źródło: Zdrowie.dziennik.pl
Według prof. Zbigniewa Gacionga z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego istotną przyczyną tak niskiego odsetka osób z rozpoznanym bezdechem sennym w Polsce jest ograniczony dostęp do diagnostyki tego schorzenia. Badaniem, które może potwierdzić występowanie zespołu bezdechu sennego i dać podstawę do jego leczenia jest polisomnografia. „Jest to procedura trudno dostępna, kosztowna, wymagająca sprzętu i nadzoru nad pacjentem. W Warszawie kolejki do badań polisomnograficznych sięgają ponad rok” – zaznacza prof. Gaciong. Jak ocenia, poprawę w dostępie do diagnostyki bezdechu sennego można by uzyskać dzięki zastosowaniu prostszej i ponad dwukrotnie tańszej metody – badania poligraficznego, które od niedawna może być wykonywane przez pacjenta w warunkach domowych.
Prof. Gaciong przypomina, że o bezdechu sennym mówi się zazwyczaj w kontekście chrapania. - I rzeczywiście, nie ma bezdechu sennego bez chrapania, ale nie każda osoba, która chrapie jest dotknięta bezdechem sennym – podkreśla specjalista. Nieleczony bezdech senny zwiększa znacznie ryzyko występowania takich poważnych schorzeń, jak choroba wieńcowa serca, nadciśnienie tętnicze, które trudno leczyć, groźne dla życia arytmie, udar mózgu, cukrzyca.
Groźny wirus H3N2 może się rozprzestrzenić w Europie
Mniej białka i więcej błonnika w diecie gwarantuje sytość