Zdrowie Polaków – jak o nie zadbać w przyszłości?

 10 minut

autorka: Jolanta Molińska
dziennikarka, publikuje m.in. na łamach „Newsweek’a”, „Focus’a” i Gazeta.pl

Polacy żyją średnio ok. 77,5 roku – 73,5 roku dożywają mężczyźni, 81,6 kobiety. Dane pochodzące z raportu OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) opublikowanego w 2017 r. pokazują, że to nadal ok. sześciu lat mniej niż u rekordzistów, czyli w Japonii (83,9 roku), Hiszpanii czy Szwajcarii (po 83 lata). Ale – co z kolei wynika z zestawienia, które publikuje Główny Urząd Statystyczny – w porównaniu z rokiem 1990 żyjemy dłużej o 7,7 roku w przypadku mężczyzn i 6,7 roku, jeśli porównać dane dotyczące kobiet.

GUS informuje też, że do najczęstszych przyczyn zgonów w latach 1980-2015 należały choroby układu krążenia, nowotwory, urazy oraz zatrucia. W 2015 r. były to przyczyny 77 proc. wszystkich zgonów. Jak będzie w przyszłości? Jakie schorzenia okażą się problemami, z którymi zmierzyć się będzie musiało nasze społeczeństwo, a przede wszystkim nasz system ochrony zdrowia, którego istotną częścią są farmaceuci?

Choroby przyszłości
Wszyscy analitycy zgodni są co do tego, że utrapieniem społeczeństw przyszłości będą choroby cywilizacyjne. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) przewiduje, że w 2025 r. liczba  zachorowań na nowotwory  wzrośnie do 19,3 mln (w 2014 r. było to 14,1 mln, a cztery lata wcześniej – 10 mln). W kolejnych latach będzie coraz gorzej – 22 mln w 2030 i 24 mln w 2035 r. Polski ta wzrostowa tendencja nie ominie. Z danych Krajowego Rejestru Nowotworów wynika, że przez ostatnich 30 lat liczba stwierdzonych nowotworów zwiększyła się ponad dwa razy. Obecnie rocznie odnotowuje się ponad 160 tys. przypadków złośliwych nowotworów rocznie, a w 2025 r. liczba ta ma wzrosnąć do 180 tys. Szacuje się wręcz, że to właśnie nowotwory staną się z czasem główną przyczyną śmierci Polaków. Obecnie największym zagrożeniem są choroby układu krążenia, ale według GUS, jeśli chodzi o ten typ schorzeń, widać delikatnie zarysowującą się tendencję spadkową. W 2015 r. były przyczyną 46 proc. zgonów, podczas gdy w początkach lat 90. ubiegłego wieku odpowiadały za ponad 52 proc. Analitycy przewidują, że choroby układu krążenia przynajmniej do 2020 r. będą powodować śmierć największej liczby obywateli świata. Później być może w tej niechlubnej statystyce wyprzedzą je nowotwory.

Na coraz częściej występujące choroby cywilizacyjne nałoży się jeszcze jedno zjawisko – demencyjność społeczeństw. – Dłużej żyjący Polacy będą zmagać się z niedołężnością, na przykład z problemami ze stawami, z poruszaniem się. Drugą grupą schorzeń, które już zaczną się ujawniać z dużą siłą, są choroby otępienne – mówi dr Tomasz Sobierajski, socjolog, wykładowca na Uniwersytecie Warszawskim, w kręgu zainteresowań którego jest m.in. socjologia zdrowia. – Na zachorowanie na chorobę Alzheimera bardziej narażone są osoby, które miały w swojej rodzinie przypadki tej choroby. Ale jeśli nasi bliscy nie dożywali wieku, w którym pojawiały się objawy, my tak naprawdę nie wiemy, co nas czeka. Mamy też problem z diagnozowaniem choroby Alzheimera. Według oficjalnych danych chorych jest 700 tys. To duża liczba, ale wciąż niedoszacowana. Organizacje pozarządowe mówią o milionie. Nie wiemy przecież, w ilu domach są seniorzy, o których rodzina potocznie mówi, że „babcia nie kontaktuje”, albo „dziadkowi pomieszało się w głowie”, a tak naprawdę są to osoby cierpiące na chorobę Alzheimera.

Strony: 1 2 3