Nasilają się tzw. ruchy antyszczepionkowe w Polsce

 4 minuty

Prof. Bernatowska przyznaje, że wciąż występują w naszym kraju zachorowania na różyczkę wśród młodych mężczyzn. Z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego-Państwowego Zakładu Higieny w Warszawie wynika, że pierwszej połowie 2013 r. zarejestrowano ponad 32 tys. zakażeń – prawie dziesięciokrotnie więcej niż w tym samym okresie 2012 r. „Choroba ta nie powinna już występować w żadnym kraju Unii Europejskiej” – podkreśla specjalistka. W Polsce nie jest jednak związana z uchylaniem się od szczepień, lecz z niepełnym programem szczepień. Od 1988 r. przeciwko różyczce szczepiono tylko dziewczynki w 13. roku życia; szczepieniami tymi nie objęto chłopców. Dlatego doszło do tzw. epidemii wyrównawczej: choroba zaatakowała głównie mężczyzn w wieku 19-24 lat oraz nieco starszych od 25. do 28. roku życia. Według prof. Bernatowskiej, szczepienia są najważniejszą polisą na zdrowie każdego z nas, bez względu na wiek i płeć. Są znacznie bezpieczniejsze niż odporność uzyskana po przejściu zakażenia. „Małe dziecko po przechorowaniu takich chorób zakaźnych jak krztusiec, czy tych wywołanych tzw. bakteriami otoczkowymi, jak Haemophilus influeza czy Streptococcus pneumoniae (dwoinka zapalenia płuc) i meningokoki powinno być zaszczepione przeciwko chorobie, na którą chorowało, i to w najkrótszym czasie jak tylko jest to możliwe” – podkreśla specjalistka. Dodaje, że szczególnie u dzieci do drugiego roku życia układ odpornościowy jest na tyle niedojrzały, że choroby zakaźne mogą wywołać katastrofalne skutki.

Strony: 1 2