Nielegalne Księstwo Seborgii

 7 minut

Farmacja Praktyczna

Strażnik ma niebieski beret i tak poważną minę, jakby stał przed pałacem Buckingham. Szerokie pantalony wpuszczone w wysokie buty lśnią bielą, granatowa kurtka opina potężny tors. W tle skarpa; spomiędzy wzmacniających ją kamieni wyrastają rachityczne drzewka. Jest także miniaturowa budka strażnicza, biało niebieska, z herbem. Nad nią powiewa flaga. – Witajcie w Księstwie Seborgii – mówi strażnik, przyjmując wreszcie pozycję „spocznij”. – Jedźcie, jak droga prowadzi, za kilka minut będziecie w stolicy – dodaje.

Z widokiem na Lazurowe Wybrzeże
Stolica to urokliwe, prowincjonalne miasteczko położone w Alpach Liguryjskich, na granicy Włoch i Francji. Łącznie z mieszkańcami okolicznych wsi liczy niespełna 1000 mieszkańców. Wszyscy się tu znają, pozdrawiają, wymieniają ploteczkami. Świeży poranek wita nas na głównym rynku. Trzeszczą otwierane okiennice – w oknach stoją zaspane kobiety; za chwilę otrząsną się z resztek snu i krzykną w głąb mieszkań, by dzieci wstawały do szkoły. Brzęczą kołowrotki krat – to sklepikarze rozpoczynają kolejny dzień pracy. Pomiędzy kamienicami migoce Lazurowe Wybrzeże. Idziemy na kawę. Może ona pomoże zrozumieć, jak to się stało, że kilkadziesiąt lat temu prezes lokalnej spółdzielni kwiaciarskiej ogłosił się księciem, twierdząc, że gmina o powierzchni 15 kilometrów kwadratowych ma prawo do niezależności od Włoch. I prawdę powiedziawszy – od kogokolwiek.

Kawa, a sprawa władzy
Kawa w barze Bianco Azurro pachnie obłędnie i jest wyśmienita, ale sprawa się komplikuje. Otóż okazuje się, że lokal jest słynny… jako miejsce, w którym odbywa się ceremonia zaprzysiężenia elekcyjnego władcy. Nie ma zmiłuj, mimo że jest tak wcześnie, trzeba sięgnąć do ksiąg. Otóż dawno, dawno temu, jeszcze za czasów Cesarstwa Rzymskiego istniał tu cmentarz – miejsce kultu ludów celtycko-liguryjskich, nad którym czuwało ośmiu strażników. Okoliczna ludność zajmowała się uprawą ziemi (oliwki i kwiaty) i hodowlą bydła, oddawała hołd dawnym bogom i nie interesowała się światową polityką. Sytuacja zmieniła się w 954 roku, gdy książęta z Ventimiglia – właściciele tutejszych ziem – przekazali je klasztorowi Benedyktynów. Ci, delikatnie mówiąc, próbowali wykorzeniać dawne tradycje, co spotkało się z oporem. Ale jeszcze uciążliwsi okazali się zakonnicy z Cluny, którzy objęli tu rządy 24 lata później. Tubylcy uciekli przed nimi na wzgórze cmentarne i założyli na nim miasto, a ponieważ byli bitnym narodem, zdobyli wkrótce spory szmat ziemi w okolicy. W 1074 roku papież Grzegorz VII i cesarz Henryk IV nadali Sebordze rangę Suwerennego Księstwa Świętego Cesarstwa Rzymskiego.

Seborga? Ale, o co chodzi?
Przez wieki księstwo pozostawało pod protektoratem papieskim, ale nikt się nim specjalnie nie interesował. Do tego stopnia, że podczas podpisywania kolejnych traktatów ciągle o nim… zapominano. Nie ujęto go w akcie zjednoczenia Włoch z 1861 roku, nie znalazło się na spisie ziem z 1946 roku tworzących Republikę Włoską. Może dlatego, że było tak małe? Ba, ale Seborga nie znalazła się także na liście miast, które przyłączono do Francji. Po prostu pewnego dnia przyszli tu Włosi i wprowadzili swoją walutę, administrację oraz szkolnictwo. Nikt się temu nie sprzeciwiał. Do czasu…

Prezes na tronie
…do czasu, kiedy Stan Carbone, prezes spółdzielni kwiaciarskiej nie wpadł na pomysł, że skoro nie ma dokumentów potwierdzających przynależność Seborgii do Włoch, to znaczy, że jest ona niezależnym księstwem. Tak długo chodził po rynku i agitował, aż przekonał ziomków do swoich racji. W 1963 roku wybrali Stana Carbone księciem, od tej pory jowialny pan z brodą przedstawiał się jako Giorgio I. Wprowadził własną walutę (1 Luigino = 6 dol.), hymn, flagę, godło, przywrócił rycerstwo, na „granicy” postawił budkę z pogranicznikiem, a w 1995 roku – ogłosił konstytucję. Administrację, służbę zdrowia i szkolnictwo pozostawił włoskie, żeby nie drażnić większego sąsiada. A trzeba powiedzieć, że sąsiad był nieźle wkurzony. Włochy miały dość kłopotu z San Marino, żeby tolerować niepodległościowe zapędy Seborgii. Karainierzy co i rusz przewracali budkę, każąc pogranicznikowi iść do domu, a władze słały do Giorgio I upomnienia, żeby się uspokoił. Trwało to wiele lat, wreszcie jednak Włosi doszli do wniosku, że niezależne Księstwo Seborgii można traktować jako osobliwość, która przyciągnie turystów i rozrusza gospodarczo okolicę.

Głosowanie w Nibylandii
I tak też się stało. Giorgio I rządził do 2009 roku, walcząc jak lew o nagłośnienie sprawy księstwa („To nie nas nie tolerują Włosi, to my nie tolerujemy Włoch”), co sprawiło, że na wzgórze zaglądało coraz więcej ciekawskich. Sklepikarze zacierali ręce, pojawiły się hotele, restauracje. Przewodnicy pokazywali klasztor, zamek templariuszy, „pałac” księcia oraz kawiarnię, w której został zaprzysiężony. Gdy Giorgio I umarł, mieszkańcy Seborgii wybrali następnego księcia – jest nim Marcello Menegatto, przedsiębiorca budowlany. Otrzymał tylko 86 głosów, ale to wystarczyło – uprawnionych do głosowania było 220. Zresztą czy to ważne? Przecież mówimy o nielegalnym głosowaniu, którego nie uznał żaden europejski rząd. Głosowaniu, dodajmy, które odbyło się w nieistniejącym miniksięstwie, zagubionym gdzieś pośród Alp Ligurskich… Warto się tam wybrać!

Jak dojechac?
Samochodem – bez GPS lub dobrej mapy sie nie obejdzie. Nalezy jechac na zachód autostrada A10 (platna), wiodaca wzdluz wybrzeza. W Bordighera jest zjazd na Seborge. 9 km górska, kreta droga i jestesmy w stolicy nielegalnego ksiestwa.
Pociagiem – najblizsza stacja kolejowa jest w Bordighera, potem trzeba wynajac samochód lub zdecydowac sie na lokalne polaczenia autobusowe.

Atrakcje 
Festiwal Saint Bernard, organizowany corocznie 20 sierpnia z okazji Dnia Niepodleglosci Ksiestwa Seborgii. Oprócz koncertów, glównie muzyki dawnej, odbywaja sie turnieje rycerskie i inscenizacje historyczne.

Waluta
W Ksiestwie Seborgii obowiazuje waluta Luigino, mile widziana przez lokalnych sklepikarzy. Euro lub dolary mozna wymienic na lokalna walute m.in. w biurze turystycznym, sklepach Ruppe Minimarket i Liliana Viale Delicatessan. Oczywiscie, jak w calej Europie, mozna placic takze w Euro.

WWW
Oficjalna strona: seborga.homeip.net. Uwaga, choć podano na niej, ze jest w czterech wersjach językowych (angielskiej, francuskiej, włoskiej i niemieckiej), większość informacji dostępnych jest na niej jedynie po włosku i francusku. Są tam wizytówki m.in. hoteli i restauracji.

Zobacz też

Menu dla cery, włosów i paznokci

Zbilansowane menu seniora

Menu na wsparcie oczu

Wielkanoc w wersji light

Grzyby w roli głównej