Tylko na Śląsku potrzebuje go tysiąc chorych i kilka tysięcy ich bliskich – czytamy w „Gazecie Wyborczej”. Chodzi o chemioterapeutyk, od którego zaczyna się leczenie gruźlicy. Podaje się go także bliskim osób zakażonych w ramach tzw. chemoprofilaktyki. Musi być podawany w odpowiednio wysokich dawkach. W przeciwnym razie prątki gruźlicy mogą się uodpornić na jego działanie. Wtedy choroba stanie się bardziej niebezpieczna zarówno dla samych zakażonych, jak i tych, z którymi będą się stykać. W aptekach okresowo brakuje też innych leków zwalczających prątki gruźlicy. Na wyczerpaniu są także zapasy leków przeciwprątkowych w szpitalach gruźliczych
Lekarze alarmują w sprawie badań morfologicznych
Fundusz ma coraz mniej pieniędzy