Pan Adam (nie chce ujawniać swojego nazwiska)
mgr farmacji z Krakowa
Jestem prawdziwym katolikiem, wierzę w Boga i w nauki kościoła. Dodatkowo żyję w kraju, gdzie ponad 90 proc. obywateli deklaruje podobny światopogląd do mojego. Mimo tego nie wolno mi żyć i pracować zgodnie z moimi przekonaniami, bo mogę stracić prawo wykonywania zawodu lub nawet trafić do więzienia. Czy to normalne? Czuję się dyskryminowany, choć jestem teoretycznie w większości. Moja wiara nie pozwala mi na używanie środków antykoncepcyjnych. Również rozpowszechnianie ich w mojej aptece kłóci się z moim światopoglądem. Chciałbym, by prawo pozwalało mi na to, abym nie musiał ich sprzedawać. Nie rozumiem, dlaczego to prawo jest mi odbierane. Przecież taką decyzją nikogo nie krzywdzę. Środki antykoncepcyjne nie są medykamentami ratującymi życie, zatem decyzja o ich braku w moim asortymencie nie spowoduje niczyjego uszczerbku na zdrowiu. W Krakowie są dziesiątki aptek, gdzie każdy zainteresowany takim środkiem mógłby go kupić. Jedyną osobą, która by na tym straciła, jestem ja sam, bo miałbym mniejsze dochody. Ale ja się na to godzę. Dlatego nie rozumiem, dlaczego ktoś nie pozwala mi żyć według mojego systemu wartości. Mam nadzieję, że już niebawem klauzula sumienia zostanie zapisana w polskim prawie i będę mógł być jednocześnie farmaceutą i katolikiem. Obecnie polskie państwo każe mi wybierać – albo mój zawód, albo religia. A to nie jest w porządku.
Marek Jędrzejczak
wiceprezes Naczelnej Izby Aptekarskiej
Problem klauzuli sumienia jest problemem wydumanym, którego tak naprawdę w naszym kraju nie ma. Komuś chyba zależy na jakiejś niezdrowej sensacji, a media jeszcze ją nakręcają. Po pierwsze, w Polsce nie można legalnie kupić tak zwanych pigułek wczesnoporonnych. Zatem żaden farmaceuta, nie tylko nie musi, a wręcz nie może ich podawać pacjentkom. Po drugie, wszystkie środki farmaceutyczne, które są potocznie zwane antykoncepcyjnymi, mają też zastosowanie czysto medyczne. Lekarze przepisują je np. żeby ustabilizować miesiączkę czy wahania hormonów. Zaznaczam, że podaje się je pacjentkom w różnym wieku. Zatem farmaceuta, przed którym staje pacjentka z receptą od ginekologa na taki medykament, nie wie tak naprawdę, jakie jest jego przeznaczenie. Czy ma on służyć jako lek, czy jako środek antykoncepcyjny. Żeby to ustalić, musiałby się pacjentki zapytać, w jakim celu będzie go zażywała. Możliwość zadawania przez farmaceutów takiego pytania byłaby w mojej opinii pogwałceniem praw pacjenta i ogromnym nietaktem. Pozostaje jeszcze kwestia najpopularniejszego środka antykoncepcyjnego, czyli prezerwatywy. W polskim prawie nie ma żadnych uregulowań prawnych, które by wymuszały na aptekach posiadanie takiego towaru w swoim asortymencie. Oczywiście, w aptekach był on od momentu jego wynalezienia i do niedawna prezerwatywy można było kupić tylko u farmaceuty, jednak nie mam w tym zakresie uregulowań prawnych. Zatem, jeśli jakiś właściciel apteki nie chce mieć ich w swoim magazynie, to „wolność Tomku w swoim domku”! NIA stoi na stanowisku, że tzw. klauzula sumienia nie musi być koniecznie gdzieś zapisana. W tej sprawie jesteśmy przekonani, że sytuacja prawna powinna zostać taka, jaka jest obecnie.
mgr farm. Katarzyna Konopka
farmaceutka z Poznania
Nie każdy może wykonywać każdy zawód. Do pewnych zajęć trzeba mieć predyspozycje. Człowiek, który mdleje na widok krwi, nie może być chirurgiem. Predyspozycje to nie tylko nasze cechy fizyczne, ale również nasze przekonania. Jeśli ktoś wierzy, że sprzedawanie pigułek antykoncepcyjnych doprowadzi go do piekła, to nie powinien nigdy zostawać farmaceutą. Przecież może zmienić swój zawód i zostać przedstawicielem handlowym. Jak dobrze poszuka, to może uda mu się rozprowadzać leki tylko z krzyżykiem. Cały ten problem z klauzulą sumienia uważam za niepoważny. Przecież my nie możemy brać na swoje barki czynów naszych pacjentów. My sprzedajemy tylko leki, a co oni z nimi dalej zrobią, to już ich decyzja. Idąc tokiem myślenia zwolenników klauzuli sumienia, jeśli sprzedam komuś leki nasenne, a on je wykorzysta w próbie samobójczej, to część winy leży po mojej stronie. Przecież to chore rozumowanie. Każdy niech pilnuje swojego sumienia i niech odpowiada za swoje czyny. Uważam, że zwolennicy takich zapisów prawnych robią to tylko po to, żeby coś zamanifestować i próbują być bardziej święci od Papieża.
mgr farm. Agata Kowalska
farmaceutka z Gliwic
Sama jestem katoliczką, chodzę co niedzielę do kościoła. Moje dzieci są ochrzczone i nigdy do głowy nie przyszły mi myśli, że popełniam grzech sprzedając środki antykoncepcyjne. Ja nikogo nie nakłaniam do ich stosowania, nie wciskam ich na siłę komu popadnie. Jeżeli ktoś przychodzi do mojej apteki z receptą od lekarza, to po prostu mu je wydaję. To, do czego pacjent będzie ich używał, nie jest moją sprawą. To kwestia jego sumienia, nie mojego. Nie możemy brać na siebie odpowiedzialności za cały świat. Idąc tropem myślenia zwolenników klauzuli sumienia, to sprzedawcy samochodów są współwinni tego, że osoba, która kupiła od nich auto wsiadła za kierownicę po popijanemu i spowodowała wypadek. Dochodzimy to jakiegoś absurdu. Wiara jest wiarą, ale nie powinna ona nam przesłaniać zdrowego rozsądku. Na szczęście nie żyjemy w kraju wyznaniowym i każdy ma prawo postępować jedynie w granicach ustalonych przez prawo, a nie według nakazów religijnych. Jak na razie prawo w naszym kraju nie zakazuje antykoncepcji i to powinno być najważniejszą wytyczną.
mgr farm. Kazimierz Gogulski
farmaceuta z Ostrołęki
Chcą budować katolickie apteki? – nie widzę w tym nic złego. Jeśli będą wyraźnie oznakowane – proszę bardzo, niech sobie powstają. Jestem ciekaw, ile czasu będą istnieć, zanim splajtują. Poza tym, jestem ciekaw czy zwolennicy takich rozwiązań zdają sobie sprawę z tego, że skoro pozwolimy na budowanie aptek katolickich, to musimy również pozwolić na budowę żydowskich, muzułmańskich, świadków Jehowy oraz innych religii i światopoglądów. Myślę, że naszym rodzimym ortodoksyjnym farmaceutom takie rozwiązanie mniej by się spodobało. Ja osobiście jestem głęboko przeciwny takiemu manifestowaniu swoich poglądów. Zawód farmaceuty jest zawodem służebnym w stosunku do społeczeństwa. Podobnie jak lekarze, musimy pomagać wszystkim, bez względu na ich przekonania czy religię. Nie możemy sobie wybierać pacjentów. Wybiórczo traktować pacjentów. Każdy, kto wejdzie do apteki, powinien zostać obsłużony z możliwie największa starannością. To jest według mnie najwłaściwsza klauzula sumienia. A kto miał rację, tego dowiemy się na sądzie ostatecznym.
Uczeni rozwiązali tajemnicę „czarnej śmierci”
Ścisła kontrola kontra sabotaż