał, czyli przynosił dochodu.
To nie koniec. Żeby zapewnić odpowiednie warunki do rozmowy z pacjentem, w aptekach większości krajów świadczących opiekę farmaceutyczną wydzielone są specjalnie pomieszczenia. Bywa też, że farmaceuci odwiedzają pacjentów w domach. Za tym wszystkim idzie rozszerzona współpraca z lekarzami czy szeroki dostęp do danych o zdrowiu pacjentów obsługiwanych przez aptekę. Na opiekę farmaceutyczną trzeba więc będzie przeznaczyć konkretne – i to niemałe – środki. Z drugiej jednak strony – wreszcie pieniądze zainwestowane w wykształcenie farmaceutów zaczną się zwracać i jest szansa, że oni sami przestaną tak często jak dziś mówić o przekwalifikowaniu, pracy poza apteką albo szukaniu jej poza granicami Polski.
Aby opieka farmaceutyczna w Polsce stała się faktem, trzeba przygotować odpowiednie rozwiązania, czym zajmuje się obecnie specjalnie do tego celu powołany zespół przy Ministerstwie Zdrowia. Na razie bada on jednak inny aspekt finansowy – oszczędności, które opieka mogłaby wygenerować w całym systemie.
– W ramach prac zespołu przygotowałam dokument zawierający analizę wpływu opieki farmaceutycznej na budżet NFZ – mówi dr hab. n. farm. Agnieszka Skowron z Zakładu Farmacji Społecznej Wydziału Farmaceutycznego UJ CM. – Dokument jest w posiadaniu zespołu i został przekazany Wiceministrowi Zdrowia. Nie jestem uprawniona do przedstawiania szczegółowych wyliczeń, ale zapewniam, że są spore szanse na uzyskanie dodatniego efektu ekonomicznego w systemie dzięki wprowadzeniu opieki farmaceutycznej w formie proponowanej przez zespół.
Na Uniwersytecie Jagiellońskim Collegium Medicum przez cały czas prowadzone są różne badania, których celem jest wykazanie przede wszystkim tzw. „efektu dodanego” opieki farmaceutycznej.
– Większość naszych projektów, nawet jeśli w nazwie nie ma opieki farmaceutycznej, to w rzeczywistości skupia się na pokazywaniu i ocenianiu roli, jaką pełni farmaceuta w Polsce – mówi dr Skowron. – Jednak od lat obserwujemy, że farmaceuci nie chcą brać udziału w projektach naukowych, jeśli nie otrzymują za udział w nich wynagrodzenia. Niestety systemy dofinansowania nauki w Polsce nie pozwalają na wypłacanie pieniędzy za udział w tego typu projektach.
Dr Skowron zauważa, że powołanie przez resort zdrowia zespołu, który miał za zadanie przygotować plan wprowadzenia opieki farmaceutycznej jako świadczenia refundowanego, przyczyniło się do większego zainteresowania samym zagadnieniem.
– Ale w praktyce, przynajmniej w moim odczuciu, nie zwiększyło to w znacznym stopniu zainteresowania farmaceutów np. szkoleniami z opieki. A przecież Zakład Farmacji Społecznej UJ CM od lat prowadzi stałe projekty dotyczące tego zagadnienia i farmaceuci mogą zgłaszać się do nich w sposób ciągły. Czasem mam wrażenie, że to zainteresowanie opieką ogranicza się głównie do komentowania dokumentów i informacji, które pojawiają się w internecie, bez refleksji farmaceutów, w jakim stopniu są przygotowani do prowadzenia opieki farmaceutycznej dla swoich pacjentów – dodaje.
KOMENTARZ:
mgr farm. Grzegorz Zagórny
Przewodniczący zespołu roboczego ds. opieki farmaceutycznej funkcjonującego przy Ministrze Zdrowia, Naczelnik Wydziału Gospodarki Lekami Śląskiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia
Prace zespołu (powołanego w sierpniu ub.r. – przyp. red.) doprowadziły do powstania opisu produktów, które powinny zostać na wstępie objęte opieką farmaceutyczną refundowaną (przegląd lekowy, porady przy pierwszorazowym użyciu leków wziewnych i specjalnie dozowanych), ponadto sporządzono ocenę wpływu na budżet płatnika (Budget Impact). Przedstawiono raport Panu Ministrowi, po analizie którego powstała konieczność przeprowadzenia pilotażu potwierdzającego teoretyczne wyliczenia z BI. Co z kolei stanowiłoby podstawę do wnioskowania do AOTMiT o dokonanie opinii i wyceny ewentualnego świadczenia gwarantowanego. Aktualnie prace skupiają się nad opracowaniem procedur i zasad organizacji pilotażu, co nie jest niestety proste. Mam nadzieję, że w drugiej połowie roku uda się taki pilotaż wdrożyć. Czym dysponujemy? Opisem produktów, ustaleniami co do kwalifikacji personelu i miejscem wykonywania opieki, wstępną wyceną świadczenia oraz empiryczną oceną kosztów wdrożenia. Czego brak? Decyzji co do modelu refundacji, a ta może nastąpić dopiero po ocenie efektów pilotażu.
***
Ile oszczędzają Finowie?Znamy już pełną listę genów, których mutacje odpowiadają za raka piersi
Naukowcy wycięli komórkę i wyleczyli ją z HIV