Skrót informacji
Antybiotyki są skutecznymi i bezpiecznymi lekami; jednak gdy są źle zastosowane, mogą wyrządzić więcej szkody niż pożytku – ostrzegają eksperci. Błędy w ich stosowaniu popełniają zarówno lekarze, jak i pacjenci.
Specjaliści mówili o tym we wtorek 22 października br. podczas spotkania na temat kontrowersji medycznych, zorganizowanego przez Naukową Fundację Polpharmy pod hasłem „Cała prawda o antybiotykach”. Podkreślili, że najczęstsze błędy w stosowaniu antybiotyków to nieuzasadnione przepisanie takiego leku – na wyrost, kiedy nie jest on potrzebny. Antybiotyki są też zbyt późno włączane do terapii. Podaje się je zbyt krótko lub zbyt długo, albo włączane są te o zbyt wąskim lub za szerokim spektrum działania. A to też jest niekorzystne.
Inny błąd to źle dobrana dawka leku. „Wielu lekarzy nadal trzyma się dawkowania z charakterystyki produktu leczniczego, która dotyczy pacjenta populacyjnego. Tam nie ma pacjenta otyłego, tam nie ma pacjenta w podeszłym wieku, kobiety ciężarnej w zaawansowanej ciąży, która ma zupełnie inne parametry farmakokinetyczne. W związku z tym często, nawet jak jest wskazanie do stosowania antybiotyku, to zostanie on zastosowany w sposób niewłaściwy, nie będzie personalizowany co do wyboru dawki” – przekonuje dr hab. Jarosław Woroń, kierownik Zakładu Farmakologii Klinicznej Uniwersytetu Jagiellońskiego Collegium Medicum w Krakowie.
Efektem tego jest nieskuteczne leczenie i narażenie pacjenta na działania niepożądane. Może również dojść do niekorzystnych interakcji z innymi lekami. „Antybiotyki skojarzone z niektórymi lekami mogą wywoływać nagłą śmierć sercową, zwiększają ryzyko krwawienia po lekach będących doustnymi antykoagulantami” – przestrzega farmakolog.
Zaznacza, że w antybiotykoterapii nie można jedynie przestrzegać ogólnych zaleceń. Część pacjentów cierpi na różne schorzenia, takie jak cukrzyca, co trzeba uwzględnić w wyborze zarówno antybiotyku, jak i jego dawkowania, jak też innych leków przez niego przyjmowanych.
Liczne błędy w przyjmowaniu antybiotyków popełniają pacjenci. Największym z nich jest odstawienie antybiotyku jak tylko się lepiej poczują, na przykład już po trzech, czterech dniach. „To jest bardzo często oddanie pola” – twierdzi dr hab. Woroń. To „oddanie pola” powoduje, że infekcja nie jest doleczona i może się przedłużyć narażając pacjenta na powikłania.
Zbyt wczesne zaprzestanie leczenie zwiększa antybiotykooporność bakterii, co jest zmorą współczesnej medycyny. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) z powodu oporności na działanie tych leków co roku na świecie umiera prawie 5 mln pacjentów. A coraz częściej zdarzają się infekcje bakteryjne oporne na niemal wszystkie antybiotyki, a nie tylko na kilka z nich.
W Polsce wciąż dość powszechne jest przekonanie, że antybiotyki pomagają na wszystkie zakażenia, w tym również na te wywoływane przez wirusy. Tymczasem leki te działają wyłącznie na bakterie, o ile nie są one już oporne na działanie tych leków. „Jedynie 4 proc. pacjentów z zakażeniem górnych dróg oddechowych wymaga podania antybiotyku” – zaznacza dr hab. Woroń. Infekcje te na ogół mają bowiem pochodzenie wirusowe, a nie bakteryjne.
Lekarze antybiotyki przepisują często pod presją pacjentów, zresztą można je nabyć za pośrednictwem Internetu albo sięgnąć po leki niewykorzystane przez kogoś z rodziny lub znajomych. „Powoduje to nadmierne, często wymuszone przepisywanie tej grupy leków” – twierdzi specjalista.
Zaznacza, że jest moda na pewne antybiotyki oraz inne leki, takie jak amoksycylina z klawulanianem, na fluorochinolony i makrolidy, które również ze względu na swoje parametry farmakokinetyczne mają bardzo dużo interakcji. „Oczywiście dzisiaj mamy też dostępne w Polsce dwa doustne antybiotyki z grupy cefalosporyn III generacji, co generuje problem u pacjenta, który trafi do szpitala, bo bardzo znacząco zawęża to możliwość terapeutyczną tych leków, które są dostępne w zakażeniach szpitalnych” – dodaje.
Pacjenci często domagają się zapisania antybiotyku, ponieważ są przekonani, że skróci on infekcję i będą mogli szybciej powrócić do aktywności. Eksperci ostrzegają jednak, ze antybiotyk nie zawsze skraca czas chorowania. Gdy zostanie on źle dobrany i niewłaściwie użyty, efekt może być nawet odwrotny od zamierzonego.
„Pacjent żądając preskrypcji antybiotyku, aby skrócić okres niedyspozycji w pracy, nie wie do końca tego, albo nie chce tego wiedzieć, że ten antybiotyk będzie skuteczny wtedy, kiedy będzie właściwie wybrany” – przekonuje dr hab. Jarosław Woroń. Przyznaje jednak, że niektóre antybiotyki mają działanie przeciwzapalne, takie jak makrolidy i azolidy (klarytromycyna, azytromycyna i doksycyklina). Pacjent może wtedy twierdzić, że po takich antybiotykach czuje się lepiej. Jak mówi specjalista, nie jest to taki zły lek, skoro są preparaty osłonowe, takie jak probiotyki, regenerujące florę bakteryjną. Nadużywanie tych leków doprowadza jednak do uszkodzenia flory bakteryjnej, którą później trudno odtworzyć. (PAP)
Projekt reformy orzecznictwa lekarskiego w ZUS skierowany do konsultacji
Rząd przyjął projekt dotyczący Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego