Pod koniec ub.r. Ministerstwo Zdrowia ogłosiło założenia do Ustawy refundacyjnej. Jaki jest dalszy terminarz prac nad tym aktem prawnym?
Pod koniec lutego br. projekt ustawy trafił do uzgodnień zewnętrznych, czyli będzie opublikowany na stronie internetowej resortu. Przez 30 dni będzie można zgłaszać do niego uwagi i zastrzeżenia. Po ich rozpatrzeniu dokument zostanie przedstawiony Komitetowi Rady Ministrów. Zgodnie z terminarzem prac rządu, Rada Ministrów zacznie nad nim pracować w pierwszej połowie br. Następnie dokument zostanie przekazany na ręce Marszałka Sejmu. W Sejmie z reguły dokument tej wagi procedowany jest przez kilka miesięcy.
Od kiedy więc zacznie obowiązywać?
Zakładamy, że od końca bieżącego lub z początkiem przyszłego roku. Jednym z najbardziej kontrowersyjnych założeń do ustawy jest wprowadzenie stałych cen na leki refundowane... Rzeczywiście, ten pomysł, choć nienowy, ma wielu przeciwników. My jednak realizujemy nasze założenia, w tej chwili jest zgoda polityczna na to, aby ten trudny projekt wcielić w życie. Pacjenci zyskają na tym w dwójnasób: po pierwsze obniży się odpłatność za leki, po drugie obniży się refundacja przez NFZ. Dzięki temu więcej pieniędzy zostanie w systemie. Część z nich zostanie przeznaczona na finansowanie nowych, dotychczas nie refundowanych leków, część pozwoli sfinansować Funduszowi większą ilość świadczeń zdrowotnych.
Przeciwnicy projektu przedstawiają jednak analizy, z których wynika, ze odpłatność pacjenta i NFZ wzrośnie...
Widziałem te analizy i rozmawiałem z ich autorami. W tej chwili jestem odpowiedzialny w 100 proc. za urzędoweceny leków. Nie pozwolę ani jednemu producentowi na bezzasadne podwyżki cen. Nie po to wprowadzamy jednakowe ceny we wszystkich aptekach, by odpłatność pacjentów czy NFZ miała wzrosnąć. „Turystyka lekowa” musi się skończyć, nie można ganiać pacjenta po całym mieście, by kupił taniej lek. Każdy pacjent będzie mógł kupić leki w najniższej możliwej cenie w pobliskiej aptece. W Polsce ceny leków należą do najniższych w Europie, a po ich ujednoliceniu, gdy producenci zaczną konkurować na poziomie cen urzędowych, będą jeszcze niższe. Firmy tak kalkulują ceny, by pacjent mógł za nie zapłacić. W tej chwili producenci rabatują leki. Po wprowadzeniu Ustawy nie będą mieli wyjścia – by pacjent mógł wykupić receptę, będą musieli tę cenę obniżyć. Producenci mają jeszcze duży margines na obniżki cen. Przykładem może być Procoralan. Gdy był refundowany, jego cena była bardzo wysoka. Nie byliśmy w stanie wynegocjować z producentem obniżki, bo cena substancji czynnej wynosiła ok. 120 zł. Teraz, kiedy lek nie jest refundowany, firma sprzedaje lek za ok. 70 zł. Aby obniżyć współpłacenie pacjentów wprowadzamy zmianę sposobu obliczania limitu. W tej chwili podstawą limitu jest lek o najtańszym DDD w grupie terapeutycznej.Zaobserwowaliśmy jednak, że część najtańszych leków jest niedostępna na rynku, dlatego wprowadzamy zasadę, że limit będzie naliczany nie od najtańszego, tylko od 15 proc. pokrycia rynku w danej grupie terapeutycznej.
Czy to prawda, że marże apteczne naliczane będą od limitu, a nie od ceny hurtowej?
Tak. Chcemy zmobilizować farmaceutów, by zamieniali leki na ich tańsze odpowiedniki.
Aptekarze sporo na tym stracą.
Nie jest naszym zamiarem obniżanie zysków aptek. Tabela marż zostanie zracjonalizowana. W tej chwili jest procentowo- kwotowa, w nowej ustawie zaproponujemy procentową tabelę degresywną marż i tak ją wyliczymy, by aptekarze na tym nie stracili. Zależy nam na zachowaniu równowagi między aptekami sieciowymi i rodzinnymi. Na rynku powinny one mieć równe szanse. Apteka powinna się utrzymywać z marży, a nie z kombinowania z hurtowniami i producentami leków.
Czy wysokość ryczałtu pozostanie taka sama?
Wysokość ryczałtu będzie się zmieniała automatycznie i będzie stanowiła 0,3 proc. kwoty najniższego wynagrodzenia.
Czy oprócz powyższych będą jeszcze inne istotne zmiany, mające bezpośredni wpływ na funkcjonowanie aptek?
Pozostałe będą bardziej dotyczyły producentów leków. Zamierzamy wprowadzić 3-proc. podatek od obrotu lekami refundowanymi. Pieniądze te będą wpływały na konto Agencji Oceny Technologii Medycznych i będą wykorzystywane na sfinansowanie niezależnych badań klinicznych. Poza tym zapisy ustawy dadzą nam możliwość dzielenia się ryzykiem z producentem leków. Zapiszemy w kontrakcie określoną liczbę opakowań leku, za którą zapłaci NFZ. Wszelkie nadwyżki sfinansuje producent leku.
Czy nowelizacje list refundacyjnych będą częstsze i w przewidywalnych terminach? Aptekarze skarżą się, że nie dajecie im wiele czasu na zaktualizowanie słowników aptecznych? Dodatkowo, nigdy nie wiadomo, kiedy taka nowelizacja nastąpi...
Zdajemy sobie sprawę, że dla aptek jest to duży problem organizacyjny. Niestety, obecnie proces legislacyjny jest tak skomplikowany, że nie mogliśmy nowelizować list częściej i nie do końca od nas zależał termin ich publikacji. Dlatego też przy ostatnim rozporządzeniu, gdy tylko uzyskałem pewność co do terminu publikacji rozporządzenia, natychmiast wysłałem pismo do Prezesa Kucharewicza, a ten niezwłocznie poinformował Okręgowe Izby Aptekarskie, by apteki miały jak najwięcej czasu na wprowadzenie stosownych zmian. Po wejściu w życie Ustawy refundacyjnej w miejsce rozporządzeń wejdą obwieszczenia Ministra Zdrowia i cały proces ulegnie uproszczeniu.
Czy możliwe jest porozumienie w sprawie błędnie lub nieczytelnie wypełnionych recept?
Izba Aptekarska zaproponowała zobligowanie lekarzy do drukowania recept na komputerze... Pomysł wydaje się doskonały, niestety nie do realizacji w chwili obecnej. W systemie pracuje ok. 16 tys. lekarzy emerytów. Większość z nich w szybkim tempie nie nauczy się obsługi komputera. Teraz, gdy mamy ogromny niedobór lekarzy, nie możemy sobie pozwolić na ich utratę. W tej chwili i tak mamy najniższy w Europie odsetek lekarzy na 10 tys. mieszkańców. Nie chcemy, by aptekarze byli karani za błędy lekarza. Staramy się rozwiązać problem, ale załatwienie jednej sprawy rujnuje kilka innych. W rozporządzeniu daliśmy pacjentowi wybór – w przypadku źle wypisanej recepty pacjent może zdecydować się na realizację recepty ze 100 proc. odpłatnością. Zrobił się straszny szum, nasze intencje opacznie zinterpretowano. Często jest tak, że refundacja za lek jest bardzo niska, rzędu kilku zł. Co w tym złego żeby pacjent zdecydował, czy za 5 zł woli wrócić do lekarza, czy zrezygnować z refundacji?
Ja chciałabym mieć taki wybór.
W nowelizowanym obecnie rozporządzeniu wprowadzamy pewne ułatwienia dla aptekarzy. Na podstawie dokumentów będą mogli dopisać błąd w nr PESEL, błąd w adresie czy ubezpieczeniu. Rozumiemy rozgoryczenie farmaceutów, nie powinni brać na siebie odpowiedzialności za źle wypisane recepty. A jeżeli do lekarza wróci kilkunastu zdenerwowanych pacjentów po poprawki na recepcie, ten szybko nauczy się pisać wyraźnie. Niestety, do pełni szczęścia, czyli pełnej informatyzacji, droga jeszcze daleka.
Rozpoczęcie działalności już bez zgody sanepidu
Soki i słodzone napoje mogą uszkodzić wątrobę