Aktualności

04.02.2011

6 minut

Cichy zabójca

Polacy wciąż wiedzą o nadciśnieniu tętniczym stosunkowo niewiele. Należy pamiętać, iż jest to choroba tylko częściowo uwarunkowana genetycznie – za 60-70 proc. przypadków nadciśnienia odpowiada niezdrowy tryb życia, czyli zbyt duża podaż soli, niski poziom aktywności fizycznej, nadwaga, otyłość brzuszna, stres, palenie papierosów, zbyt duże ilości tłuszczu w diecie. Szczególnie zagrożone nadciśnieniem są osoby cierpiące na cukrzycę i choroby nerek oraz pacjenci z podwyższonym poziomem cholesterolu. O nadciśnieniu mówimy, kiedy ciśnienie skurczowe przekracza wartość 140 mm Hg, a rozkurczowe jest wyższe niż 90 mm Hg. Jest to choroba podstępna i w większości przypadków nie daje żadnych niepokojących objawów nawet przez kilka lat.

 

Dane statystyczne

Pierwsze badania w Polsce dotyczące rozpoznania sytuacji epidemiologicznej były realizowane w latach 80. i 90. ub.w. w ramach projektu WHO – Pol-MONICA , a w latach 1994-2002 prowadzono udoskonalane projekty NATPOL I-III. Wskazywano wówczas na ponad 8,5 mln chorujących dorosłych Polaków i drugie tyle zagrożonych wystąpieniem nadciśnienia.

Jak wynika z aktualnych badań WOBASZ z 2005 r., aż 36 proc. populacji polskiej w wieku 20-74 lat choruje na nadciśnienie tętnicze, co jest wartością pośrednią między rozwiniętymi krajami Europy (Niemcy 55 proc., Hiszpania 47 proc.) a krajami Ameryki Północnej (USA 28 proc., Kanada 27 proc.). Celem tego badania była ocena częstości występowania i skuteczności leczenia nadciśnienia tętniczego. Standaryzowane na wiek i miejsce zamieszkania średnie ciśnienie tętnicze skurczowe w badanej populacji wynosiło 137,6 mmHg wśród mężczyzn i 129,7 mmHg wśród kobiet, zaś rozkurczowe odpowiednio 83,9 i 81,2 mmHg. Częstość nadciśnienia tętniczego była istotnie większa u mężczyzn (42,1 proc.) niż u kobiet (32,9 proc.), a optymalne wartości ciśnienia (poniżej 120/80 mmHg) stwierdzono jedynie u 12 proc. mężczyzn i 30 proc. kobiet.
Odsetek chorych z kontrolowanym nadciśnieniem tętniczym był niski (10 proc. u mężczyzn i 16 proc. u kobiet), ale stanowi to istotny postęp, w porównaniu z badaniem Pol-MONICA (odpowiednio 6,5 i 8 proc.).
Skuteczność leczenia nadciśnienia tętniczego w Polsce jest zbliżona do krajów Europy, gdzie wynosi np. 9 proc. w Anglii i 14,3 proc. we Francji (wg JAMA 2003). Nieco lepszą kontrolę ciśnienia osiąga się w Kanadzie i USA. Potwierdzenie w badaniu WOBASZ znalazła również teza o lepszej kontroli ciśnienia u kobiet niż u mężczyzn. Podobnie jak w przypadku profilaktyki nadciśnienia tłumaczy się to lepszą współpracą (ang. compliance) kobiet z lekarzem prowadzącym terapię.

 

Niesubordynacja pacjenta

Compliance ma ogromne znaczenie w przypadku leczenia nadciśnienia. Niewiedza pacjenta jest często przyczyną niepowodzenia terapii. Ciśnienie pierwotne, które stanowi ok. 90 proc. wszystkich przypadków, niestety musi być objęte leczeniem do końca życia. Niestety tylko 10 proc. chorych jest leczonych prawidłowo. Najczęstszym błędem popełnianym przez pacjentów jest niewłaściwe zażywanie leków – omijanie dawek lub w ogóle zaprzestanie ich przyjmowania, np. gdy pomiar ciśnienia wskazuje prawidłową wartość. Nie zdają sobie sprawy, iż nie jest to wynik ustąpienia choroby, a właśnie efekt stosowania leków. Profity z terapii widoczne są tylko wówczas, gdy leki są stosowane konsekwentnie, w sposób ciągły. Badania przeprowadzone w UK (1991-2001) pokazują, że jeden na pięciu wśród nowo zdiagnozowanych i leczonych pacjentów z nadciśnieniem tętniczym zaprzestaje stosowania wszystkich leków w ciągu 6 miesięcy od rozpoczęcia terapii. W ciągu 3 lat leki przestaje zażywać aż jeden na dwóch pacjentów. Jednocześnie stwierdzono, że najmniejszym ryzykiem odstawienia leków przez pacjenta obarczone były 2 grupy: antagoniści angiotensyny II i ACE-inhibitory. Z powodu chorób układu krążenia, w tym nadciśnienia i jego powikłań, każdego roku umiera w Polsce aż 170 tys. osób. Choroby układu krążenia są przyczyną połowy zgonów w Polsce (dla porównania – nowotwory 30 proc.). Wykazano, że właściwe leczenie nadciśnienia redukuje śmiertelność, ilość zawałów i udarów. Długotrwałe działanie podwyższonego ciśnienia krwi na śródbłonek naczyń prowadzi do rozwoju miażdżycy, a więc grozi udarem mózgu (4-krotny wzrost ryzyka) lub zawałem serca (3-krotny wzrost ryzyka). Mniej znane pacjentowi powikłania to niewydolność nerek, tętniak aorty lub retinopatia.

 

Edukacja przede wszystkim

W nieustającej edukacji pacjenta czynny udział powinni brać nie tylko lekarze, ale – na co wskazują badania – również pielęgniarki i farmaceuci. W USA zbadano wpływ edukacji pacjenta na efektywność leczenia. Pielęgniarki zaordynowaną terapię wspierały przekazaniem pacjentowi wiedzy w postaci ulotek i w trakcie krótkich rozmów telefonicznych dotyczących wskazówek dietetycznych, koniecznych zmian w stylu życia. Większość z pacjentów wykazała poprawę ciśnienia (37,9 proc. zarówno skurczowego jak i rozkurczowego, 74,5 proc. jednego parametru), a także deklarowała ograniczenie spożycia soli i zwiększenie aktywności fizycznej. Niezmiernie ważna okazała się jakość komunikacji. Badania pokazują, że pacjenci nie rozumieją nawet 40 proc. informacji przekazywanych przez lekarza. Problem ten może być zmniejszony, jeżeli chory otrzyma wskazówki i porady w postaci pisemnej instrukcji. Mniej namacalny, ale równie ważny element w powodzeniu terapii stanowi samo postrzeganie lekarza lub farmaceuty przez pacjenta jako lubiącego lub akceptującego jego osobę. Dlatego również w aptece musimy pamiętać, że oprócz fachowej informacji, ważny jest życzliwy sposób jej przekazania. Pacjent musi być świadomy, że tylko stosowanie pełnej terapii zapewni korzyści z leczenia. Z realizacji recept płynie również korzyść dla apteki oraz dla budżetu państwa, gdyż profilaktyka i właściwe leczenie są mniej obciążające finansowo niż ewentualne koszty leczenia konsekwencji po zaprzestaniu stosowania terapii. Aby wspomóc leczenie, warto więc podeprzeć terapię edukacją. Wiele firm farmaceutycznych publikuje na swoich stronach internetowych lub dystrybuuje do aptek ulotki informacyjne. Pacjenci mogą wziąć również udział w często organizowanych kampaniach społecznościowych.


Autor: „Redakcja”

Inne artykuły tego autora

Poprzedni artykuł

Związki chcą zmian w dopłatach do leków

Następny artykuł

Grypa atakuje Europę

Polecane dla Ciebie

Szkolenia