Aktualności

29.09.2020

9 minut

Depresja: jest źle, a koronawirus sprawił, że będzie jeszcze gorzej

Skrót informacji

Apteki z roku na rok wydają coraz więcej leków antydepresyjnych na receptę. Dane NFZ, które to pokazują, pochodzą jeszcze sprzed trwającej od marca br. pandemii koronawirusa. Słabnącą psychiczną kondycję Polaków, w tym także problemy najmłodszych, dostrzegają farmaceuci. Co mogą zrobić? Czy opieka farmaceutyczna może obejmować także zagadnienia związane ze zdrowiem psychicznym?

Około 3,8 mln osób zrealizowało w 2019 r. receptę na przeciwdepresyjne leki – zarówno te refundowane jak i pełnopłatne. Informacja pochodzi z raportu „NFZ o zdrowiu. Depresja”. 3,8 mln to ogromna liczba, stanowiąca 10 proc. mieszkańców naszego kraju. Być może mówiłoby się o niej głośniej, gdyby nie fakt, że około dwa tygodnie po ogłoszeniu raportu, w którym padła, wykryto w Polsce pierwszy przypadek koronawirusa. Paradoksalnie to, co odwróciło uwagę od niepokojących danych, najprawdopodobniej wpłynie na pogorszenie kondycji psychicznej Polaków. Tak samo jak ludzi na całym świecie, których dotknęły konsekwencje pandemii. Utrata pracy, niepewność jutra, lęk o bliskich, izolacja – wszystko to przekłada się w najlepszym wypadku na ogólne obniżenie nastroju. W najgorszym – na dużo poważniejsze problemy.
Tę niepokojącą tendencję dostrzegają np. Hiszpanie. Fernando Simon, główny epidemiolog kraju, stwierdził problemy z kondycją psychiczną u części personelu medycznego, grupy zawodowej najbardziej narażonej na zakażenie.

Portal 20minutos.es zwraca uwagę, że służba zdrowia nie radzi sobie z coraz większą liczbą chorób psychicznych. Ana Cabadas, psycholog ze stowarzyszenia AMAI-TLP, mówi, że zdrowie psychiczne zostało zaniedbane, bo służba zdrowia skoncentrowała się na walce z COVID-19.

O tym, że problem zaburzeń psychicznych będzie narastać w związku z pandemią, przekonani są także farmaceuci w Polsce.
– W moim odczucia nastroje pacjentów, ich umiejętność radzenie sobie z emocjami, zdecydowanie się pogorszyły – uważa Małgorzata, farmaceutka z Lublina. – Wizyty pacjentów w aptece niejednokrotnie kończyły się wylewem wewnętrznych frustracji i niezadowolenia. Dłuższe zamknięcie w domu, praca zdalna, problemy związane z opieką nad dziećmi czy choćby utrudniony kontakt z lekarzami u wielu pacjentów nasiliły szereg problemów natury psychicznej. Można oczekiwać, że pacjentów przyjmujących leki przeciwdepresyjne może w związku z tym nadal przybywać.
Ewa Świątek-Kmiecik, farmaceutka z niedużego miasta, opowiada, że w pierwszym miesiącu pandemii, kiedy zalecano, żeby nie wychodzić z domu, osoby starsze, samotne, praktycznie codziennie pojawiały się w aptece, w której pracowała.
– Początkowo przychodziły po jakieś drobne pojedyncze preparaty, jednak rzadko mające związek z np. pogorszeniem nastroju. W kolejnych dniach – tylko po to żeby się przywitać i powiedzieć, że rachunek za prąd jest wysoki lub że „ten krem jest bardzo dobry”. Izolacja społeczna miała duży wpływ na ich psychikę, wzrost poczucia odrzucenia, a z czasem również rozdrażnienie i spadek koncentracji – przyznaje.

Liczby bez optymizmu
I bez koronawriusa w Polsce z roku na rok następował wzrost liczby przypadków depresji, co widać również w cytowanym już raporcie NFZ, który przytacza m.in. dane z aptek: „W 2018 r. 1,28 mln osób zrealizowało receptę na leki przeciwdepresyjne, zrefundowane przez NFZ (stosowane w depresji, ale również m.in. w zaburzeniach lękowych i innych chorobach psychicznych). Liczba pacjentów realizujących recepty stale rosła w latach 2013-2018 (wzrost o 35 proc.).”
Małgorzata z Lublina pracuje w aptece od dwóch lat, nie licząc stażu. To placówka całodobowa, obsługująca wielu pacjentów. Jeśli chodzi o liczbę realizowanych recept, zaobserwowała duży odsetek pacjentów z chorobami serca, nadciśnieniem, cukrzycą.
– A tuż za nimi są zdecydowanie pacjenci wykupujący leki przeciwdepresyjne. Z racji stażu pracy nie mogę obserwować wzrostu ich liczby, ale odkąd pracuję, jest ich w mojej ocenie sporo. To na pewno było dla mnie zaskoczeniem na początku pracy jako magister farmacji – mówi Małgorzata. – Warto również wspomnieć, że przedział wiekowy pacjentów realizujących takie recept jest bardzo szeroki – od bardzo młodych osób po seniorów.
Dodaje, że pacjenci pytają także o środki, które nie są na receptę (podczas gdy raport NFZ o nich milczy), a mogą pomóc, np. uspokoić się. –

Wielu pacjentów, w pierwszej kolejności szuka pomocy w asortymencie leków OTC i suplementów diety. Zwykle sami proszą o coś ziołowego, delikatnego i bez komponenty uzależniającej, co pozwoli im się uspokoić, wyciszyć. Odnoszę wrażenie, że część z tych pacjentów powinna zgłosić się do lekarza specjalisty, do psychiatry, ale nie robią tego z braku czasu lub niechęci do leczenia u psychiatry – mówi Małgorzata.

Coraz więcej młodych ludzi
Według raportu NFZ szczególnie zauważalny jest wzrost liczby osób poniżej 18. r.ż., dla których zrealizowano recepty na refundowane leki przeciwdepresyjne – w tej grupie nastąpił wzrost z 16 tys. w 2013 r. do 34 tys. w 2018 r., a więc wyniósł on aż 113 proc.
– Oprócz farmaceutycznego mam też wykształcenie pedagogiczne i zaniepokojone mamy, które szukają „czegoś” dla dzieci, zwracają moją uwagę – jest ich coraz więcej – mówi Ewa Świątek Kmiecik.
Po jakie środki przychodzą do apteki rodzicie i jakie zachowania dzieci ich do tego skłaniają?
– Lęk przed szkołą, strach przed odpowiedzią ustną, stres, nadmierne pobudzenie, problem ze skupieniem, a nawet słabe wyniki w nauce – wylicza farmaceutka. – Rodzice szukają preparatów na uspokojenie, koncentrację, czegoś przeciwlękowego. W pierwszej kolejności kierują kroki do apteki, ponieważ moje miasto nie jest duże i wstydzą się pójść do psychiatry czy psychologa. Miałam na przykład dwa przypadki dzieci trzy- i czteroletnich, dla których rodzice szukali czegoś na uspokojenie. Nasunęło się pytanie, czy faktycznie był z nimi problem, czy to rodzice są niecierpliwi i leniwi. I skąd lęk, bezsenność i histeria u tak małych dzieci? Rodzic zamiast szukać przyczyny, szuka tabletki. Ale pamiętajmy, że czasem zachowanie rodzica wynika z tego, że nie zna on innej drogi. Nie można z góry oceniać, że chce tylko pozbyć się problemu głośnego lub płaczliwego i zamkniętego dziecka.

Co może zrobić farmaceuta?
– Studia niestety nie przygotowują przyszłych magistrów farmacji do prawidłowej komunikacji z pacjentem wymagającym pomocy specjalisty psychologa czy psychiatry. Nie było w programie zajęć z zakresu umiejętności miękkich ani zajęć z psychiatrą czy psychologiem – mówi Małgorzata z lubelskiej apteki. Dodaje, że te braki nadrabiała we własnym zakresie. – Działałam w organizacji studenckiej, dzięki czemu miałam okazję uczestniczyć w różnych konferencjach oraz warsztatach, podczas których zdobyłam wiedzę z zakresu m.in. komunikacji z pacjentem, zaburzeń depresyjnych.
Być może programy studiów farmaceutycznych wzbogacą się o zajęcia z komunikacji z pacjentem, także tym z depresją czy innymi problemami natury psychicznej, gdy w Polsce zacznie funkcjonować opieka farmaceutyczna.
– To temat warty zaadresowania – mówi o miejscu zdrowia psychicznego w opiece farmaceutycznej dr n. farm. Piotr Merks z Wydziału Medycznego Collegium Medicum Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. – Jako farmaceuci musimy pilnować, żeby osoba z depresją przyjmowała leki – i dodaje: – Główny problem w depresji to tzw. adherence.
Farmaceuta w „idealnym świecie”, w którym sprawnie funkcjonuje opieka farmaceutyczna, nie tylko kontaktuje się z pacjentem chorym na depresję w celu stwierdzenia, czy regularnie przyjmuje leki. Także dowiaduje się, czy inne zalecenia lekarza są przez pacjenta wypełniane, np.: przestrzeganie diety, odpowiednia ilość snu i inne zalecane modyfikacje stylu życia. W Polsce opieka farmaceutyczna oficjalnie nie funkcjonuje, ale to absolutnie nie znaczy, że magistrowie farmacji nie działają zgodnie z jej zasadami.
– Farmaceuta nie może być obojętny na żadną dziedzinę medycyny oraz powinien mieć świadomość pewnych trendów, zachowań, które pojawiają się w społeczeństwie. Jeżeli przeprowadzamy wywiad przynajmniej według reguły POCCO (tzw. reguła Paula Ruttera, która rekomenduje szerokie spojrzenie na pacjenta – przyp. red.) – to najprostszy i najkrótszy schemat – bardzo szybko otrzymamy pewien zarys sytuacji – mówi Ewa Świątek-Kmiecik. Podaje przykład: często rodzice chcą „coś na nerwy, stres, uspokojenie”, ale dopiero po kolejnym pytaniu okazuje się, że to ma być preparat dla dziecka czy nastolatka.
Podczas rozmowy farmaceuta musi oczywiście korzystać z wiedzy typowo medycznej, czyli o stosowaniu innych leków i interakcjach, które mogą być przyczyną pewnych zachowań, o diecie czy chorobach współistniejących.
– Ale trzeba też być świadomym pewnych zmian socjologicznych. Tego, że czasem rodzice szukają łatwych rozwiązań, dzieci żyją pod dużą presją, a współczesny model życia, obecni w nim idole i idolki, nie sprzyjają korzystnej samoocenie – dodaje farmaceutka z małego miasta. – Jeżeli rodzic chce rozmawiać, staram się ustalić przyczynę, ale nigdy nie „diagnozuję”. Uspokajam pacjenta, odradzam szukania prostych rozwiązań, które mogą z czasem pogłębić problem, sugeruję wizytę lekarską, rozmowę z pedagogiem szkolnym. Jeżeli według mojej wiedzy problem bezsenności, strachu, zdenerwowania można wyeliminować zmianą pewnych nawyków, odpowiednią higieną snu czy dietą, to informuję o tym pacjenta. Często coś, co nam farmaceutom wydaje się oczywiste, dla pacjentów okazuje się rzeczą nową. A jeżeli uznam, że warto zaproponować jakiś preparat, to oczywistym jest, że udzielę informacji na ten temat.
W aptece podstawą zawsze jest współpraca między farmaceutą a pacjentem. Czasem jest o nią trudno, zwłaszcza gdy w grę wchodzą sprawy związane ze zdrowiem psychicznym, które ciągle jeszcze stanowią dla wielu osób sferę tabu.
– Rezygnacja pacjenta z rozwiązania zaproponowanego przez farmaceutę to nie jest porażka farmaceuty. Przecież obserwujemy też, że pacjenci rezygnują nawet z zaordynowanych przez lekarza leków na receptę – tłumaczy Ewa Świątek-Kmiecik. – Ale nas nic nie zwalnia z obowiązku profesjonalnego podejścia, udzielenia rzetelnej informacji według aktualnej wiedzy oraz zbadania problemu najlepiej, jak to w aptece zrobić można.


Autor: „Jolanta Molińska”
dziennikarka, publikuje m.in. na łamach „Newsweek’a”, „Focus’a” i Gazeta.pl

Inne artykuły tego autora

Poprzedni artykuł

Szczepionki przeciw grypie dla personelu medycznego

Następny artykuł

COVID-19: NIA rekomenduje zasady pracy aptek w poszczególnych strefach

Polecane dla Ciebie

Szkolenia