Aktualności

18.05.2017

1 minuta

Kleszcze w służbie nauki

źródło: Naukawpolsce.pap.pl

„Kiedy zgłaszają się do nas pacjenci, pomagamy im w wyjęciu kleszcza. Współpracujemy też ze skupem dziczyzny, gdzie pracownicy zbierają dla nas kleszcze z saren, jeleni czy dzików. Otrzymujemy też duże, napite już kleszcze, które spadły ze zwierząt. Rozmnażamy je i badamy, jak przenoszone są pierwotniaki odpowiedzialne za niebezpieczne choroby” – tłumaczy Anna Kloc z IMW.

W swoich badaniach zajmuje się ona kleszczami roznoszącymi bakterie, wirusy, a przede wszystkim pierwotniaki, powodujące groźne choroby: babeszjozę, toksoplazmozę czy teileriozę. W przypadku babeszjozy, zagrożeni są ludzie i zwierzęta. Choroba uszkadza psie nerki i wątroby, a rozpad erytrocytów często kończy się śmiercią zainfekowanego czworonoga. Dla ludzi szczególnie niebezpieczna jest Babesia divergens i Babesia microti. Zarażenia są rzadkie i mogą przebiegać bezobjawowo, ale w skrajnych przypadkach rozwijają się w ciężką infekcję o objawach przypominających malarię. Umierają zazwyczaj osoby starsze, z niedoborami immunologicznymi, po usunięciu śledziony.


Autor: „Łukasz Kuźmiński”
redaktor naczelny „Farmacji Praktycznej”

Inne artykuły tego autora

Poprzedni artykuł

Wiceminister zdrowia na temat leków 75+

Następny artykuł

Marzec 2017 w aptekach

Polecane dla Ciebie

Szkolenia