Aktualności

05.10.2010

6 minut

Saperzy za pierwszym stołem

Statystyki są nieubłagane – nawet gdyby założyć, że nieomylność jednego farmaceuty kształtuje się na poziomie 99,99 proc. przypadków, to realizując dziennie tylko 30 recept, w ciągu roku pomyli się on aż 7 razy! Nie dziwi więc, że codzienną praktykę farmaceutyczną musi charakteryzować ponadprzeciętna precyzja. Rzecz w tym, że niechlujnie wypełniane recepty tę praktykę farmaceutom poważnie utrudniają. A to właśnie z ich powodu najczęściej – co podkreślają statystyki – farmaceutom zdarzają się błędy, które nigdy nie powinny się im przytrafić.

Aptekarz winny, lekarz – świadkiem.
Taka właśnie sytuacja miała miejsce w Werbkowicach, w województwie lubelskim. Pacjentka przedstawiła receptę na lek uspokajający dla swojego niespełna miesięcznego synka. Niestety, farmaceutka źle odczytała niestarannie wypisaną receptę i wydała jej lek o większej dawce niż zalecono. Na szczęście swoją pomyłkę szybko zauważyła i starała się naprawić. Zadzwoniła do lekarza, który wypisał receptę. W ten sposób zdobyła telefon do pacjentki, do której niezwłocznie zatelefonowała. Niestety, nikt nie odbierał, dlatego skontaktowała się z policją. Jak się jednak okazało, lek został już podany. Szczęśliwie, dzięki szybkiej reakcji, życie noworodka udało się uratować. Mimo to, za narażenie życia dziecka farmaceutce grozi kara więzienia. Lekarz, który niewyraźnie wypisał receptę, jest w sprawie tylko świadkiem. Podobna sprawa rozegrała się w przypadku 7-letniego Tomka, któremu lekarz rodzinny przepisał lek stosowany w chorobach układu moczowego. Niestety, farmaceuta realizując receptę wydał specyfik obniżający ciśnienie, stosowany w chorobie wieńcowej u osób starszych, którego podawanie zabronione jest dzieciom. Kiedy chłopiec, po podaniu leku, zaczął tracić przytomność i wymiotować, ojciec zawiózł go do szpitala, gdzie odkryto pomyłkę. Farmaceuta w sądzie przyznał się do pomyłki, do narażenia tym samym zdrowia i życia chłopca i dobrowolnie poddał się karze. Sąd ogłosił wyrok: 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata, 600 zł grzywny i 500 zł odszkodowania dla poszkodowanego. Równie głośnym echem odbił się incydent w Kamieniu Pomorskim. Prokuratura oskarżyła tam dwie farmaceutki, które wydały matce 6-letniej dziewczynki zły preparat. Dziecko przez tydzień przyjmowało ten środek, aż matka zaalarmowana sinymi plamami na skórze dziewczynki zgłosiła się z nią do szpitala. Tam pomyłka wyszła na jaw. Aby uratować dziecko lekarze musieli przetoczyć mu krew. Kilka tygodni temu sąd skazał obie farmaceutki na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata oraz 14 tys. zł odszkodowania.

Błędy na telefon
Fora internetowe dla farmaceutów grzmią. Znajdziemy na nich setki wpisów, w których farmaceuci skarżą się na niestaranne wypisywanie recept przez lekarzy. Takie niechlujstwo naraża ich bowiem nie tylko na straty finansowe, bo NFZ nie chce zwracać pieniędzy za leki refundowane wydane na nieczytelne recepty, ale również na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej w przypadku, gdy zdecydują się jednak nieczytelną receptę zrealizować. „U nas w Pile jest lekarz, którego recept nawet nie próbuję odczytać. Po prostu, jak widzę, że to on ją wypisał, od razu do niego dzwonię. Jeśli nie odbiera, odsyłam pacjenta. Podobnie robią inni koledzy. Zastanawiam się jednak, co będzie, kiedy podczas takiej telefonicznej rozmowy lekarz popełni jakiś błąd? Z takiej sytuacji nie wybronię się przecież przed żadnym sądem!” – skarży się farmaceuta podpisujący się nikiem „Farma111”. „W Olsztynie nieczytelnych recept nie realizujemy. Jak lekarz kilka razy musi wypisać tę samą receptę, to od razu charakter pisma mu się poprawia” – pisze z kolei internautka „Marta8”.

Niedopuszczalne praktyki
Resort zdrowia piętnuje jednak podobne praktyki i uważa za niedopuszczalne.
– Pacjent nie może odejść od okienka bez zrealizowanej recepty! Takich sytuacji nie ma prawa być – stwierdza kategorycznie Wojciech Giermaziak z Departamentu Polityki Lekowej i Farmacji w Ministerstwie Zdrowia. – Na takim postępowaniu tracą wszyscy, zarówno pacjent, bo jeszcze raz musi iść do lekarza, jak i farmaceuta, bo nie zarobi na sprzedaży leków – dodaje. Tymczasem Naczelna Izba Aptekarska wylicza, że o wiele więcej farmaceuci tracą na zrealizowaniu źle wypisanych recept.
– Straty farmaceutów idą w miliony złotych. To jednak nie jest największy problem. W końcu to tylko pieniądze. O wiele bardziej niebezpieczne jest to, że niestarannie wypisana recepta może doprowadzić do błędu przy jej realizacji, a wtedy konsekwencje ponosi przede wszystkim pacjent i farmaceuta. Dlatego nakłanianie do realizacji wszystkich recept, bez względu na ich jakość wypisania, uważamy za co najmniej lekkomyślne – przyznaje Eugeniusz Jarosik, doradca ds. komunikacji społecznej Naczelnej Izby Aptekarskiej. Przedstawiciele resortu są jednak nieugięci i trwają przy swoim stanowisku, jakby nie widzieli zagrożenia.
– Doświadczony farmaceuta bez problemu powinien rozszyfrować nazwę leku wypisanego na recepcie. Sam jestem farmaceutą od 20 lat i wiem, jak się w takich sytuacjach zachować. Najprościej jest skontaktować się z lekarzem i dopytać go o szczegóły. Można też przeprowadzić wywiad z pacjentem i dowiedzieć się, na jaką dolegliwość cierpi i na tej podstawie ustalić odpowiedni lek. Trzeba jednak być doświadczonym farmaceutą, a nie technikiem farmacji z małym stażem – podkreśla Wojciech Giermaziak.

e-Recepta wszystko zmieni
Problem nieczytelnych i źle wypisanych recept ma rozwiązać tzw. recepta elektroniczna, czyli komputerowy system, dzięki któremu to, co lekarz przepisał pacjentowi, farmaceuta będzie mógł odczytać na monitorze swojego komputera. Na tego typu rozwiązanie właściciele aptek czekają od dawna. Zaawansowane prace nad wdrożeniem systemu trwają w Polsce już od kilku lat i wszystko wskazuje na to, że wreszcie mają się ku końcowi.
– Prototyp e-Recepty ma być wykonany do końca bieżącego roku, a później stopniowo wdrażany przez wykonawcę – zapewnia Piotr Olechno, rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia. Jednak ostateczna data startu systemu w całym kraju nie jest jeszcze znana. Nieoficjalnie mówi się o 2012 r. Do tego czasu farmaceuci muszą polegać na swoim doświadczeniu i zdrowym rozsądku.


Autor: „Redakcja”

Inne artykuły tego autora

Poprzedni artykuł

Fundacja przyznała granty najlepszym zespołom badawczym

Następny artykuł

Propozycje resortu budzą mieszane uczucia

Polecane dla Ciebie

Szkolenia